Chińskie samochody przestały być memem z internetu. Dziś wjeżdżają do salonów, i to z rozmachem, który coraz trudniej ignorować. Najnowszy gracz? Geely – gigant z Państwa Środka, który na pierwszy rzut oka startuje u nas zachowawczo, bo od elektryka. Ale prawdziwe trzęsienie ziemi może wywołać model z zupełnie innej półki – Tugella. SUV Coupe, który wygląda jak skrzyżowanie Renault Arkany z Volvo XC40. Brzmi dziwnie? W praktyce może to być dokładnie to, czego polski kierowca właśnie potrzebuje. I nie, nie tylko dlatego, że będzie tanio.
Wiedzą, że elektrykiem nie zdobędą polskiego klienta
Na początek Geely wrzuca na stół elektrycznego SUV-a EX5. Moc? 218 koni. Bateria? 60,22 kWh. Brzmi przyzwoicie, ale… nikogo to nie rusza. Polacy wciąż patrzą na elektryki jak na egzotykę. Naprawdę zainteresowani są tylko nieliczni – głównie mieszkańcy większych miast. Dopłaty, przywileje, jazda buspasem? To wszystko już znamy, i nie robi to specjalnego wrażenia.
Szczególnie że konkurencja też już to ogarnęła. Asian Automotive Distribution Center (ta od m.in. luksusowego Hongqi) – wie, że elektrykiem Polski się nie zawojowuje. Dlatego daje klientowi to, czego oczekuje. Tak samo robi Omoda, Jaecoo, Chery i MG. Bez porządnych benzyniaków nie ma co marzyć o sprzedażowych sukcesach. I wygląda na to, że Geely też to zrozumiało, zanim było za późno.
Tugella: coś między Szanghajem a Göteborgiem
Dlatego też Chińczycy z dużą dozą prawdopobieństwa wyciągną AS-a z rękawa. Ma nim być Geely Tugella. Auto wygląda jak Renault Arkana na sterydach. Ten SUV Coupe, mierzący 4,6 metra długości i mający 2700 mm rozstawu osi. Bazuje na platformie CMA – tej samej, z której korzysta Volvo XC40. A to oznacza jedno: pod spodem mamy sprawdzone i bezpieczne rozwiązania.

Tugella korzysta z technologii Volvo – a to mówi samo za siebie. Nie brakuje tu zaawansowanych systemów bezpieczeństwa i solidnych rozwiązań konstrukcyjnych. Oczywiście, w pakiecie może się też znaleźć ogranicznik prędkości do 180 km/h, bo Szwedzi mają na tym punkcie lekkiego bzika. Wiele wskazuje na to, że Tugella również będzie miała elektroniczny kaganiec przy 180 km/h. Tylko czy to naprawdę problem? Coraz więcej kierowców ma to gdzieś – i tak rzadko kiedy jadą szybciej.
Cena, która zrobi robotę
Nieoficjalnie mówi się, że Tugella może startować w okolicach 115 tysięcy złotych. Jeżeli to się potwierdzi, będzie to naprawdę mocny strzał w Omodę 5, MG HS czy Chery Tiggo 7. A przecież dla wielu Polaków cena to wciąż najważniejsza sprawa. I nie ma w tym nic dziwnego – inflacja swoje robi, a nowy SUV za mniej niż 120 tys. zł z technologią Volvo brzmi wręcz nieprzyzwoicie dobrze.

Geely już oficjalnie potwierdziło, że przed końcem roku ich auta pojawią się w Polsce. Szukają importera, rozkładają karty. Na razie na stole leży elektryczny EX5, ale wszystko wskazuje na to, że Tugella będzie ich asem. Nie jest to może marka z błyszczącym logiem premium, ale w tym wypadku nie musi być. Bo jeśli wygląd, technologia i cena zagrają razem, logo nie będzie miało większego znaczenia.
Źródło: motofilm.pl