Coraz więcej słyszy się o samochodach terenowych z całkowicie elektrycznym napędem. Wiemy już na pewno, że wkrótce pojawi się bezemisyjny Mercedes Klasy G i że w planach jest bezszelestny Land Rover Defender.
Teraz zarząd koncernu Stellantis zdradził kilka informacji na temat ich terenówki, która również otrzyma wkrótce zestaw silników zasilanych z akumulatora. Niedługo na rynek trafi elektryczny Jeep Wrangler.
Wchodząc teraz do salonu Jeepa znajdziemy tam Wranglera z 381-konnym napędem hybrydowym typu plug-in 4xe oraz 2.0 litrową benzynę o mocy 272 koni mechanicznych. To ostatnie lata, w których będziemy w stanie kupić taką wersję.
Jeep Wrangler tylko na prąd
Mają one być dostępne tylko do 2028 roku, gdyż wtedy na rynku pojawi się kolejna generacja modelu. Jeep Wrangler o oznaczeniu J70 będzie sprzedawany w dwóch wariantach napędowych.
Oprócz całkowicie elektrycznego Wranglera ma się pojawić wersja z silnikiem spalinowym. Będzie on natomiast pełnił funkcję jedynie range-extendera, czyli ma on tylko generować prąd dostarczany do baterii.
Takie rozwiązanie możesz pamiętać chociażby z BMW i3. Niewielki silnik spalinowy z małym bakiem paliwa potrafił wytworzyć prąd, dzięki któremu auto potrafiło przejechać nawet dwukrotnie większy dystans niż egzemplarz bez takiego zestawu.
Zanim jednak do salonów trafi w pełni elektryczny Jeep Wrangler, na 2025 rok przewidziane jest odświeżenie obecnie oferowanego wariantu. Hybryda typu plug-in zyska trochę usprawnień, choć nie ujawniono na ten temat żadnych szczegółów.
Spalinowy Jeep Wrangler JL dostępny jest w polskich salonach w dwóch wersjach wyposażenia. Za wariant Sahara zapłacisz co najmniej 325 200 złotych, a za model Rubicon 334 200 złotych. W obu autach mamy 2.0 litrowy, turbodoładowany silnik benzynowy o mocy 272 koni mechanicznych.
Hybryda typu plug-in składa się z tej samej jednostki, wspartej przez 145-konny silnik elektryczny. Za 381-konnego Wranglera w wersji Sahara zapłacisz 373 200 złotych, a za Rubicona 383 200 złotych.
Źródło: Stellantis