Wielu Polaków zdecydowało się już na zakup samochodu elektrycznego. Coraz częściej możemy spotkać te bezemisyjne pojazdy na naszych drogach.
Z pewnością jakiś wpływ mają na to rządzący, którzy zapewniają dość wysokie dopłaty z programu „Mój elektryk”. Dla osób fizycznych jest to do 27 000 złotych, a dla przedsiębiorców nawet do 70 000 złotych.
Zobacz również
Ten chiński SUV potrafi zaskoczyć rodziców małych dzieci. Z dofinansowaniem do elektryków kosztuje 147 900 zł
Europejski SUV za 116 114 zł z prześwitem 20 cm przewyższa Omodę 5 z jej 14,5 cm. Jest hybrydą z bagażnikiem 480 litrów
Ta hybryda w stylu Lamborghini kosztuje 129 400 zł i ma bagażnik większy od MG HS. Niewielu kierowców wie, że to auto w zasięgu ich budżetu> Kupił elektryczne Porsche bo mu się podoba. “W jego kraju jest tylko siedem ładowarek” (wideo)
Kupując auto z takim rodzajem napędu powinniśmy być świadomi tego, że użytkowanie będzie wyglądało nieco inaczej niż w przypadku samochodu spalinowego. Chodzi tu przede wszystkim o zasięg i infrastrukturę ładowarek w Polsce.

Obecnie, stosunkowo często słyszymy o otwarciu kolejnych stacji ładowania. Nadal jednak nie możemy mówić o poziomie takim, jakiego doświadczymy chociażby w Niemczech.
Przy szybkich ładowarkach, szczególnie w okresie wakacyjnym, mogą się zatem pojawić kolejki. Biorąc pod uwagę jak długo trwa uzupełnianie baterii, stracimy tam naprawdę mnóstwo czasu.
W sieci pojawiają się czasami przemyślenia właścicieli aut elektrycznych. Jedna z takich osób „poskarżyła” się na zachowanie kierowcy Tesli, na jednej z ogólnodostępnych grup na portalu społecznościowym.

Jak możemy przeczytać w jego poście, tuż przed dojechaniem do szybkiej ładowarki Ionity na autostradzie A1, zauważył na prawym pasie Teslę. Do pewnego momentu jechała ona wolniej, ale gdy tylko została wyprzedzona, wtedy rozpoczął się „wyścig”.
Kierowca Tesli wyprzedził autora posta w ostatniej chwili, już podczas zjazdu na stację. Tylko jedna z dwóch ładowarek była akurat wolna, więc zajął ostatnie miejsce.
Autor posta oburzył się, że taka sytuacja miała miejsce. Najwidoczniej auta elektryczne sprawiły, że w życiu zaczną się nam pojawiać nowego rodzaju problemy.
Mężczyzna próbował nawet użyć argumentu, że podróżuje z 3-miesięcznym dzieckiem. Nie wywołało to jednak żadnej reakcji ze strony kierowcy Tesli i nie ustąpił on miejsca przy ładowarce.

Jesteśmy przekonani, że tego typu sytuacje będą zdarzały się częściej. Wiemy, jak bardzo impulsywne mamy społeczeństwo, więc bardzo możliwe, że w niektórych przypadkach dojdzie do aktów agresji.
Być może częściej będziemy widzieć pędzące z dużą prędkością elektryki w okolicy stacji ładowania. Kierowcy będą się „ścigali” aby wcześniej zająć miejsce przy „wodopoju”.
Jedyną szansą na uniknięcie tego jest budowa większej liczby stacji ładowania. Na autostradach w Niemczech znajdziemy je co kilkanaście kilometrów i w większości miejsc mamy do czynienia z co najmniej 6-8 ładowarkami i to o mocy 300-350 kW.
Przy szybkiej stacji i rozwiniętej infrastrukturze samo ładowanie może potrwać zaledwie kilkanaście minut. Wystarczy zasilić auto na kolejne 150-200 kilometrów, bo mamy świadomość, że bez problemu znajdziemy tam kolejną ładowarkę.

U nas potrafi wyglądać to nieco inaczej. Jak wspomina autor posta, kierowca Tesli uznał, że ma do pokonania 400 kilometrów i będzie się ładował aż do 100 procent, co oczywiście zajmie dużo więcej czasu niż dobicie do optymalnych 80 procent.



