Gdybym miał jeszcze kilka lat temu wybierać między BMW X3 a Volvo XC60, pewnie bez namysłu postawiłbym na Szweda. Volvo miało wszystko to, czego brakowało starszym generacjom X3 – świetny design, dobre wykonanie i ten niesamowity „premium feel”, który czuło się od razu po zajęciu miejsca za kierownicą. BMW? No cóż, było nijakie. Ani piękne, ani specjalnie funkcjonalne, raczej takie zrobione na siłę. Ale czasy się zmieniają, a najnowsze BMW X3 zmienia zasady gry. Przetestowałem wersję M50 i naprawdę rozumiem, dlaczego tylu dotychczasowych klientów Volvo zaczęło zerkać w stronę Monachium.
X3 wreszcie wygląda jak trzeba
Nie ma się co oszukiwać – jednym z powodów, dla których XC60 biło rekordy popularności, był jego wygląd. Volvo od zawsze wiedziało, jak robić auta, które podobają się ludziom. Tymczasem poprzednie generacje X3… cóż, po prostu były brzydkie. Zbyt techniczne, pozbawione charakteru, bez ikry. Teraz to się zmieniło. Nowe BMW X3 prezentuje się naprawdę dobrze – jest agresywne, nowoczesne i wreszcie ma ten „pazur”, którego zawsze mu brakowało.

Zmienili się też klienci. Dziś już nie wystarczy, że SUV dobrze jeździ i jest praktyczny. Musi się też dobrze prezentować na parkingu, pod domem czy na Instagramie. I to nowe X3 potrafi. Wersja M50, którą jeździłem, ma świetne proporcje, bardzo ładne detale i nie wygląda jak „baby X5”, tylko jak pełnoprawny gracz w segmencie premium. Wreszcie można powiedzieć: to BMW, na które miło popatrzeć.
Jazda? W stylu BMW, czyli bardzo dobrze
X3 M50 ma trzy litry pojemności, rzędową szóstkę i 398 koni mechanicznych. Brzmi dobrze? Bo tak jest. Do setki przyspiesza w 4,4 sekundy i to nie są dane katalogowe, tylko moje własne pomiary. Auto wkręca się na obroty z lekkością motocykla, dźwięk silnika – choć nieco przytłumiony przez przepisy – wciąż potrafi wzbudzić emocje. A do tego układ kierowniczy i zawieszenie są po prostu klasą samą w sobie. Dawno nie prowadziłem też auta, a tym bardziej SUV-a, które pozwala tak swobodnie wkręcać silnik na maksymalne obroty nawet na postoju.
Co ciekawe, nawet spalanie zaskakuje. Myślisz: prawie 400 koni, pewnie wciąga 15 litrów jak nic. Ale nie. W trybie ekonomicznym i przy spokojnej jeździe do 90 km/h potrafi zejść do 5,5 litra. Dla porównania – dwulitrowe XC60 zużywa w tych samych warunkach więcej, a oferuje znacznie gorsze osiągi. Nie wiem, jak BMW to zrobiło, ale trzeba im to oddać. Rzadko kiedy tak szybki SUV potrafi być jednocześnie tak rozsądny.

Praktyczność i wnętrze – nie wszystko złoto, co się świeci
BMW postawiło nie tylko na wygląd i osiągi, ale też na praktyczność. W nowym X3 spokojnie zmieści się pięć osób i 570 litrów bagażu. To więcej niż oferuje XC60, które ma bagażnik o pojemności 483 litrów. W codziennym użytkowaniu to naprawdę robi różnicę – zwłaszcza gdy planujesz wakacje z rodziną albo zakupy w Ikei. Do tego fotele są wygodne, a ergonomia obsługi pozostaje na wysokim poziomie.
Ale nie wszystko jest idealne. Choć deska rozdzielcza wygląda dobrze i jest porządnie spasowana, to w wielu miejscach czuć twardy plastik. Jak na markę premium – to trochę rozczarowujące. W XC60 jest pod tym względem lepiej. Rozumiem jednak, że chodziło o cięcie kosztów, żeby auto było bardziej dostępne. I to się udało – podstawowe X3 startuje od 239 tysięcy złotych, a przy dobrym negocjowaniu ceny można zejść nawet 10–20 procent niżej. Ale mimo wszystko, trochę szkoda tego kompromisu.


Czy Volvo ma się czego bać w dłuższej perspektywie?
Prawdę mówiąc – tak. XC60 to bardzo dobre auto, ale jego bryła już się opatrzyła, a pod maską ma tylko dwulitrowe silniki. BMW X3 tymczasem odmłodniało, nabrało stylu i wyrosło na bardzo mocnego gracza w segmencie średnich SUV-ów premium. Klienci, którzy dotąd z przyzwyczajenia brali Volvo, coraz częściej kończą z zamówieniem na BMW. I trudno im się dziwić.

Póki Volvo nie pokaże czegoś nowego, coś czuję, że X3 może je całkowicie zepchnąć na dalszy plan. Bo dziś już nie wystarczy tylko „być ładnym, bezpiecznym i skandynawskim”. Trzeba też oferować coś więcej. A BMW, choć wciąż nieidealne, dziś zdecydowanie oferuje więcej.
Źródło: motofilm.pl