Producenci, którzy próbują przejść na stronę elektromobilności mają nadzieję, że modele z nowym rodzajem napędu będą się sprzedawały równie dobrze. Niestety, wielu ma z tym problem i jednym z takich przykładów jest Abarth, któremu trudno jest znaleźć klientów na nowego 500e. Nie pomaga efektowny wygląd i sztuczny dźwięk silnika.
- Abarth 500e nie cieszy się dużym zainteresowaniem na rodzimym rynku
- W ciągu dwóch miesięcy z salonów wyjechało tylko 14 samochodów
- Główną przyczyną może być wysoka cena
- Elektryczny Abarth oferuje moc 155 koni mechanicznych i 360 kilometrów zasięgu w mieście
Jak się okazuje, nawet na rodzimym rynku mało kto decyduje się na zakup elektrycznego Abartha. We Włoszech, w ciągu pierwszych dwóch miesięcy sprzedało się zaledwie czternaście egzemplarzy. Niestety nie mamy informacji dotyczących Polski, ale nie wydaje mi się, żeby w naszym kraju sytuacja wyglądała lepiej.
Elektryczny Abarth 500e został zaprezentowany już w październiku 2022 roku. Od tamtej pory w ofercie pojawiają się jeszcze limitowane wersje spalinowe, ale wkrótce będziesz mógł zapomnieć o zakupie Abartha z silnikiem 1.4.
Co oferuje Abarth 500e?
Pod maską elektrycznego auta nie znajdziesz już oczywiście spalinowego motoru 4-cylindrowego. Charakterystyczny, dość głośny dźwięk turbodoładowanej jednostki to już przeszłość.
W zamian, inżynierowie zamontowali między przednimi kołami silnik elektryczny. Generuje on moc 155 koni mechanicznych oraz moment obrotowy wynoszący 235 niutonometrów.
Według deklaracji producenta, przyspieszenie od 0 do 50 km/h trwa 2,9 sekundy, a od 0 do 100 km/h równe 7 sekund. Prędkość maksymalna jest dużo niższa niż w spalinowych modelach i wynosi jedynie 155 km/h.
Na pokładzie pojawił się akumulator litowo-jonowy o pojemności 37,8 kWh netto. W danych technicznych możemy przeczytać, że zapewnia on zasięg do 360 kilometrów w cyklu miejskim, a średnie zużycie w cyklu mieszanym to 17,1 kWh/100 kilometrów. Niebawem będę miał okazję zweryfikować te dane, gdyż w najbliższych dniach planuję przeprowadzić test tego modelu.
Ładowanie może się odbywać z mocą do 85 kW, co nie jest rewelacyjną wartością. W idealnych warunkach poczekasz około 35 minut na uzupełnienie baterii od 0 do 80 procent.
Nie jest też tak, że z racji wykorzystania silnika elektrycznego, kierowca będzie podróżował w całkowitej ciszy. Producent zastosował tu bardzo ciekawy patent ze sztucznym dźwiękiem.
Jest on emitowany przez głośniki, które umieszczono nie tylko w kabinie, ale również na zewnątrz. Auto daje nawet kierowcy możliwość „przegazowania” na postoju. Podobny patent znalazł swoje miejsce w Hyundaiu IONIQ 5 N i niedawno Ferrari pochwaliło się, że również pracuje nad czymś takim.
Dlaczego się nie sprzedaje?
Sprzedaż 14 samochodów na rynku włoskim w dwa miesiące to dramatyczny wynik. Powodem, który od razu przychodzi mi do głowy jest oczywiście bardzo wysoka cena.
Abarth 500e mierzy zaledwie 3673 milimetrów długości i 1900 milimetrów szerokości z lusterkami. Pojemność bagażnika to tylko 185 litrów, a po złożeniu oparć kanapy zwiększa się ona do 550 litrów.
Za tak niewielkie auto trzeba w Polsce zapłacić co najmniej 188 900 złotych brutto w wersji hatchback i 199 900 złotych brutto za odmianę cabrio. I jest to cena za podstawową wersję wyposażenia.
Dodatkowo w ofercie mamy nieco bogatszy wariant Turismo, który kosztuje 208 900 złotych brutto za hatchbacka lub 219 900 złotych brutto za cabrio. Trzeba naprawdę kochać markę Abarth i mieć spore zapasy gotówki, żeby wydać na małego elektryka ponad 200 tysięcy złotych.
Czy jest to jedyny minus, przez który Abarth 500e nie cieszy się zainteresowaniem? Jeszcze tego nie wiem, ale jak już wspominałem wcześniej, wkrótce się o tym przekonam podczas testu.
Źródło: Jutarnji.hr, Abarth, motofilm.pl