Toyota Prius 2012 1.8 HSD Prestige po faceliftingu. Test na dystansie 4000 km

Prius – to jedno proste słowo, składające się z pięciu liter, kryje w sobie wiele emocji. Niektórzy reagują na nie alergicznie, inni zupełnie obojętnie, a jeszcze inni kojarzą je wyłącznie z pozytywami. Ale dlaczego o tym mówię? Otóż w moje ręce wpadła ostatnia testowa Toyota Prius. I żeby było śmieszniej, wybrałem się nią aż do stolicy Francji – Paryża. To oznacza, że przetestowałem to auto na dystansie prawie 4000 km w 7 dni; głównie po autostradach i drogach szybkiego ruchu…

Zdaję sobie sprawę, że niektórzy po przeczytaniu pierwszego akapitu zaczynają mi współczuć i kierować do najbliższego egzorcysty. W rzeczywistości mam się dobrze i raczej nie wymagam specjalistycznej pomocy. Czy to oznacza, że jeden z najbardziej „hejtowanych” samochodów na świecie, nie jest aż taki zły? Zapraszam do lektury.

Power!

To nie jest moja pierwsza hybryda. Ba, dokładnie rok temu testowałem Lexusa CT200h wyposażonego w tą samą technologię co Toyota Prius. Od samego początku wiedziałem więc, w co się pakuję.

Zacznijmy jednak od tzw. pierwszego wrażenia. Muszę przyznać, że najnowsza odsłona Priusa jest… bardzo ładna. Sam nie wierzę w to, co mówię, ale wystarczy spojrzeć na to zdjęcie:

Toyota Prius przód

Czy jest tu ktokolwiek, kto odważy się powiedzieć, że to auto wygląda nieatrakcyjnie? Wiem, wiem, że sama nazwa powoduje u niektórych odrazę, ale spróbuj stać się w tej sytuacji obiektywny. Nadwozie pomalowane na biało rewelacyjnie komponuje się z 17-calowymi kołami. Zaryzykuje stwierdzenie, że całość wygląda SPORTOWO! No, pod warunkiem, że odpuścicie sobie tył. Ten jest tak paskudny, że zasługuje na swoją nazwę: Priusowy.

Toyota Prius tył

W garażu parkuj go więc wyłącznie w taki sposób, aby skierowana do ciebie była przednia część nadwozia. W innym przypadku zaopatrz się w aviomarin.

Statek kosmiczny

Wnętrze Toyoty Prius można porównać do statku kosmicznego. I choć na pierwszy rzut oka wygląda przerażająco i chaotycznie, sterowanie przeróżnymi funkcjami należy do bajecznie prostych. Ustawienia nawigacji, radia czy bluetooth to kwestia kilku sekund. Niestety, komputer czasem płata figle i najzwyczajniej zawiesza się.

Czy to normalne w samochodzie za 150 000 zł? Płacę dużą sumę, więc mam prawo wymagać. To nieetyczne, że muszę „restartować” samochód tylko dlatego, że komputer nie odczytał pendrive’a z moją ulubioną muzyką.

Toyota Prius wnętrze

A skoro już przy muzyce jesteśmy, warto poświęcić chwilę uwagi audio sygnowanego firmą JBL. Nie można mu nic zarzucić, ponieważ swoją rolę spełnia bardzo dobrze. Jego działanie gorzej znosi kabina Priusa – wystarczy przekręcić regulator głośności na poziom maksymalny, a Prius na chwilę zmienia się w 25-letnie BMW. Chyba nie muszę tłumaczyć, o co chodzi?

Wykonanie Toyoty Prius, nawet w najlepszej wersji wyposażenia, jest bardzo słabe. Plastiki są twarde i nieprzyjemne w dotyku. To niedorzeczne, że auto przeznaczone w głównej mierze dla celebrytów i pedantycznych ekologów oferuje tak mało, za tak wiele.  Wytłumaczeniem jest fakt, że są to plastiki z naturalnych składników, czyli w trzech słowach – eko pełną parą!

Mizerną jakość wykonania w pewnej mierze rekompensuje szeroko zastosowana skóra i przyjemna w dotyku kierownica.

Toyota Prius dach

Na plus Priusa można przypisać również dużą ilość schowków, ze szczególnym uwzględnieniem tego pod konsolą centralną. Ciekawe i innowacyjne rozwiązanie.

„Zegary” nie męczą oczu, a system Head Display (wyświetlanie prędkościomierza i wskazówek nawigacyjnych na przedniej szybie) sprawdza się rewelacyjnie podczas pokonywania dłuższych dystansów.

Toyota Prius zegary

Zdecydowanie najgorzej spisują się w tym samochodzie przednie fotele. Przykro jest mi to mówić, ale zupełnie nie nadają się do pokonywania setek kilometrów naraz. Kilka godzin nieprzerwanej jazdy i plecy wyraźnie o sobie przypominają.

