Internet płonie, bo stacja telewizyjna TVN rozbiła dwa samochody. Skoda Karoq i Omoda 5, dwa auta rozmiarowo i silnikowo niemal identyczne, zderzyły się przy prędkości około 60 km/h. Byłem na tym evencie, widziałem to na własne oczy. Materiał wideo znajdziesz na końcu artykułu, ale zanim go obejrzysz, zastanów się: czy to był przypadkowy „crash” dla widowiska? Mimo to, komentarze w Internecie są wręcz zaskakujące – od zarzutów o „marnowanie pieniędzy”, po pretensje, że „to żaden profesjonalny test”. Jakby ktoś naprawdę wierzył, że największa stacja telewizyjna rozbiła dwa auta tylko po to, żeby zrobić kilkusekundowe show.
Już po pierwszym odcinku „Moto Kombat” widać, że żadna inna redakcja w Polsce nie testuje samochodów w tak bezkompromisowy sposób. Chłopaki z TVN Turbo robią coś, czego wcześniej nikt nie odważył się zrobić: zestawiają auta z dwóch końców świata i sprawdzają, jak faktycznie zachowują się w ekstremalnych sytuacjach. Bez żadnej taryfy ulgowej. Mimo to polski Internet jak zwykle wie lepiej.
Zobacz również
„Mniejsza Kia Sportage” boleśnie uderzy w MG ZS. W cenie 90 990 zł oferuje duży ekran i wysoki prześwit
Cupra Leon 1.5 150 KM w cenie najtańszej Omody 5. Tak się dziś walczy o uwagę kierowców
Bazowa wersja nie zrobi już wstydu przed Chińczykami. Nowy crossover Volkswagena może namieszać ceną 122 390 zł
Polak zapomniał, czego boi się najbardziej
Zastanawiające jest też to, jak to możliwe, że ludzie potrafią w sekundę zapomnieć, o co sami się martwili jeszcze dzień wcześniej. Albo o czym będą rozmawiać przy wigilijnym stole? Bo czy to właśnie nie jest największa obawa Polaków – „że kupując „chińczyka”, nie wiadomo, jak to będzie z częściami, serwisem i naprawami?” Wystarczy naprawdę tylko raz zobaczyć zderzenie. Prędkości i kąty dobrane tak, żeby faktycznie coś z tych samochodów zostało. TVN oczywiście milczy, ale to logiczne. Tylko mało kto z komentujących zadaje sobie trud, by to zrozumieć.

„Lepiej by dali na dom dziecka” czy „to się w głowie nie mieści, takie marnotrawstwo” pokazują, jak bardzo my, Polacy, lubimy się oburzać na samą formę, zamiast zobaczyć sens. Top Gear rozbije auto – brawa. Polska telewizja zrobi to samo – lament. TVN to stacja prywatna, która każdą produkcję realizuje za własne pieniądze, a nie z publicznych funduszy. Gdyby chcieli zrobić totalny crash, zrobiliby to w zupełnie inny sposób.
Z teorii spiskowych nie da się już chyba wyrosnąć
Najzabawniejsze (albo najsmutniejsze) w tym wszystkim jest to, jak łatwo ludzie wierzą w niemożliwe. Pod materiałem o Omodzie 5 (którą odbierałem z salonu), i w której Łukasz Bąk wyrwał kierownicę razem z kolumną, pojawiły się komentarze, że „to musiało być ustawione” albo że „zachodnie media boją się chińskich aut”. Jakby naprawdę ktoś wierzył, że telewizja naraża się na pozwy tylko po to, by zrobić sensację. A przecież każdy, kto choć raz miał styczność z testami motoryzacyjnymi, wie, że takie rzeczy po prostu się zdarzają.
Problem w tym, że mamy w Polsce tendencję do teorii spiskowych. Jeśli coś wygląda zbyt realnie, to musi być ustawione. Jeśli coś idzie nie po naszej myśli, to na pewno ktoś coś ukrywa. I tak zamiast rozmawiać o konkretach – o tym, jak wypadły auta, jak zachowały się systemy bezpieczeństwa, jak zadziałały strefy zgniotu – wolimy analizować, kto kogo „opłacił”. Tymczasem TVN po prostu zrobił to, co media powinny robić: pokazał rzeczywistość bez filtra.
Materiał ze zderzenia Skody i Omody znajdziesz poniżej.



