Trzyletni chiński SUV, który kosztował 187 tysięcy złotych, dziś nie znajduje chętnych nawet za 46 tysięcy

Na papierze obiecywał wiele, w praktyce okazał się jednym z najbardziej nietrafionych zakupów ostatnich lat. Historia Seresa 3 to przykład, jak szybko może się skończyć sen o tanim i nowoczesnym aucie z Chin.

Czasami zakup auta to ryzyko większe niż zwykle. Boleśnie przekonali się o tym Polacy, którzy dali się skusić na jednego z elektrycznych chińskich SUV-ów. W 2022 roku płacili za swoje wymarzone ekologiczne samochody prawie 190 tysięcy złotych, dziś przy próbach odsprzedaży nie znajdują chętnych nawet za 46 tysięcy. Mimo że mówimy o aucie, które nie wygląda źle i sporo daje.

Nabici w Seresa najchętniej zapomnieliby o swoich samochodach

Nikt nie planował katastrofy. Polska firma, która wprowadziła Seresa na rynek, zrobiła to w najgorszym możliwym momencie i bez świadomości, że rynek zostanie zalany nowymi chińskimi markami oferującymi tańsze i lepsze modele. Do tego chcieli zbyt dużo zarabiać. Cena 187 tysięcy złotych za SUV-a z Chin z elektrycznym silnikiem o mocy 160 KM i długością niespełna 4,4 metra była nawet wtedy zupełnie oderwana od realnej wartości tego auta. Przypominam, że Chiny to kraj, w którym przyzwoitą Omodę 5 kupuje się w przeliczeniu za niecałe 48 tys. zł, a u nas za 109 900 zł.

Niektórzy klienci nie widzieli w tym nic dziwnego. Pokupowali Seresy i dziś, próbując je odsprzedać, odbijają się od ściany. Powodów jest kilka. Po pierwsze, na rynku jest już mnóstwo lepszych elektryków. Seres 3 z baterią 52 kWh oferuje realnie maksymalny zasięg do 270 km w mieście, a zimą na autostradzie ledwo 120 km. To fatalny elektryk, nawet jeśli przyjąć deklarowane przez producenta średnie zużycie energii na poziomie 18 kWh. Według relacji niektórych użytkowników, wskazania komputera pokładowego często mijają się z prawdą i można po prostu stanąć na autostradzie. Seres 3 z przyspieszeniem do setki w 8,9 sekundy nie daje nawet osiągów typowych dla elektryka.

Seres 3 - bok, fot. Seres
Seres 3 – bok, fot. Seres

Zasięg można przełknąć, bo nie każdy codziennie pokonuje setki kilometrów, zwłaszcza elektrykiem. Moc ładowania 56 kW też można by uznać za słabą, ale do przeżycia. Większość współczesnych elektryków ładuje się minimum dwa razy szybciej.

Największy problem leży gdzie indziej

Prawdziwe kłopoty zaczęły się w marcu 2024 roku, gdy marka Seres wycofała się z rynku. Samochody pozostały, ale części zamiennych brakuje. Kierowcy nawet na podstawowe rzeczy miesiącami czekają na dostawy, bo nikt o to nie dba.

Ponadto często się psują. Właściciel jednej z wypożyczalni, który ma pięć takich aut, przyznał, że trzy działają, a dwa ciągle stoją w serwisach. W jednym pękła tapicerka. Gwarancja obowiązywała, ale importer nie był w stanie pomóc, więc właściciel sam musiał znaleźć warsztat i dopiero później odzyskał koszty. W innym egzemplarzu po niegroźnej kolizji na komplet części czekał 11 miesięcy.

Seres 3 - tył, fot. Seres
Seres 3 – tył, fot. Seres

Nic dziwnego, że dziś w oczach wielu Seres 3 jest praktycznie bezwartościowy. Dopóki jeździ – działa. Ale prędzej czy później coś pójdzie nie tak.

Czy trzeba uważać na chińskie samochody?

Przy zakupie aut z Chin warto zachować szczególną ostrożność. Choć wiele z nich oferuje dużo za niewielkie pieniądze, ryzyko braku części jest bardzo realne. Nawet duże marki mają z tym problem, choć jeszcze się o tym głośno nie mówi. W przyszłości niektórzy mogą się mocno zdziwić, jak przyjdzie im naprawić auto po stłuczce. Jeśli możesz sobie pozwolić na wielomiesięczne oczekiwanie na części zamienne po ewentualnej przygodzie drogowej, proszę bardzo. Jednak wielu kierowców zarabia na swoich samochodach, zwłaszcza elektrycznych, więc każdy dzień postoju oznacza dla nich realną stratę.

45 tysięcy złotych za trzyletniego SUV-a z kamerami 360, rejestratorem jazdy, podgrzewanymi fotelami i skórzaną tapicerką brzmi jak świetna okazja, ale tylko do momentu, gdy dowiesz się, co naprawdę kryje się za tą ceną.

Seres 3 - oferta na egzemplarz z 2022 roku, bezwypadkowy. Salon Polska, fot. OLX
Seres 3 – oferta na egzemplarz z 2022 roku, bezwypadkowy. Salon Polska, fot. OLX

Dla porządku warto dodać, że w styczniu 2025 roku nowe Seresy 3 można było kupić po obniżonej cenie z 187 na 99 tysięcy złotych. Już wtedy ostrzegałem, że to może być pułapka. Dziś te same auta można znaleźć w ogłoszeniach pod nazwą DFSK.

Źródło: motofilm.pl