Pojechałem na majówkę chińskim SUV-em Jaecoo 7 Super Hybrid. To musiało się tak skończyć

Majówka w tym roku miała być spokojna – trochę grillowania, trochę lasu, może jakieś małe miasteczko z ryneczkiem i lodziarnią. Ale nie przewidziałem jednego. Gdziekolwiek się nie zatrzymałem – wszyscy pytali o auto. Na stacjach, pod sklepami, na parkingach – „co to za samochód?”, „jak to wygląda pod maską?”. I szczerze mówiąc, wcale im się nie dziwię. Jaecoo 7 Super Hybrid wygląda jakby kosztował fortunę, ale oczywiście tak nie jest. To nie jest mój pierwszy kontakt z tym modelem – jeździłem nim już przy okazji premiery, ale wtedy to było raptem kilka kilometrów. Tym razem spędzam z nim majówkę i przejechałem już kilkaset kilometrów w przeróżnych warunkach. I jedno wiem na pewno – to auto nie próbuje niczego udawać. Ono po prostu robi świetną robotę.

Realny zasięg, świetne zużycie i… komfort

Największe zaskoczenie? Zasięg. Deklarowane 1200 km to nie ściema. Ja przejechałem spokojnie 1100–1150 km bez wizyty na stacji. A nawet jak jechaliśmy dynamiczniej – i tak wynik był powyżej 1000 km. Samochód potrafi zejść ze spalaniem do 4,2 l/100 km (również w mieście), nawet gdy bateria jest już rozładowana. Bak ma 60 litrów pojemności. I to właśnie czyni z tego auta naprawdę sensowną hybrydę – nie musisz mieć wallboxa w domu, żeby korzystać z jego możliwości. Jasne, ładowanie z mocą 40 kW zachęca do korzystania w pełni z hybrydy plug-in (całość naładuje się w ok. 30 minut), ale nie jest to warunek konieczny.

Jaecoo 7 Super Hybrid - tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Jaecoo 7 Super Hybrid – tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Po wnętrzu od razu widać, że Chińczycy nie żartują. Pisałem o tym wcześniej – świetne materiały, niezła (ale nie najlepsza) ergonomia, dużo miejsca i 500-litrowy bagażnik. Fotele są wygodne, system info-rozrywki działa błyskawicznie, a audio gra naprawdę dobrze. Zawieszenie to mocny punkt – miękko, ale stabilnie, również przy zjeździe z asfaltu. No i to lusterko wsteczne… Na początku myślałem, że to jakaś pomyłka – pokazuje wszystko, łącznie z twarzami dzieci z tyłu. Ale po dwóch dniach już nie chciałem wracać do „normalnych”.

Jaecoo 7 Super Hybrid - przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Jaecoo 7 Super Hybrid – przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Nie ideał, ale bardzo blisko

Żeby nie było – są też wady. Napęd na przód przy ponad 270 KM łącznie (143 KM z 1.5 T-GDI + 204 KM z silnika elektrycznego) potrafi zaskoczyć – przy starcie z miejsca przednie koła piszczą. Przy wyprzedzaniu też trzeba uważać – auto lubi lekko „uciec” przodem, jeśli przesadzimy z gazem. To nie jest SUV dla kierowców z rajdową fantazją – raczej dla tych, którzy chcą komfortowo, spokojnie i tanio pokonywać setki kilometrów. Sama reakcja na gaz też nie zawsze jest równa – raz wciśnie w fotel, raz się zamyśli.

Nie ma klasycznego rozruchu – po prostu wsiadasz i wrzucasz bieg. Brzmi skomplikowanie (albo i nie), ale przyzwyczajenie zajmuje chwilę. Najbardziej irytuje jednak wajcha zmiany biegów – działa jak w Mercedesie, ale dużo mniej pewnie. Przy manewrowaniu zdarzało się, że trzeba było dwa-trzy razy „machnąć”, żeby bieg faktycznie wszedł. I trzeba mocno trzymać hamulec. Brakuje też jednego fizycznego przycisku do wyłączania asystentów, jak np. w Renault – trzeba przeklikiwać się przez menu na wielkim tablecie, co zajmuje dość sporo czasu. Same systemy działają za to naprawdę dobrze – w porównaniu np. do takiego Forthinga, to dosłownie przepaść.

