Chińskie samochody coraz śmielej wjeżdżają na polskie drogi. Widać to po rosnącej sprzedaży takich marek jak MG, Omoda czy Baic. Nie są to już tylko auta dla odważnych czy eksperymentatorów. Coraz częściej decydują się na nie rodziny, które szukają przestronnego SUV-a w rozsądnej cenie. Właśnie do nich celuje nowa marka Chery, która już w czerwcu 2025 roku oficjalnie rozpoczyna sprzedaż w Polsce. I to od razu z mocnym uderzeniem, bo na start wjeżdżają dwa konkretne modele: Tiggo 7 i Tiggo 8. Oba to duże, rodzinne SUV-y z pełnym wyposażeniem, nowoczesnym designem i – co ważne – bardzo atrakcyjną ceną. Ale jedno pytanie powraca jak bumerang. Co się stanie, jak takie auto się zepsuje np. w drodze na wakacje?
Siedem lat gwarancji i to nie wszystko
Chery nie kombinuje i nie obiecuje gruszek na wierzbie. Każde nowe auto, które wyjedzie z salonu w Polsce, będzie objęte 7-letnią gwarancją lub limitem 150 tysięcy kilometrów. W przypadku wybranych komponentów – takich jak bateria trakcyjna – czas ochrony wynosi 8 lat lub 160 tysięcy kilometrów. Dodatkowo mamy 3-letnią ochronę lakieru, 12 lat zabezpieczenia antykorozyjnego i 2 lata gwarancji na części zamienne bez żadnych limitów kilometrów.

To wszystko wygląda naprawdę solidnie, szczególnie jeśli porównać to z tym, co oferują bardziej znani producenci. Czy Chery jest w stanie wywiązać się z tych deklaracji? To jeden z największych chińskich koncernów, który stoi za sukcesami marek takich jak Omoda czy Jaecoo. Nie przyszli tu tylko na chwilę – tak jak np. Seres. Wchodzą na polski rynek z planem i z gotowością, by konkurować na poważnie. I trudno się dziwić, że coraz więcej rodzin zaczyna brać te auta pod uwagę.
Auto stanie na drodze? Pomoc rusza od razu
Każdy samochód może się zepsuć, nawet ten z najlepszego katalogu. Ważne jest to, co wtedy zrobi producent. W przypadku Chery nie zostajemy sami z problemem. Przez pierwsze trzy lata każdy nowy właściciel ma zapewnione całodobowe wsparcie drogowe – w Polsce i za granicą. Co ciekawe, jeśli regularnie serwisujemy auto w ASO, ten okres można przedłużyć aż do siedmiu lat. To rozwiązanie z myślą o tych, którzy rzeczywiście podróżują dużo i daleko.

Zdarzyło mi się jechać przez Niemcy w drodze do Włoch i myśl, że mój samochód mógłby wtedy odmówić posłuszeństwa, była zawsze lekko stresująca. W przypadku Chery nie trzeba panikować. Jeśli auto stanie na autostradzie – choćby na A9 – producent pokryje koszty transportu, noclegu, a nawet biletów kolejowych czy lotniczych. Auto zostanie odholowane do najbliższego punktu serwisowego, a jeśli naprawa potrwa dłużej niż cztery godziny, dostaniemy samochód zastępczy. Brzmi to, jakby ktoś naprawdę usiadł i przemyślał, co znaczy realna pomoc w kryzysowej sytuacji.
Części dostępne w 24 godziny i specjalna infolinia
Wielu obawia się też, że jak już coś padnie, to czekanie na części z Chin potrwa tygodniami. Chery najwyraźniej doskonale zdaje sobie sprawę z tych lęków i dlatego postawiło na konkretny ruch – własny magazyn części w Warszawie. Elementy mają być dostępne w maksymalnie 24 godziny, co w praktyce znaczy, że naprawy nie będą się ciągnąć w nieskończoność.
Do obsługi zgłoszeń – również tych związanych z awariami na trasie – uruchomiona zostanie dedykowana infolinia. Działać będzie całą dobę, siedem dni w tygodniu. Dobrze wiedzieć, że ktoś po drugiej stronie słuchawki będzie gotów pomóc, nawet jeśli sytuacja wydarzy się daleko od domu i w środku nocy. Czy to wystarczy, żeby przekonać sceptyków? Nie wiem. Ale ja wiem jedno – tak kompleksowego wsparcia nie oferuje dziś wielu producentów. A mówimy przecież o marce, która dopiero wchodzi na rynek.
Źródło: motofilm.pl