Ma dwa mikro uszkodzenia, a cena poleciała w dół. Roczne Jaecoo 7 za 109 900 zł i dalej stoi

Dwa mikro uszkodzenia – jedno na zderzaku, drugie na drzwiach. To wszystko, a jednak bardzo ładne demonstracyjne Jaecoo 7 wisi w ogłoszeniu tygodniami. Roczne Jaecoo 7, wycenione przez dilera na 109 900 zł, nie może znaleźć nowego właściciela. Jeszcze niedawno kosztowało 129 900 zł, a jako nowe 139 900 zł. Ale mimo tak dużego spadku ceny, chętnych brakuje. W Polsce wciąż działa coś, co trudno nazwać inaczej niż uprzedzeniem do „chińskich” marek. A przecież ten SUV naprawdę ma czym się obronić.

Strach przed chińską motoryzacją ciągle w nas siedzi

Polacy coraz częściej kupują elektronikę, telefony, a nawet AGD z Chin, ale gdy chodzi o samochód, od razu pojawia się sceptycyzm. „A części są?” – to pytanie słyszę za każdym razem, gdy rozmowa schodzi na Omodę czy Jaecoo. Tymczasem rzeczywistość dawno dogoniła stereotypy. Sam miałem kontakt z serwisem Jaecoo – po drobnym zderzeniu z rowerzystą zderzak był dostępny od ręki.

Uszkodzenie Jaecoo 7 - oferta dilera Plichta, fot. Otomoto
Uszkodzenie Jaecoo 7 – oferta dilera Plichta, fot. Otomoto

Z drzwiami też nie ma problemu. W sieci można znaleźć całe elementy w oryginalnym kolorze, za około 3500 zł. To nie brzmi jak egzotyka. Problemem jest raczej nasza mentalność. Polak widzi chińską markę i automatycznie obawia się kłopotów. A przecież te samochody mają już normalne sieci serwisowe, części są, gwarancja działa w przypadku tego egzemplarza jeszcze 6 lat. Strach nie ma realnego uzasadnienia, ale wciąż wpływa na decyzje zakupowe.

Zobacz także: Dwa nowe SUV-y rozbite w telewizji wywołały burzę w sieci. Polak zapomniał, że jeszcze wczoraj martwił się o części do „chińczyka”

Uszkodzenie Jaecoo 7 - oferta dilera Plichta, fot. Otomoto
Uszkodzenie Jaecoo 7 – oferta dilera Plichta, fot. Otomoto

Jaecoo 7 to SUV z wyposażeniem, które zawstydza droższe auta

Nie mogę powiedzieć złego słowa o tym aucie. To SUV, który potrafi pozytywnie zaskoczyć. Silnik nie jest rekordzistą oszczędności, ale spokojnie można zejść do 7 litrów. Kultura pracy jest lepsza niż w wielu europejskich konkurentach. W codziennej jeździe nie brakuje mu dynamiki, a zawieszenie naprawdę dobrze tłumi nierówności. Modele „Dżejku” to te samochody, które na stałe zadomowią się na polskim rynku i warto je brać na poważnie pod uwagę przy zakupie.

Uszkodzony zderzak Jaecoo 7. Jeśli się przyjrzysz, zauważysz, że czarna część zderzaka została wyłamana z zaczepów. Fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Uszkodzony zderzak Jaecoo 7. Jeśli się przyjrzysz, zauważysz, że czarna część zderzaka została wyłamana z zaczepów. Fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Najmocniejszym punktem Jaecoo jest wyposażenie. Wersja Urban oferuje LED-owe reflektory, ogromny ekran 13,2 cala z polskim menu, klimatyzację dwustrefową, podgrzewaną kierownicę, bezprzewodową ładowarkę i pełen zestaw systemów bezpieczeństwa. Materiały w kabinie nie wyglądają tanio, wszystko jest spasowane, a całość daje wrażenie auta dopracowanego. Kiedy wsiadasz, czujesz, że to nie jest już „chińszczyzna” a’la Maxus.

Mikro uszkodzenia to nie dramat. To po prostu okazja

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że te drobne wady mogą być wręcz… zaletą. Lekko wgniecione drzwi i prawie niewidoczne otarcie na zderzaku sprawiają, że przyszły właściciel nie będzie przeżywał każdej ryski. Auto staje się bardziej „swoje”, mniej stresujące. A przecież mechanicznie i wizualnie to nadal porządny samochód, który wygląda świeżo i ma pełną gwarancję.

Jaecoo 7, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Jaecoo 7, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Za 109 900 zł trudno dziś znaleźć SUV-a o takim poziomie wyposażenia i jakości. Chyba że ktoś woli nowego, ale mniejszego Jaecoo 5 – albo lekko używaną Omodę 5 Comfort za około 105 tys. zł. Ale to już inna liga, mniej przestrzeni i inny charakter. Ten Jaecoo 7 po prostu pokazuje, że czasem wystarczy drobny szczegół, by świetnie wycenione auto przeszło niezauważone.

Źródło: motofilm.pl, Otomoto

Mały hybrydowy SUV z Chin wjeżdża do Polski. Jest znacznie tańszy oraz większy niż Toyota Yaris Cross