Samochód sportowo-użytkowy, czyli po prostu SUV, to obecnie najbardziej lubiany przez klientów rodzaj pojazdów. Ich popularność rośnie w Europie od końcówki lat 90. ubiegłego wieku. W europejskim segmencie premium, jednym z pierwszych SUV-ów był Mercedes-Benz ML, który pojawił się w 1997 roku. Dwa lata później świat zobaczył konkurenta z Monachium, czyli BMW X5.
Obecnie są to już naprawdę zaawansowane technologicznie samochody, dostępne w bardzo szerokiej gamie napędowej. Ostatnio miałem okazję się przekonać, jak na co dzień żyje się właśnie z BMW X5. W ciągu sześciu dni przejechałem tym modelem około 1 000 kilometrów, sprawdzając jego możliwości w trasie jak i w warunkach miejskich.
W moje ręce wpadły kluczyki od jednej z mocniejszych odmian benzynowych, która nosi oznaczenie M60i. Oprócz niej, klienci mogą przebierać wśród aż sześciu wersji silnikowych. W ofercie znajdują się dodatkowo jednostki wysokoprężne, kolejne wersje benzynowe oraz hybryda typu plug-in.
Wszystko zaczęło się jesienią 1999 roku
Podczas targów motoryzacyjnych w Detroit Niemcy zaprezentowali swój pierwszy samochód sportowo-użytkowy, czyli właśnie BMW X5 generacji E53. Model ten produkowano w Stanach Zjednoczonych i na tamtej ziemi pojawił się w salonach już w grudniu 1999 roku. Europejczycy musieli poczekać na X5 nieco dłużej, bo do maja 2000 roku.
Drugie wcielenie X5, czyli E70, zawitało na europejskie rynki w marcu 2007 roku. W przypadku tej generacji, po raz pierwszy mieliśmy do czynienia ze sportową odmianą przygotowaną przez dział M GmbH. Kierowca takiego wariantu ma do dyspozycji 555 koni mechanicznych, generowanych przez 4.4 litrowe V8.
Kolejna generacja o oznaczeniu F15 pojawiła się w sprzedaży w 2013 roku. Tutaj do oferty, choć dopiero w 2015 roku, dołączyła pierwsza hybryda typu plug-in w tym modelu. X5 xDrive40e skrywa pod maską 4-cylindrowy silnik o pojemności 2.0 litrów, który wspólnie z jednostką elektryczną dostarcza 313 koni mechanicznych.
I tak dochodzimy do momentu obecnie oferowanej, czwartej już generacji BMW X5. Model o kodzie G05 trafił do sprzedaży w listopadzie 2018 roku. Sportowa wersja M Competition F95 daje do dyspozycji aż 625 koni mechanicznych i potrafi przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 3,8 sekundy.
Najnowsze wcielenie BMW X5 ujrzeliśmy w lutym 2023 roku. Jest to G05 po faceliftingu, który w nomenklaturze BMW oznacza się jako LCI (Life Cycle Impuls). Właśnie taki model wpadł w moje ręce i miałem okazję z bliska przyjrzeć się zmianom, które wprowadził niemiecki producent.
Jakie zmiany w BMW X5 G05 po faceliftingu?
Na zewnątrz w oczy rzucają się od razu nowe reflektory adaptacyjne LED, które teraz nawiązują już do najnowszych modeli. Wzór oświetlenia do jazdy dziennej nie przypomina już klasycznych „ringów”. Mi osobiście poprzednie lampy nieco bardziej się podobały, choć powoli zaczynam się przekonywać również do ich nowej wersji.
Z tyłu również mamy nowy wzór oświetlenia LED, a samo nadwozie otrzymało przemodelowane zderzaki. Sportowy wariant M Competition wyróżnia się teraz jeszcze bardziej od standardowych wersji, a to za sprawą grilla w nieco innym kształcie. W ofercie pojawiły się też nowe kolory lakierów i wzory felg.
