Wychodzi za 106 tys. zł, pomieści całą rodzinę i zaskakuje praktycznością. Na dodatek nie jest z Chin

Ford pokazał nową wersję dobrze znanej Pumy, tyle że tym razem na prąd. Elektryczna Puma, czyli Gen-E, właśnie miała swoją prezentację, a ja miałem okazję pojeździć nią kilka godzin — trochę po Warszawie, trochę poza nią. Rok temu spalinowa wersja przeszła udany lifting i wtedy uznałem ją za bardzo dojrzałe auto, nawet na dalsze trasy. Teraz Ford dorzucił baterię i silnik elektryczny. Kosztuje przyzwoite pieniądze i każdego zaskoczy praktycznością.

Prowadzenie jak u Forda, czyli: bardzo dobrze

Jeśli ktoś kiedyś jeździł Fordem — choćby Fiestą czy Focusem — to wie, że te auta po prostu dobrze się prowadzą. I Puma Gen-E nie jest tu wyjątkiem. Auto reaguje na ruchy kierownicą błyskawicznie, prowadzi się pewnie i bez nerwów. Zawieszenie nie próbuje nas wybijać z fotela na każdej studzience, a całość sprawia wrażenie solidnej i dopracowanej. W środku jest wygodnie, kierownica dobrze leży w dłoniach, a fotele są po prostu wygodne — tyle i aż tyle.

Ford Puma Gen-E - wnętrze, for. Ford
Ford Puma Gen-E – wnętrze, for. Ford

Co ciekawe, udało się wygospodarować pełnoprawne trzecie miejsce z tyłu, więc spokojnie można podróżować w pięć osób. Ale największy szok przychodzi z tyłu — dokładnie z bagażnika. Z „Gigaboxem” mamy tu ponad 500 litrów pojemności, a licząc z przednim bagażnikiem łącznie aż 566 litrów przestrzeni. To więcej niż w wielu większych SUV-ach, np. MG HS PHEV ma tylko 507 litrów. Dla rodziny? Jak znalazł.

Ford Puma Gen-E - bagażnik, fot. Ford
Ford Puma Gen-E – bagażnik, fot. Ford

Silnik, dynamika i zużycie – tu też jest dobrze

Motor elektryczny generuje 168 KM, co oznacza niezłego kopa. Do setki auto przyspiesza w 8 sekund, co jak na miejskie jeżdżenie jest aż nadto. Momentami nawet trzeba powalczyć z kierownicą, gdy kierowca wciśnie gaz w podłogę. Przód auta potrafi wtedy lekko zatańczyć, bo cała moc trafia tylko na przednią oś, a moment obrotowy w elektrykach pojawia się od razu. To efektowne i zabawne, ale wymaga odrobiny czujności, zwłaszcza na mokrej nawierzchni. Ale ogólnie — jazda jest płynna, szybka i przyjemna.

Największe zaskoczenie to zużycie prądu. Przy dodatnich temperaturach i normalnej jeździe po mieście wynik 10 kWh/100 km jest jak najbardziej realny. To oznacza, że przy ładowaniu z domowego gniazdka możemy jeździć praktycznie za grosze. Bateria ma 43,6 kWh, więc w teorii da się zrobić do 376 km, a w miejskich warunkach — nawet koło 500 km. Jak na taką pojemność baterii, to naprawdę nieźle.

Ford Puma Gen-E - bok, fot. Ford
Ford Puma Gen-E – bok, fot. Ford

Brak pompy ciepła? Oj, może zaboleć zimą

Jest jednak jedno „ale”, i to niemałe — auto nie ma pompy ciepła. Ani w standardzie, ani za dopłatą. A to oznacza, że zimą może być ciekawie… ale niekoniecznie w dobrym sensie. W podobnej Hondzie e:Ny1, też bez pompy ciepła, zasięg potrafił spaść dramatycznie. Jazda z włączonym ogrzewaniem dosłownie topiła baterię w oczach.

Ford oczywiście zapewnia, że opracowali to tak, żeby „było dobrze”, ale dopóki nie przyjdą pierwsze mrozy, nikt tego nie sprawdzi. Wierzę, że nie będzie tragedii, ale każdy kupujący powinien wiedzieć, że zimą może to być zupełnie inne auto pod względem zasięgu. Jeśli masz garaż i głównie jeździsz po mieście — raczej OK. Ale jak codziennie tłuczesz się po 80-100 km i nie masz gdzie ładować – to dla Ciebie istotna informacja.

Ford Puma Gen-E - przód, fot. Ford
Ford Puma Gen-E – przód, fot. Ford

Cena, czyli ten moment, gdy robi się naprawdę ciekawie

No i dochodzimy do ceny. W katalogu startujemy z poziomu 146 900 zł, co już jest uczciwą ofertą. Ale dzięki rządowym dopłatom czy programom ekologicznym, można spokojnie zejść do 106 tys. zł. I wtedy robi się naprawdę interesująco. Bo za taką kasę dostajesz auto elektryczne, które wygląda nowocześnie (trochę jak mini-Macan), ma ogromny bagażnik, pięć miejsc i świetnie się prowadzi.

Do tego dochodzą realne bonusy: jazda buspasami, darmowe parkowanie w centrach miast, wjazd do stref czystego transportu (np. centrum Mediolanu). Dla wielu osób to są konkretne codzienne oszczędności — i czasu, i nerwów, i pieniędzy.

Ford Puma Gen-E - bagażnik, fot. Ford
Ford Puma Gen-E – bagażnik, fot. Ford

Podsumowując, nowa Puma Gen-E to naprawdę dobrze przemyślana propozycja. Świetnie się jeździ, jest przestronna, dobrze wyceniona i… po prostu normalna. Istotny minus to brak pompy ciepła, który może zaboleć zimą — ale jeśli ktoś jeździ głównie po mieście, ma gdzie ładować i szuka czegoś sensownego, to ciężko będzie znaleźć fajniejszego konkurenta w tej cenie. Zwłaszcza że to auto po prostu nie wygląda jak kolejny tani „chińczyk”, tylko jak coś, co można kupić bez wstydu.

Źródło: motofilm.pl