Czescy policjanci od ładnych kilku lat mają „problem” z pewnym kolekcjonerem samochodów. Raz na jakiś czas na drogi publiczne wyjeżdża on swoim bolidem Formuły 1.
Bez strachu o konsekwencje prawne, od czasu do czasu wyciąga z garażu wyścigówkę bez homologacji drogowej i rusza „na miasto”. Niedawno spotkano na czeskiej autostradzie aż dwa takie pojazdy.
Obok czerwonego bolidu Ferrari pojawiła się żółta wyścigówka w barwach Renault. Do „zabawy” dołączył się jeszcze kierowca cywilnego Ferrari 488 Pista.
Czescy funkcjonariusze mają problem ze zidentyfikowaniem kierowcy. Porusza się on oczywiście bez tablic rejestracyjnych, a kask na głowie nie pozwala na rozpoznanie twarzy.
Policja nie potrafi go ukarać
We wrześniu 2019 roku policjanci mieli do czynienia z bardzo podobnym przypadkiem. Wtedy udało im się „wyśledzić” bolid, ale wskazany przez nich 45-latek uniknął kary, gdyż nie można mu było niczego udowodnić.
Za jazdę po drogach publicznych samochodem niespełniającym technicznych norm groził mu mandat w wysokości 10 000 koron i nawet roczne zatrzymanie uprawnień. Jak widać, mężczyzna się tym nie przejmuje i nadal igra z policją.
Na jednym ze swoich bolidów zamontował nawet specjalne oświetlenie, aby mógł cokolwiek widzieć podczas nocnych przejażdżek. Nie jest to oczywiście wystarczające, aby spełniać wszelkie normy.
Podziwiamy właściciela bolidu za fantazję, ale oczywiście nie powinien on w taki sposób korzystać z elementów swojej kolekcji. Najprawdopodobniej nadal będzie się czuł bezkarny i raz na jakiś czas pojawią się w sieci podobne nagrania.
Jesteśmy ciekawi co by zrobił w sytuacji, gdyby w lusterku nagle zobaczył policyjne Ferrari. Czescy funkcjonariusze mają w swojej flocie od pewnego czasu taki wóz.
Nie pomaga nawet 570-konny radiowóz
Policjanci drogówki mają do dyspozycji Ferrari 458 Italia, które zostało zajęte podczas jednej z akcji. Włoski supersamochód otrzymał specjalne oklejenie i oświetlenie ostrzegawcze.
Teraz policjanci patrolują nim autostrady i starają się walczyć z piratami drogowymi. Niewielu kierowców miałoby szansę na ucieczkę przed 570-konnym Ferrari.
Warto też przypomnieć, że od 1 stycznia 2024 roku, na niektórych odcinkach autostrad w Czechach limit prędkości zostanie podniesiony. Będziemy mogli tamtędy pędzić nawet 150 km/h.