Istotne zmiany zaszły również we wnętrzu X5. Na desce rozdzielczej zamontowano szeroki, zakrzywiony panel, w którym umieszczono ekran wirtualnego kokpitu oraz wyświetlacz nowej wersji systemu inforozrywki BMW OS 8. Są też nowe opcje wykończenia i zmodernizowane oświetlenie ambientowe.
Sporo nowości pojawiło się pod maską, gdyż każda dostępna obecnie jednostka wyposażona jest w 48-woltową technologię miękkiej hybrydy. Każdy motor zespolony jest z 8-stopniową przekładnią Steptronic, która posiada zintegrowany silnik elektryczny o mocy do 12 koni mechanicznych i momencie obrotowym 200 niutonometrów.
Miałem okazję sprawdzić jak działa taki układ i muszę przyznać, że faktycznie podczas jazdy w cyklu miejskim daje on sobie radę świetnie. Nie tylko jego praca jest dla kierowcy niezauważalna, ale też pozytywnie wpływa ona na średnie zużycie paliwa, co w przypadku wariantu M60i jest dość istotne.
Co pod maską BMW X5 M60i?
Jak już wcześniej wspominałem, do testu otrzymałem wariant napędowy o oznaczeniu M60i xDrive. W wydaniu sprzed faceliftingu wersja ta nosi nazwę M50i. Mamy tu do czynienia z podwójnie turbodoładowaną jednostką V8 o oznaczeniu S68. Ma ona pojemność 4.4 litra i oferuje moc 530 koni mechanicznych oraz moment obrotowy 750 niutonometrów.
Wsiadając do wnętrza i uruchamiając pojazd do uszu dobiega naprawdę przyjemne brzmienie ośmiu cylindrów. Niestety, po pewnym czasie zorientowałem się, że jest to sztuczny dźwięk emitowany z głośników. Ekologia dość mocno ograniczyła doznania akustyczne i osoby obserwujące X5 M60i od zewnątrz raczej nie będą zachwycone brzmieniem wydobywającym się z układu wydechowego.
Oczywiście, dla niektórych klientów może to być zaleta, gdyż auto wtedy nie wyróżnia się aż tak bardzo z tłumu i daje większą szansę na pozostanie anonimowym. Warto wtedy jednak również zdecydować się na inny kolor karoserii, gdyż testowany przeze mnie egzemplarz został pomalowany opcjonalnym lakierem Melbourne Red, który dość mocno przyciąga wzrok.
Czerwone BMW X5 jest dość rzadkim widokiem na polskich drogach i sam w pierwszym momencie nie byłem do tego połączenia zbyt pozytywnie nastawiony. Po pewnym czasie jednak się do niego przekonałem i uznaję, że w przypadku takich samochodów warto poeksperymentować z konfiguracją. Świetnym tego dowodem jest Audi Q8, które niedawno testowałem.
Pomijając jednak pewne minusy dotyczące kwestii akustycznych, 530 koni mechanicznych bardzo przyjemnie rozpędza tego wielkiego SUV-a. Kierowca czuje, że ma pod prawą stopą ogromny potencjał, który może wykorzystać w każdym momencie. Producent deklaruje, że przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa 4,3 sekundy, ale mi udało się uzyskać jeszcze lepszy wynik – 4,2 sekundy.
Miękka hybryda wkracza do akcji w cyklu miejskim
Jeśli decydujesz się na zakup dużego SUV-a z tak wielkim silnikiem pod maską, raczej nie oczekujesz, że będzie on zużywał 1-cyfrowe wartości paliwa na 100 kilometrów. Ekonomia schodzi tutaj na drugi plan i każdy klient powinien być tego świadomy. Mimo wszystko, jak na potencjał który auto oferuje, X5 M60i jest całkiem oszczędnym autem.
Poruszając się po drogach ekspresowych, czyli ze średnią prędkością 120 km/h, musisz się liczyć ze spalaniem na poziomie 11 litrów na 100 kilometrów. Na autostradzie, czyli przy 140 km/h, będzie to już 13 litrów na 100 kilometrów. Po zjechaniu na drogi krajowe udało mi się zejść ze zużyciem do 9.4 litra na 100 kilometrów.