Jaecoo 7 Super Hybrid - jazda, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Jaecoo 7 Super Hybrid – jazda, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Ustawianie lusterek? Też trochę przekombinowane. Najpierw trzeba znaleźć tę funkcję w menu systemu, a potem dopiero sterować ustawieniami przyciskami przy kierownicy. Problem w tym, że za pierwszym razem zajęło mi to dobre pięć minut. Później było już lepiej – można używać inteligentnej wyszukiwarki i po prostu wpisywałem „lus”, co od razu przenosiło mnie do odpowiedniego menu. Później odkryłem, że można też ustawić funkcję zmiany ustawienia lusterek za pomocą przycisku na kierownicy, ale i tak nie czyni to tego rozwiązania najbardziej ergonomicznym. No i reakcja napędu przy maksymalnej prędkości (ograniczonej do 187 km/h) z wciśniętym gazem w podłodze jest dziwna – auto jakby „falowało”. Jakby chciało jechać szybciej, ale nie może. Trzeba lekko odpuścić gaz, żeby ten efekt zniknął. Na szczęście to rzecz, którą odkryjesz tylko na pasie startowym (jak ja) albo w Niemczech na odcinkach autostrad bez ograniczeń prędkości. Istnieje też szansa, że to przypadłość tylko mojego testowego egzemplarza.

Czy warto go kupić?

Za wersję Select zapłacisz 159 900 zł, a za testowaną wersję Exclusive – 169 900 zł. Dużo? Moim zdaniem – absolutnie nie. W tej cenie dostajesz pełnowymiarowego SUV-a: świetnie wyposażonego, cichego, oszczędnego i naprawdę komfortowego. Jasne, ma swoje małe grzeszki – jak każdy samochód – ale nic, co realnie przeszkadza w codziennym użytkowaniu. Rozważ też wariant benzynowy. Jeśli nie jeździsz aż tak dużo – czyli 1000-2000 km miesięcznie – ma to sens. Owszem, zużyje więcej paliwa, ale te nieco ponad 140 KM sprawdza się naprawdę świetnie – w teście nie brakowało mi mocy. Z kolei Super Hybrid, mimo ponad 270 KM, nie robi aż takiego wrażenia, jakby miał ich tyle. Momentami potrafi wcisnąć w fotel, ale benzynówka też zaskakuje pod tym względem. Ale jeśli sporo podróżujesz, Super Hybrid to zdecydowanie „must have”. Zaoszczędzisz sporo pieniędzy na stacjach paliw.

Takie zasięgi w Jaecoo 7 Super Hybrid są rzeczywiście osiągalne. Fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Takie zasięgi w Jaecoo 7 Super Hybrid są rzeczywiście osiągalne. Fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

To musiało się tak skończyć…

No i wracamy do początku – każda rozmowa, każde pytanie, każde spojrzenie kończyły się tym samym: „Serio, to chińskie?!” Tak, serio. I naprawdę bardzo dobre. Więc jeśli planujesz kupić SUV-a i chcesz czegoś nowego, ciekawego, wygodnego – Jaecoo 7 Super Hybrid to wybór, którego nie będziesz się wstydzić. Wręcz przeciwnie – będziesz się nim chwalić. Przygotuj się też na to, że często będziesz proszony o otwieranie maski przez zainteresowanych – na szczęście odbywa się to w stylu premium, dzięki siłownikom hydraulicznym.

Źródło: motofilm.pl

Tak wygląda Jaecoo 7 Super Hybrid pod maską, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Tak wygląda Jaecoo 7 Super Hybrid pod maską, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo