Tani w utrzymaniu i wreszcie tańszy w zakupie. SUV Mitsubishi z dwoma zbiornikami w końcu poniżej 100 tys. zł

Szukasz auta, które nie kosztuje fortuny, a przy tym nie wygląda jak mobilny kompromis? Może rzuciłeś okiem na Mitsubishi ASX i od razu odwróciłeś wzrok po zobaczeniu ceny. I nie dziwię się — przez długi czas to auto nie należało do „tanich i rozsądnych” opcji. Ale coś się zmieniło. Pękła psychologiczna bariera cenowa, która do tej pory skutecznie zniechęcała wielu rozsądnych kierowców. Teraz ASX jest realnie do wzięcia — i to w sensownej – bardzo ekonomicznej wersji.

LPG rządzi. Ekonomia na pierwszym miejscu

Jeśli ktoś kojarzy ASX-a tylko z nazwą, to warto przypomnieć: to bliski kuzyn Renault Captura. Te same fundamenty, podobne wyposażenie i podobny komfort jazdy — tylko logo inne. Ale to, co teraz przyciąga uwagę, to nie tylko „rodowód”, ale konfiguracja. Mowa o wersji z fabrycznym LPG i silnikiem benzynowym. Do dyspozycji mamy dwa zbiorniki: 32 litry gazu i 39 litrów benzyny, co oznacza, że można naprawdę tanio jeździć — około 20–25 zł za 100 km.

Mitsubishi ASX - oferta oficjalna 99 900 zł, nieoficjalna 97 000 zł, fot. motofilm.pl
Mitsubishi ASX – oferta oficjalna 99 900 zł, nieoficjalna 97 000 zł, fot. motofilm.pl
Oferta promocyjna na ASX, fot. Pepper
Oferta promocyjna na ASX, fot. Pepper

Silnik generuje skromne, ale wystarczające 100 KM. Za to spalanie i koszt jazdy? Ultraekonomiczne. Dodatkowo na pokładzie mamy LED-owe reflektory, kamerę cofania, CarPlay bez kabli, tempomat, systemy bezpieczeństwa i manualną klimę. Czyli to, czego przeciętny kierowca naprawdę potrzebuje. Bez zbędnego błysku, ale też bez ubóstwa.

Mitsubishi ASX (2025) - wnętrze, fot. Mitsubishi
Mitsubishi ASX (2025) – wnętrze, fot. Mitsubishi

Cena poniżej stówy? Tak, i to grubo poniżej. Wystarczyło się odezwać

Do rzeczy: ile za takie auto? Niebieski egzemplarz wystawiono za 99 900 zł, ale po krótkiej wymianie SMS-ów jeden z dilerów zszedł do 97 000 zł. I to nie był wyjątek — takich aut jest kilka. To ważne, bo katalogowo ASX w tej wersji kosztuje aż 114 000 zł, więc mówimy o 17 tys. zł oszczędności. To już konkretna różnica, nie symboliczne „rabaciki”.

Zobacz także: Hybrydowy SUV klasy premium za 108 tys. zł? Nic dziwnego, że sprzedaż wystrzeliła

A jeśli gaz cię nie przekonuje — można sięgnąć po wersję hybrydową. Mocniejsza, 158-konna opcja to już jednak wydatek 102 500 zł. I owszem, jest dynamiczniej, ale niekoniecznie taniej. W kwestii ekonomii LPG wciąż nie ma konkurencji, nawet jeśli hybryda ma swoje zalety w mieście. A poza tym — ASX na gazie to trochę taki stary dobry pomysł w nowym opakowaniu.

Mitsubishi ASX (2025) - przód, fot. Mitsubishi
Mitsubishi ASX (2025) – przód, fot. Mitsubishi

MG kontra Mitsubishi: pozory mylą

Dla porównania — za podobne pieniądze można wyjechać z salonu chińskim MG ZS. Wyposażony w silnik 1.5 o mocy 115 KM, na papierze wygląda całkiem podobnie. Tyle że w praktyce różnice zaczynają się szybko. Przede wszystkim spalanie — realnie 8–8,5 litra na 100 km. To oznacza ponad 50 zł za każde 100 km. Rachunek jest prosty — MG pod względem ekonomii nie ma startu do ASX-a na gazie.

Mitsubishi ASX po liftingu - przód i tył, fot. Mitsubishi
Mitsubishi ASX po liftingu – przód i tył, fot. Mitsubishi

Jasne, MG oferuje dłuższą gwarancję. Ale jak się spojrzy chłodnym okiem, to Mitsubishi nadal trzyma fason. A że gwarancja to „tylko” 5 lat? Tak, Outlander ma 8, ale ASX nie startuje w tej samej lidze. I to nie jest wada — po prostu nie próbuje udawać, że jest czymś więcej, niż jest.

Sensownie wycenionych aut z gazem praktycznie jest coraz mniej. Dlatego ta przecena ASX-a może nie potrwa długo. Nie krzyczy z bilbordów, nie szokuje reklamą, ale robi swoje. I może właśnie dlatego warto się nad nim pochylić.

Źródło: motofilm.pl

Zobacz także: Europejski SUV potaniał w rok o 50 tys. zł. Pod maską 1.5, które realnie pali 4 litry