Początkowo wydawało mi się, że w mieście wynik będzie znacznie wyższy, ale zapomniałem, że mam pod maską układ miękkiej hybrydy. Korzystając z trybu jazdy Eco Pro i wykorzystując pewne techniki ecodrivingu można śmiało uzyskać w cyklu miejskim wynik na poziomie 9.6 litra na 100 kilometrów.
Jeśli jednak nie będziesz przykładał do tego uwagi i po prostu „normalnie” korzystał z auta w mieście, kilkukrotnie dynamiczniej przyspieszając, wtedy na komputerze pokładowym zobaczysz około 13 litrów na 100 kilometrów. Zbiornik paliwa ma pojemność 83 litrów, więc wizyty na stacji nie będą zbyt częstym zajęciem.
Mały silnik elektryczny zintegrowany ze skrzynią biegów wspomaga jednostkę V8 w najtrudniejszych momentach. Jego wsparcie obniża apetyt na benzynę chociażby podczas ruszania. Obecność układu miękkiej hybrydy można jednak odczuć w masie własnej, która wynosi teraz 2 420 kilogramów. Wersja M50i bez mild hybrid waży 2 325 kilogramów.
X5 jest sporym SUV-em, do którego zmieścisz całą rodzinę i sporo bagażu. Auto mierzy 4 935 milimetrów długości, 2 004 milimetry szerokości oraz 1 765 milimetrów wysokości. W manewrowaniu po mieście mocno pomaga układ skrętnych kół na tylnej osi, który na szczęście widnieje na liście wyposażenia standardowego.
Praktyczność na wysokim poziomie
Dostęp do bagażnika odbywa się poprzez podzieloną na dwie części klapę, sterowaną automatycznie. Pomieścisz tam do 650 litrów bagażu, a składając oparcia kanapy będziesz w stanie przewieźć nawet do 1 870 litrów. Aby ułatwić pakowanie przedmiotów, wystarczy nacisnąć jeden przycisk obniżający zawieszenie na tylnej osi.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest automatyczna roleta, która nie tylko elektrycznie zwija się i rozwija po otwarciu klapy. Jeśli chcesz przewieźć coś większego, nie musisz się już martwić szukaniem miejsca dla wyciągniętej z bagażnika rolety. Wystarczy nacisnąć guzik, a roleta sama powędruje na prowadnicy pod podłogę.
Nie brakuje również automatycznie wysuwanego haka holowniczego, który wyjeżdża w kilka sekund spod zderzaka. Maksymalne jego obciążenie to 140 kilogramów, a maksymalna masa przyczepy w przypadku M60i to 2 700 kilogramów. Hak to opcja kosztująca 5 900 złotych.
Żaden z pasażerów podróżujących X5 nie będzie narzekał na ilość miejsca w kabinie. Wszyscy otoczeni są materiałami wysokiej jakości, które są spasowane bardzo porządnie. Nie znalazłem ani jednego elementu, który skrzypiałby pod naciskiem czy był nieprzyjemny w dotyku.
Duże wrażenie, szczególnie po zmroku, robi oświetlenie ambientowe. Nie znajdziesz go jedynie na desce rozdzielczej czy boczkach drzwi, ale również na panoramicznym szklanym dachu. Opcja o nazwie Sky Lounge wymaga dopłaty 4 400 złotych, ale zdecydowanie jest warta swej ceny.
Jeśli uwielbiasz słuchanie muzyki, warto zdecydować się na opcjonalny zestaw marki Bowers&Wilkins. W moim egzemplarzu zamontowano głośniki Harman Kardon i o ile nie można im zarzucić braku czystości dźwięku, tak samej mocy nieco im brakuje. Byłem zaskoczony, gdyż jeszcze do niedawna zestaw Harman Kardon naprawdę mnie zadowalał.
W sieci znalazłem informację, że od 2020 roku BMW wprowadziło pewne zmiany, po których jakość układu Harman Kardon nieco spadła. Jeśli więc zależy Ci na dźwięku najwyższej klasy, powinieneś zdecydować się na topowy zestaw Bowers&Wilkins, za którego BMW życzy sobie 24 200 złotych.
