Szukasz auta, które nie kosztuje fortuny, a przy tym nie wygląda jak mobilny kompromis? Może rzuciłeś okiem na Mitsubishi ASX i od razu odwróciłeś wzrok po zobaczeniu ceny. I nie dziwię się — przez długi czas to auto nie należało do „tanich i rozsądnych” opcji. Ale coś się zmieniło. Pękła psychologiczna bariera cenowa, która do tej pory skutecznie zniechęcała wielu rozsądnych kierowców. Teraz ASX jest realnie do wzięcia — i to w sensownej – bardzo ekonomicznej wersji.
LPG rządzi. Ekonomia na pierwszym miejscu
Jeśli ktoś kojarzy ASX-a tylko z nazwą, to warto przypomnieć: to bliski kuzyn Renault Captura. Te same fundamenty, podobne wyposażenie i podobny komfort jazdy — tylko logo inne. Ale to, co teraz przyciąga uwagę, to nie tylko „rodowód”, ale konfiguracja. Mowa o wersji z fabrycznym LPG i silnikiem benzynowym. Do dyspozycji mamy dwa zbiorniki: 32 litry gazu i 39 litrów benzyny, co oznacza, że można naprawdę tanio jeździć — około 20–25 zł za 100 km.
Zobacz również


Silnik generuje skromne, ale wystarczające 100 KM. Za to spalanie i koszt jazdy? Ultraekonomiczne. Dodatkowo na pokładzie mamy LED-owe reflektory, kamerę cofania, CarPlay bez kabli, tempomat, systemy bezpieczeństwa i manualną klimę. Czyli to, czego przeciętny kierowca naprawdę potrzebuje. Bez zbędnego błysku, ale też bez ubóstwa.

Cena poniżej stówy? Tak, i to grubo poniżej. Wystarczyło się odezwać
Do rzeczy: ile za takie auto? Niebieski egzemplarz wystawiono za 99 900 zł, ale po krótkiej wymianie SMS-ów jeden z dilerów zszedł do 97 000 zł. I to nie był wyjątek — takich aut jest kilka. To ważne, bo katalogowo ASX w tej wersji kosztuje aż 114 000 zł, więc mówimy o 17 tys. zł oszczędności. To już konkretna różnica, nie symboliczne „rabaciki”.
Zobacz także: Hybrydowy SUV klasy premium za 108 tys. zł? Nic dziwnego, że sprzedaż wystrzeliła
A jeśli gaz cię nie przekonuje — można sięgnąć po wersję hybrydową. Mocniejsza, 158-konna opcja to już jednak wydatek 102 500 zł. I owszem, jest dynamiczniej, ale niekoniecznie taniej. W kwestii ekonomii LPG wciąż nie ma konkurencji, nawet jeśli hybryda ma swoje zalety w mieście. A poza tym — ASX na gazie to trochę taki stary dobry pomysł w nowym opakowaniu.

MG kontra Mitsubishi: pozory mylą
Dla porównania — za podobne pieniądze można wyjechać z salonu chińskim MG ZS. Wyposażony w silnik 1.5 o mocy 115 KM, na papierze wygląda całkiem podobnie. Tyle że w praktyce różnice zaczynają się szybko. Przede wszystkim spalanie — realnie 8–8,5 litra na 100 km. To oznacza ponad 50 zł za każde 100 km. Rachunek jest prosty — MG pod względem ekonomii nie ma startu do ASX-a na gazie.

Jasne, MG oferuje dłuższą gwarancję. Ale jak się spojrzy chłodnym okiem, to Mitsubishi nadal trzyma fason. A że gwarancja to „tylko” 5 lat? Tak, Outlander ma 8, ale ASX nie startuje w tej samej lidze. I to nie jest wada — po prostu nie próbuje udawać, że jest czymś więcej, niż jest.
Sensownie wycenionych aut z gazem praktycznie jest coraz mniej. Dlatego ta przecena ASX-a może nie potrwa długo. Nie krzyczy z bilbordów, nie szokuje reklamą, ale robi swoje. I może właśnie dlatego warto się nad nim pochylić.
Źródło: motofilm.pl