Tylna kanapa oferuje za to dużo więcej. Pasażerowie na pewno nie będą narzekać na żadne bóle czy też brak miejsca. Jest naprawdę bardzo wygodnie; nawet lepiej, niż w niektórych modelach klasy wyżej. Jedynie podłokietnik można było zamontować trochę wyżej.

Warto dodać, że Toyota Prius to samochód bardzo dobrze wyciszony i szept słychać nawet przy prędkościach rzędu 170-180 km/h.

Silnik

1.8 l silnik benzynowy współpracuje z jednostką elektryczną. Nie będę ukrywał, że nie lubię tego połączenia. Głównie ze względu na zastosowanie przekładni CVT. Podobnie jak w przypadku CT200h, Prius wydaje dźwięki niewiele różniące się od odkurzacza. To naprawdę nieprzyjemne i potrzeba wielu dni, aby się do tego przyzwyczaić. Polecam zainwestować w jakąś dobrą aplikację na iphone’a z dźwiękiem V8.

Silnik Toyoty Prius

Łączna moc napędu wynosi 136 KM. Taka liczba koni mechanicznych w zupełności wystarcza do miasta, a nawet na autostrady. Znacznie gorzej auto radzi sobie podczas wyprzedzania przy prędkościach rzędu 120 km/h i więcej.

Zaskakująco szybko Prius startuje spod świateł. Duża w tym zasługa jednostki elektrycznej (207 Nm maksymalnego momentu obrotowego), która momentalnie katapultuje auto i zostawia za sobą stado zdziwionych kierowców w 150-konnych BMW.

Prowadzenie

Prius jest za twardy. I za niski. W dodatku w ogóle nie widać przedniej maski, przez co parkowanie jest znacznie utrudnione. No i te grube przednie słupki, które ograniczają widoczność. Ostatni raz miałem z takimi do czynienia w Seacie Leonie. O zgrozo!

Dobrze, że ktoś w Toyocie pomyślał o kamerze cofania i systemie „samoparkującym”. W innym przypadku manewrowanie tym samochodem byłoby po prostu trudne.

Czy rzeczywiście jest ekonomicznie?

Toyotę Prius można nazwać ekonomiczną. Ale… No właśnie, jest jedno ale. Spalanie rzędu 3,8 l osiągniemy wyłącznie w mieście. Na trasie należy liczyć się z zużyciem paliwa na poziomie 5,0-5,5 l na 100 km przy 120-130 km/h. Wielu powie, że jak na hybrydę, jest to słaby wynik. Dlatego chciałbym dodać, że dokładnie takie wartości osiąga Prius naładowany czterema osobami i kilkoma walizkami. Generalnie jest więc naprawdę oszczędnie.

Komu polecam Toyotę Prius?

Jeśli jesteś celebrytą i chcesz sobie poprawić PR wśród ekofanatyków, Toyota Prius będzie dobrym wyborem. Osobiście dołożyłbym jednak kilka tysięcy do zdecydowanie lepiej wykonanego CT200h.

Jeśli szukasz ekonomicznego oraz pojemnego auta i niemieckie diesle nie przypadły ci do gustu, bierz go. Albo go pokochasz, albo znienawidzisz…

Nowa Toyota Prius od tyłu

Czy kupiłbym go?

Jestem typem człowieka, który nigdy nie przepadał za hybrydami, ale najnowsza odsłona Priusa nie jest wcale taka zła. Nawet jego największy przeciwnik znajdzie w nim zalety. Nie zdziwię się, jak za 10-15 lat będzie stał w moim garażu. To tylko kwestia czasu.

Dane techniczne:
Napęd
Rodzaj silnika: benzynowy + elektryczny (hybryda)
Pojemność: 1798cm3
Typ napędu: przedni
Moc maksymalna: łącznie 136 KM (przy 4500-6200 obr/min)
Maks. moment obr.: benzynowy: 142 Nm przy 4000 obr./min., elektryczny: 207 Nm
Skrzynia biegów: CVT (automatyczna, bezstopniowa)

Nadwozie
Długość / Szerokość / Wysokość: 4460/1745/1490
Pojemność bagażnika w litrach: 445/1545
Masa własna: 1420kg
Ładowność: 385kg
Rozstaw osi: 2700mm
Dane eksploatacyjne producenta (test)
Przyspieszenia od 0 do 100 km/h: 10,4 s
Prędkość maksymalna: 180 km/h (w teście 194 km/h)
Zużycie paliwa – trasa: 5,4l/100km
Zużycie paliwa – miasto: 3,8l/100km (10l/100km)
Zużycie paliwa – cykl mieszany: 4,5l/100km
Pojemność zbiornika paliwa: 45 litrów
Emisja CO2 [g/km]: 92
Cena testowanego egzemplarza – 155 200 zł

*Musicie nam wybaczyć za jakość galerii, ale komuś „spodobała się” nasza własność, a to jedyne zdjęcia, którymi dysponujemy…