Fani aut elektrycznych zniszczyli Lamborghini. “Właściciel nie miał nic do powiedzenia” (wideo)

Mogłoby się wydawać, że miłośnicy ekologii chcą dla naszej planety jak najlepiej, więc nie powinniśmy się ich obawiać. Niestety, wielokrotnie zdążyli już udowodnić, że wcale tak nie jest.

W sieci pojawia się sporo nagrań ukazujących zachowania znacznie utrudniające życie. Blokady dróg są już niestety dość często spotykanym zjawiskiem.

Zdarza się jednak, że dochodzi też do aktów wandalizmu. Wszystko po to, aby zniechęcić kierowców do korzystania ze swoich samochodów spalinowych.

Tym razem ofiarą takiej grupki padł właściciel Lamborghini Aventadora. Aktywiści najpierw stanęli na jezdni, aby zablokować przejazd. Następnie wykonali swój haniebny plan.

Jeden z mężczyzn przytrzymywał drzwi od strony kierowcy, aby ten nie mógł wysiąść. Jego koledzy w tym czasie wzięli puszki z farbą w sprayu i zaczęli bazgrać po całym samochodzie.

Usunięcie takiego „graffiti” będzie bardzo trudne. Bardzo możliwe, że nie obejdzie się bez malowania nadwozia. Mamy nadzieję, że jak w przypadku większości tego typu aut, samochód był zabezpieczony folią PPF.

Są bardzo niewielkie szanse, że wandale zostaną schwytani i za to ukarani. To przerażające, że ludzie potrafią być do siebie tak wrogo nastawieni.

Miał do dyspozycji olbrzymią moc, ale nie mógł uciec

Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z Lamborghini Aventadorem w wersji po liftingu, czyli S. Oznaczałoby to, że 6.5 litrowa jednostka V12 generuje 740 koni mechanicznych.

Wolnossący silnik zapewnia przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwające 2,9 sekundy. W aucie zastosowano elektroniczny ogranicznik prędkości maksymalnej ustawiony na 350 km/h.