Kierowca czerpie mnóstwo przyjemności z jazdy
Wsiadając za kierownicę zatopiłem się w naprawdę bardzo wygodnych fotelach. Są to opcjonalne siedzenia wielofunkcyjne M, za które trzeba dopłacić 4 900 złotych. Dodatkowo, wybierając pakiet Exclusive za 11 800 złotych doposażasz przednie fotele w funkcję masażu.
Relaksowanie się podczas jazdy jest po prostu rewelacyjne. Masaż działa nie tylko na oparciu fotela, ale również na jego siedzisku. Do wyboru jest kilkanaście programów, oraz oczywiście możliwość ustawienia mocy. Opcja ta z pewnością przyda się podczas pokonywania długich dystansów, do czego stworzone jest X5.
O przyjemny klimat podczas podróży dba 4-strefowa klimatyzacja, uchwyty na napoje z regulacją temperatury, dwa aktywnie wentylowane i cztery podgrzewane fotele. Bardzo miłe jest również ogrzewanie wewnętrznych i zewnętrznych podłokietników z przodu. Z BMW X5 po prostu nie chce się wysiadać.
Przyczynia się do tego również świetny układ kierowniczy i adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne. Kierowca nie ma wrażenia, że jedzie tak dużym samochodem i bardzo pewnie może pokonywać kolejne zakręty. Układ jest bardzo bezpośredni i daje sportowe odczucia z jazdy. W dłoniach genialnie leży gruba kierownica, oczywiście z opcją podgrzewania.
Zależnie od wybranego trybu jazdy pneumatyka zachowuje się nieco bardziej sztywno lub bardziej komfortowo. W pokonywaniu nierówności nie przeszkadzały nawet 22-calowe felgi, zamontowane w testowanym przeze mnie egzemplarzu. Kierowca może również samodzielnie regulować prześwit wybierając jeden z pięciu poziomów wysokości.
Ile kosztuje BMW X5 LCI?
Polski cennik BMW X5 po faceliftingu startuje aktualnie od kwoty 393 500 złotych brutto. Za te pieniądze otrzymujesz wersję napędową xDrive30d, pod maską której pracuje 298-konny silnik wysokoprężny o pojemności 3.0 litrów. Według deklaracji producenta, 6-cylindrowa, rzędowa jednostka zadowala się średnio 7-8 litrami oleju napędowego na 100 kilometrów w cyklu mieszanym.
Najtańsze benzynowe BMW X5 to wariant xDrive40i, napędzany 3.0 litrową jednostką R6 o mocy 381 koni mechanicznych. Za takie auto zapłacisz co najmniej 403 500 złotych brutto, a jego przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa 5,4 sekundy. Tutaj średnie spalanie waha się między 8,5 a 9,9 litra na 100 kilometrów.
Na szczycie oferty znajduje się wersja X5 M Competition, na którą trzeba wydać aż 715 000 złotych brutto. W zamian otrzymujesz benzynowy silnik V8 o pojemności 4.4 litra, który dostarcza na wszystkie cztery koła 625 koni mechanicznych. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje tu 3,9 sekundy.
Testowany przeze mnie egzemplarz to usportowiony wariant benzynowy M60i xDrive. Cena startuje od 528 000 złotych brutto, ale jak już się domyślasz, czerwone auto ze zdjęć zostało dość mocno doposażone. Wraz z wszystkimi dodatkami cena tej sztuki wzrosła do 697 700 złotych brutto.
Za prawie 700 000 złotych dostajesz praktycznego i bardzo komfortowego SUV-a klasy premium, który dzięki mocnemu silnikowi zapewnia świetne przyspieszenie. Warto jednak pamiętać, że nie jest to najbardziej oszczędna z opcji możliwych do wyboru. No i szkoda, że nie brzmi na zewnątrz już tak donośnie, jak wersja M50i sprzed faceliftingu.
Źródło: BMW, motofilm.pl