Z roku na rok producenci samochodów wykręcają coraz lepsze wyniki sprzedaży i aut na drogach pojawia się więcej i więcej. Dla mieszkańców dużych miast korki stały się już niestety „normą” i większość już wie ile czasu należy przeznaczyć na dojazd do pracy czy szkoły.
- Zakorkowane miasta to globalny problem, z którym nie potrafimy sobie poradzić
- Miastem, w którym jeździ się najtrudniej, jest Londyn
- Chińczycy oferują usługę „ratowania” z korków
- Niektórzy potrafią zarabiać nudząc się podczas postoju
Zdarzają się jednak też sytuacje, w których nie przewidzimy zatoru drogowego, a mamy do załatwienia bardzo pilną sprawę. Uwięzieni w korku nie możemy nic zrobić i pozostaje nam tylko cierpliwie czekać.
Mógłbyś pomyśleć, że nikt jeszcze nie wynalazł na to sposobu, ale śpieszę Cię poinformować, że jesteś w błędzie. Co ciekawe, rozwiązanie to pojawiło się w mieście, które nie znajduje się w pierwszej dziesiątce najbardziej zakorkowanych na świecie.
W 2023 roku miano miasta, w którym średnia prędkość przejazdy jest najniższa zyskał Londyn. Kierowcy tracą tam średnio 148 godzin rocznie i poruszają się z szybkością 14 km/h. Na drugim miejscu uplasował się Dublin, a podium zamyka Toronto.
W Pekinie znaleźli sposób na korki. Wystarczy zapłacić 240 złotych
Tęgie chińskie głowy wpadły na pomysł zaoferowania dość ciekawej usługi w swojej stolicy. Jeśli utkniesz w korku, a bardzo zależy Ci na dotarciu na miejsce na czas, wystarczy wykupić pewną usługę za 60 dolarów, czyli około 240 złotych.
Stojąc w korku niejednokrotnie miałeś do czynienia z sytuacją, gdy między samochodami wesoło przemykają motocykliści. Jednoślady, z racji swoich rozmiarów, są idealne do zatłoczonych miast, gdyż po prostu korki są im niestraszne.
Niejednokrotnie z pewnością patrzyłeś na te osoby z zazdrością. Niestety, czasami wywołuje to niebezpieczne sytuacje, w których pewni kierowcy nie mogą tego znieść, i po prostu blokują motocyklistów, często wywołując niepotrzebną agresję na drodze.
Jeśli więc stoisz w Pekinie w samochodzie w korku i dojechanie do miejsca docelowego na czas jest dla Ciebie sprawą życia lub śmierci, możesz wykupić „usługę ratunkową”. Jak już wspomniałem, kosztuje to około 240 złotych.
Wskazujesz miejsce, w którym utknąłeś i po chwili obok Twojego auta pojawiają się dwie osoby na jednośladzie. Jedna z nich zabiera Cię skuterem czy motocyklem do miejsca docelowego, a druga przejmuje Twoje auto i dostarcza pod wskazany adres.
Trzeba oczywiście wykazać się sporym zaufaniem i domyślam się, że nie każdy chętnie oddałby kluczyki do swojego samochodu obcej osobie. Nie mam pewności, czy tego typu usługa sprawdziłaby się w Polsce.
Nudząc się w korku zarobiła prawie 850 złotych
Postój w korku nie należy do najciekawszych czynności, jakie można wykonywać za kierownicą. W takich momentach pozostaje nam po prostu testowanie naszej cierpliwości i powolne przesuwanie się o kolejne kilka metrów do przodu.
Całkiem niedawno w sieci pojawiła się informacja o pewnej mieszkance Chin. Wracając z obchodów Chińskiego Nowego Roku trafiła na ogromny zator drogowy niedaleko prowincji Hunan.
Stojąc w korku denerwowało ją to, że co jakiś czas kierowcy decydowali się na niezgodne z przepisami korzystanie z pasa awaryjnego. Postanowiła uwieczniać takie przejazdy aparatem w swoim smartfonie.
Jak się okazuje, w Chinach obowiązuje zasada, że za każde zgłoszenie nieprawidłowego zachowania obywatel może otrzymać wynagrodzenie od władz. Kobieta uznała, że trochę sobie dorobi.
Podczas postoju w korku udało jej się zrobić zdjęcia ponad 50 kierowcom łamiącym przepisy. Otrzymała za to łącznie 1500 yuanów, czyli około 830 złotych.
W naszym kraju na szczęście nie obowiązują takie zasady. Podejrzewam, że wielu obywateli postanowiłoby rzucić aktualną pracę i wyszłoby na ulicę z aparatem.
Źródło: firstpost.com, storm.mg, motofilm.pl