Myślisz, że Chińczycy to tylko SUV-y, crossovery i tańsze alternatywy dla Toyoty czy Hyundaia? No to czas się obudzić. Bo oto pojawiło się coś, co łamie wszystkie stereotypy — luksusowa limuzyna stworzona przez JAC Motor i Huawei. Maextro S800, bo tak nazywa się ta bestia, z miejsca stał się sensacją. Sprzedaż dopiero ruszyła, a już po kilku dniach mogą mówić o sukcesie, którego nie powstydziłby się żaden niemiecki gigant.
Chińczycy po prostu odrobili lekcję. To nie jest zabawka, to nie jest kopia. To bardzo poważne wejście na rynek zarezerwowany do tej pory dla Rolls-Royce’a i Maybacha. W ciągu pierwszej doby zamówiono 1600 egzemplarzy. Po tygodniu ta liczba wzrosła do 3600. Dla porównania: to więcej niż Rolls sprzedaje w ciągu pół roku.
Chińczycy już udowodnili, że potrafią — teraz chcą błyszczeć
To nie jest pierwszy raz, kiedy Chińczycy pokazują światu, że potrafią grać w pierwszej lidze. W segmencie prawdziwych terenówek, że mogą rzucić wyzwanie nawet legendzie pokroju Toyoty Land Cruiser. Ich propozycja? Niemal dwa razy tańsza, a równie potężna maszyna do pokonywania nieutwardzonych szlaków – Baic BJ60. Albo weźmy elektryczne superauta — BYD ściga się dziś z Ferrari i Lamborghini, i robi to z zaskakującą skutecznością.

Teraz Azjaci celują jeszcze wyżej. S800 to już nie konkurencja dla Toyoty czy Tesli. To bezpośredni atak na najbogatszych klientów świata. A tych wbrew pozorom nie brakuje — tylko trzeba im coś naprawdę wyjątkowego. I wygląda na to, że Huawei i JAC właśnie to zrobili. Nowy model jest luksusowy, ogromny i technologicznie bezkompromisowy.
Maextro S800 mierzy 5,48 metra długości i 3,37 metra szerokości. Dla porównania: Rolls-Royce Ghost ma 5,54 metra, więc Chińczycy są dosłownie o włos od jego gabarytów. Ale w środku? Tam dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa. Wszystko wykończone materiałami klasy premium — i to nie „premium made in China”, tylko na poziomie światowym. Tu nie ma oszczędzania. Huawei nie szczędził środków na wyposażenie wnętrza, a JAC zadbał o komfort jazdy na najwyższym poziomie.

No i najważniejsze — silniki. Do wyboru są dwie wersje elektryczne: 525 KM lub 850 KM. A zasięg? Do 1333 km na jednym ładowaniu. Nie ma wersji spalinowej ani hybrydowej. Dla tradycjonalistów to może być kłopot, ale patrząc na liczbę zamówień — niewielu to zniechęca.
Cena, która rozbraja konkurencję
I tu dochodzimy do wisienki na torcie — ceny. Bo owszem, Rolls-Royce to ponad 400 tys. euro, Maybach — bez problemu przekracza 300 tys. A ile kosztuje chiński S800? Zaledwie 708 000 juanów, czyli około 86 300 euro. W przeliczeniu na złotówki? Nieco ponad 370 tysięcy złotych. Tyle w Polsce kosztuje dobrze wyposażony SUV klasy premium (na przykład BMW X3 M50) — a tu dostajemy pełnoprawną limuzynę klasy ultra-luxury.
Chińczycy pokazują, że nie tylko potrafią robić auta, ale potrafią też rozgryźć luksus. Prawdziwy luksus. Nie na pokaz, tylko realnie funkcjonalny, dobrze wykonany i za ułamek ceny konkurencji. To nie jest „prawie Rolls-Royce” — to alternatywa, która wygląda, działa i sprzedaje się jak pełnoprawny rywal.

A Polska? Cóż, poczekajmy jeszcze chwilę
Czy S800 trafi do Polski? Oficjalnie: nie. Przynajmniej na razie firma nie ma takich planów. Ale rynek nie znosi próżni. A skoro model tak dobrze się sprzedaje, to można się spodziewać, że wcześniej czy później ktoś się tym zainteresuje. Może jako import prywatny? Może przez niezależnego dealera? Zobaczymy.
Na razie musimy zadowolić się tym, co jest — a więc choćby ofertą Hongqi, które też potrafi zrobić wrażenie. Jedno jednak jest pewne: bariera luksusu właśnie pękła, a Chiny przestały się czegokolwiek bać.
Źródło: motofilm.pl