Są samochody, które niczego już nie muszą udowadniać, bo od lat robiły to skutecznie. Tak właśnie jest z poprzednim Volkswagenem T-Roc, który po ogromnych obniżkach cen znowu przyciąga uwagę. Choć nowa generacja trafiła do salonów zaledwie kilka tygodni temu i cieszy się dużym zainteresowaniem, starszy model wciąż ma kilka bardzo mocnych argumentów — i to takich, które doceni każdy, kto szuka praktycznego, bezproblemowego auta.
T-Roc pierwszej generacji nadal w formie
Zanim nowy model przejedzie pierwsze kilkanaście tysięcy kilometrów, nikt nie wie, jak jego elektronika zniesie codzienność. Niemcy ostatnio mieli z tym problem — wystarczy przypomnieć premierę Skody Octavii, która po debiucie zmagała się z licznymi błędami oprogramowania. Dlatego wielu kierowców woli wybierać „sprawdzone” konstrukcje, a T-Roc pierwszej generacji to właśnie taka propozycja. Produkowany od 2017 roku, doczekał się wielu usprawnień i uchodzi dziś za jeden z bardziej dopracowanych modeli Volkswagena.
Zobacz również
Lexus przecenia hybrydowego SUV-a do 133 800 zł. Ma o 2 cm większy prześwit niż Jaecoo 7 i równie świetne wykończenie
„Mniejsza Kia Sportage” boleśnie uderzy w MG ZS. W cenie 90 990 zł oferuje duży ekran i wysoki prześwit
Cupra Leon 1.5 150 KM w cenie najtańszej Omody 5. Tak się dziś walczy o uwagę kierowcówW tych samych latach, gdy debiutował T-Roc, premierę miało m.in. Audi A8 – i to nie przypadek, że oba auta wciąż trzymają wysoki poziom jakościowy. Niemieccy inżynierowie byli wtedy w formie, a w konstrukcjach panował prawdziwy niemiecki porządek i precyzja. W efekcie dziś, gdy nowy T-Roc kosztuje znacznie więcej, ten poprzedni wydaje się rozsądnym wyborem. Zwłaszcza że jego cena spadła z 127 490 zł do 107 490 zł. To ogromna różnica, dzięki której można wejść w segment kompaktowych SUV-ów znacznie taniej niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Za 4200 zł więcej dostajesz lepszy silnik i osiągi z wyższej półki
Podstawowy T-Roc kosztuje obecnie 107 490 zł i napędzany jest silnikiem 1.0 TSI o mocy 116 KM, zestawionym z 6-biegową skrzynią manualną. Nie jest to wersja ospała — jej największym atutem pozostaje niskie spalanie na poziomie 4,5 litra. Mimo to to wciąż tylko jednostka o pojemności zaledwie litra, więc jeśli zależy Ci na długowieczności i lepszej elastyczności, warto dopłacić 4200 zł. Za 111 690 zł dostajemy wariant 1.5 TSI o mocy 150 KM, który przyspiesza do setki w 8,4 sekundy i osiąga 208 km/h. Słabszy potrzebuje 10,1 sekundy i pojedzie maksymalnie 190 km/h.

Różnica może nie robić wrażenia na papierze, ale na autostradzie widać ją natychmiast. Co ważne, zużycie paliwa rośnie symbolicznie – o zaledwie kilka dziesiątych litra. W praktyce wersja 1.5 TSI spala około 5,8 litrów na 100 km, więc koszt eksploatacji pozostaje bardzo rozsądny.
Nadal praktyczny i bezpieczny SUV rodzinny, którego konkurencja może zazdrościć
Nowy model wygląda efektowniej, ale jego poprzednik wciąż broni się argumentami, które naprawdę liczą się na co dzień. T-Roc 1 gen. oferuje 445 litrów bagażnika — to przestrzeń wystarczająca na rodzinne wakacje lub większe zakupy. Wersja Life, czyli bazowa, nie jest wcale „goła”. Na liście wyposażenia znajdziemy reflektory LED, skórzaną kierownicę wielofunkcyjną, regulowane fotele, przedni podłokietnik, aktywny tempomat, klimatyzację i cyfrowy zestaw wskaźników z 8-calowym ekranem. Jeśli ktoś chce czegoś więcej, za ok. 4000 zł może dokupić pakiet z dodatkami, w tym podgrzewanymi fotelami. T-Roc należy do segmentu miejskich crossoverów klasy B (B-SUV). W tej kategorii rywalizuje z tak mocnymi graczami jak Toyota Yaris Cross czy Ford Puma.

No i warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Najtańsza Toyota Yaris Cross kosztuje dziś co najmniej 110 900 zł. W tej cenie dostajesz co prawda pełnoprawną hybrydę o mocy 116 KM i z niższym spalaniem, ale jest ona wyraźnie wolniejsza — przyspiesza do setki w 11,2 sekundy i osiąga maksymalnie 170 km/h. Pod względem przestrzeni czy pojemności bagażnika Yaris Cross nie ma żadnych szans w starciu z T-Rociem, bo oferuje zaledwie 320 litrów.
Źródło: motofilm.pl



