To ostatni moment na zakup nowego. Nie jest drogi, a wartość będzie tylko rosła

Ostatnia szansa na francuskie Porsche? Alpine A110 żegna się z rynkiem. Sprawdź, dlaczego koniec produkcji w 2026 roku może uczynić z tego sportowego coupe prawdziwą inwestycję dla pasjonatów motoryzacji.

Czas biegnie szybciej, niż się wydaje. Dziewięć lat temu Alpine wróciło na rynek z modelem A110 — autem, które od razu nazwano „francuskim Porsche”, a niektórzy nawet „francuskim McLarenem”. Dziś wiemy już, że druga generacja tego modelu zakończy produkcję w 2026 roku. Nie ma jeszcze określonego miesiąca, więc równie dobrze może to być styczeń. Dlaczego to tak istotna informacja? Bo końcówka 2025 roku może okazać się ostatnią szansą na zakup tego samochodu jako nowego egzemplarza. W przypadku jednej wersji mówimy właściwie o pewnej inwestycji.

Alpine A110 odchodzi na emeryturę

To było nieuniknione. Genialny samochód, który przez lata stanowił świetną alternatywę dla Porsche Caymana, musi ustąpić miejsca nowym regulacjom i innym czasom. Normy emisji spalin są coraz bardziej wyśrubowane, a producenci szukają sposobów, by przetrwać w epoce elektryfikacji. A110 pozostanie jednym z ostatnich aut, które naprawdę oddawały sens sportowej motoryzacji – lekkim, precyzyjnym, z doskonałym wyczuciem mechaniki i idealnym balansem. Testowałem ten model kilka razy i za każdym razem miałem wrażenie, że słychać tu dosłownie wszystko: pracę silnika, lekkie stuki zawieszenia, naturalne drgania. To auto oddaje hołd prawdziwej motoryzacji.

Tymczasem doszły nas słuchy, że producent zamierza wyprodukować już ostatnią serię A110, ograniczoną do 1750 egzemplarzy. Spośród nich 50 sztuk będzie ostatnimi wyprodukowanymi egzemplarzami wersji Alpine A110 R 70 – najbardziej unikatowej odmiany (zaraz po ultrarzadkim Ultime). Pod maską 1.8 turbo o mocy 300 KM, podwozie poprawione w detalach, a masa zredukowana dzięki elementom z włókna węglowego: dach, maska, spojler – wszystko podporządkowane lekkości. Łącznie na świecie będzie ich tylko 770, wszystkie numerowane.

Alpine A110 R
Alpine A110 R – tył

Historia A110 sięga 1962 roku, gdy powstał oryginał, który w latach 70. podbił świat rajdów. W 1973 roku zdobył tytuł mistrza inauguracyjnych Rajdowych Mistrzostw Świata, stając się symbolem francuskiego ducha motorsportu. Co ciekawe, część produkcji odbywała się również w hiszpańskiej fabryce FASA w Valladolid – od połowy do końca lat 60.

Idealny moment na zakup. Wcale nie trzeba być milionerem

A110 to samochód, w którym niska masa i 300-konny silnik 1.8 tworzą duet idealny. Przyspieszenie do setki w 3,9 sekundy i niesamowita precyzja prowadzenia W zakrętach jest jak rasowy gokart, a reakcje na ruch kierownicą są natychmiastowe. Każdy może to sprawdzić np. biorąc udział w szkoleniach na torze Modlin. W świecie, gdzie auta sportowe stają się coraz cięższe i bardziej cyfrowe, Alpine nadal daje czyste, analogowe emocje.

Co ważne, to wciąż auto w zasięgu wielu klientów. Nowy egzemplarz A110 z 2025 roku kosztuje w salonie około 300 tysięcy złotych, a przy odrobinie negocjacji można zejść z tej ceny o 5–10%. Gdy porówna się to z SUV-em klasy premium, takim jak Volvo XC60, który potrafi kosztować tyle samo – nie jest to jakaś abstrakcja. A przecież tu dostajemy coś, co ma duszę, historię i potencjał wzrostu wartości.

Alpine A110 R
Alpine A110 R – przód

Wersja A110R to jednak coś więcej niż zwykłe coupe. Odchudzony wariant z karbonowym nadwoziem, kubełkowymi fotelami i pięciopunktowymi pasami bezpieczeństwa to czysta esencja sportu. Każdy egzemplarz ma tabliczkę z numerem – symbol unikatowości. Dziś można go kupić za około 566 tysięcy złotych, ale nikt nie ma wątpliwości, że to auto, które będzie drożało jeszcze szybciej. To jedna z tych inwestycji, o których za kilka lat będzie się mówić z nutą żalu: „trzeba było brać wtedy”.

Co dalej z Alpine A110 i marką Alpine

Era spalinowego A110 dobiega końca, ale marka nie znika. Alpine już zapowiedziało, że w 2026 roku pokaże nowego, w pełni elektrycznego sportowca. Będzie nieco większy od obecnego modelu, z masą docelową około 1450 kilogramów – czyli wciąż stosunkowo lekką, jak na elektryka. Samochód powstanie na zupełnie nowej platformie APP, stworzonej dla aut o wysokich osiągach. Mówi się też o wariancie hybrydowym.

Alpine A110 R - bok, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Alpine A110 R – bok, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

To część większego planu marki. Alpine wchodzi w nową erę z trio: A290, A390 i nowym A110. Ten pierwszy jest już oferowany w Polsce od 168 300 zł.

Warto dodać, że nie tylko Alpine żegna się z prawdziwym spalinowym sportowcem. Porsche Cayman i Boxster także znikają z rynku – nie tylko przez emisje, ale brak zgodności z nowymi normami cyberbezpieczeństwa. Toyota GR86 i Subaru BRZ również kończą swoje kariery, choć mówi się, że GR86 może powrócić w kooperacji z Mazdą MX-5 jako hybrydowy następca.

Źródło: motofilm.pl