Gdy usłyszałem pierwsze słowa Sebastiana, że będzie mi dane przetestować różowego Nissana Micrę, to pomyślałem sobie w głowie, że to nie może się skończyć dobrze? Miejskie auto, kobiece i w dodatku różowe. Czy moje wstępne uprzedzenia były słuszne?
Zanim odebrałem auto odetchnąłem z ulga. Micra nie była różowa, a wiśniowa i dzięki czarnym elementom stylizacyjnym nie wyglądała na auto typowo kobiece. Po zajęciu miejsca za kierownicą, też nie było najgorzej, dobrze wyprofilowany fotel, całkiem niezła widoczność i małe gabaryty – na razie zapowiadało się na same plusy. Jednak nie mogło być tak „różowo”.