Każdy z miłośników motoryzacji ma w swojej głowie auto, o którym marzy. Czasami są to dość przyziemne samochody, ale oczywiście zdają się również supersamochody warte miliony.
Większość osób raczej niestety nie będzie mogła sobie nigdy na taki wóz pozwolić, ale nie oznacza to, że nie warto próbować. W dzisiejszych czasach zdarzają się okazje, w których można odnieść olbrzymi sukces.
> Wymienił świece i cewki w Bugatti Veyronie. “35 h pracy i kosztowało tyle, co nowa Dacia” (wideo)
Niestety, czasami może się zdarzyć tak, że same pieniądze nie wystarczą do spełnienia naszego motoryzacyjnego marzenia. Nie wszystkie auta dostępne są od ręki i nie można ich po prostu ot tak kupić.
Doskonale wie o tym bohater załączonego nagrania wideo. Carl Hartley jest osobą, która zajmuje się handlowaniem drogimi i rzadkimi supersamochodami. Osiągnął w tej działalności spory sukces.
W 2013 roku stwierdził, że chciałby poszerzyć swoją kolekcję o Bugatti. Wartość modelu Veyron na rynku wtórnym wahała się wtedy w okolicach 650 000 funtów, czyli około 3 400 000 złotych.
Postanowił uruchomić swoje kontakty, aby znaleźć pewną sztukę, którą mógłby nabyć. Po niemal detektywistycznym śledztwie udało mu się namierzyć Rosjanina, który miał zamiar pozbyć się swojego egzemplarza.
Cudem zdobył numer telefonu do żony właściciela, która przekazała mu kontakt do swojego męża. Mężczyzna był mocno zdziwiony i wręcz przerażony nagłym telefonem w tej sprawie.
Początkowo właściciel Bugatti nawet nie chciał rozmawiać na ten temat. Dopiero po około dwóch tygodniach od pierwszej konwersacji padła konkretna propozycja.
Rosjanin stwierdził, że może sprzedać swojego Veyrona, ale klient musi się pojawić we wskazanym hotelu we Wiedniu. I to w ciągu zaledwie kilku najbliższych godzin.
Carl Hartley był akurat w Wielkiej Brytanii, ale stwierdził, że nie odpuści takiej okazji. Rzucił wszystko, wsiadł do swojego Porsche 911 Turbo S 991 i ruszył w stronę lotniska.
Poprosił swoją asystentkę, aby znalazła mu jakikolwiek lot do Wiednia. Cena biletu nie grała roli. Na szczęście, udało się znaleźć odpowiednie połączenie z Londynu.
Aby jednak zdążyć na samolot, Carl przyznaje, że złamał praktycznie wszystkie ograniczenia prędkości. Następnie zostawił otwarte Porsche pod wejściem na lotnisko, rzucając kluczyki pod fotel.
Poinformował swoich pracowników, aby jak najszybciej się tam zjawili i odebrali 911, a sam wbiegł na terminal. Miał tylko kilka minut zapasu, ale udało się zdążyć na samolot.
Ostatecznie udało się na czas dolecieć do Austrii i szczęśliwie sfinalizować transakcję. Następnego dnia o poranku siedział już za kierownicą swojego nowego nabytku.
Bugatti Veyron to samochód, którego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. W 2005 roku cały świat zamarł, gdy koncern Volkswagena zaprezentował nam ten model. To było szczytowe osiągnięcie inżynierii.
Za napęd odpowiada tam poczwórnie turbodoładowany silnik W16 o pojemności 8.0 litrów. Na wszystkie cztery koła trafia moc 1001 koni mechanicznych i moment obrotowy wynoszący 1250 niutonometrów.
Auto potrafi przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 2,5 sekundy, a od 0 do 300 km/h w 16,7 sekundy. Prędkość maksymalna Veyrona to oczywiście 407 km/h.
Przy tak kosmicznych osiągach, Bugatti jest bardzo komfortowym autem, które nie męczy podczas jazdy. Potwierdza to bohater nagrania, który wrócił z Wiednia do Londynu na kołach i twierdzi, że czuł się jak w Bentleyu.