1600 km na „strzała” nową Kią, do której dopłacają. Tak naprawdę wygląda jazda Samochodem Roku

Gdy tylko usłyszałem, że Kia EV3 została Samochodem Roku, a zaraz mam odebrać ją do testów, wiedziałem, że sprawa jest poważna. No bo jak to – elektryk? Samochodem Roku? To przecież trzeba sprawdzić na serio, a najlepiej w trasie, gdzie elektryki najczęściej pokazują swoje słabości. Niemieckie autostrady – czyli coś, co brutalnie weryfikuje zasięg, ładowanie i komfort. A skoro już test, to na ostro: przejazd na „strzała” z Polski do Szwajcarii.

Odebrałem testówkę – wersję GT Line w kolorze terracota. Auto, które można mieć z dopłatą sięgającą 40 tys. zł. Brzmi dobrze? Na papierze – bardzo. Ale przecież nie o papier tu chodzi. Bo czy naprawdę da się komfortowo i szybko pokonać 1600 km tanim elektrykiem? Czy nie będę co chwilę stał przy ładowarce, wlokąc się 100 km/h, byle tylko dojechać? Czy ten cały „Samochód Roku” to nie przypadkiem przereklamowana bujda?

EV3, czyli SUV z deską do krojenia

Zanim przejdziemy do wrażeń z trasy, warto wiedzieć, czym właściwie jest ta Kia EV3. Producent nazywa ją SUV-em, ale dla mnie to mocno naciągane. Tak, ma spory prześwit i 5 miejsc, ale sylwetka jest raczej pudełkowata, niemal minivanowa. Tyle że to działa – zwłaszcza wewnątrz. Brak tunelu środkowego, mnóstwo miejsca dla pasażerów, 460-litrowy bagażnik – wszystko tu jest praktyczne i dobrze przemyślane.

Kia EV3 - przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Kia EV3 – przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Podłokietnik? To nie podłokietnik, to… deska do krojenia. Serio – z przodu można położyć bułę, pokroić ją i od razu zagotować wodę w czajniku, korzystając z gniazda 230 V. Praktyczność pełną gębą. Materiały? Czasem trąci budżetem i ekologią, ale poskładane jest to wszystko na medal – nic nie skrzypi, nic się nie rozłazi Jeśli szukasz luksusu – sięgaj po EV9. Tu dostajesz najwyższą jakość za uczciwą cenę.

Dane techniczne? Dobrze wyglądają, ale jak jest naprawdę?

Testowa wersja to najmocniejszy wariant EV3 – 204 KM, akumulator 81,4 kWh, przyspieszenie do setki poniżej 8 sekund. Cena? 184 900 zł, ale po dopłacie nawet 144 900 zł. I właśnie takim autem ruszyłem spod Warszawy do Spiez – 1600 km, głównie niemieckimi autostradami, czyli tam, gdzie wiele elektryków łapie zadyszkę. Omodą E5 bym nie ryzykował.

Kia EV3 - tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Kia EV3 – tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Bałem się jednego – 400-woltowej architektury, bo Kia EV6 i EV9 mają szybsze, 800-woltowe systemy ładowania. Ale… zupełnie niepotrzebnie. EV3 ładuje się z mocą do 128,5 kW i – co ważne – potrafi tę moc utrzymać przez sporą część czasu między 10 a 80%. W praktyce oznacza to, że realny czas ładowania to mniej niż 30 minut.

1600 km w 18 godzin. Normalne tempo, świetna efektywność

Trasę z Warszawy do Szwajcarii pokonałem w 18 godzin. Google Maps mówiło: 17 godzin – ruch był duży, korki, postoje. Jechałem normalnie – 120-140 km/h, a tam, gdzie można było – gaz w podłogę. Zaskoczenie? Nawet przy takich prędkościach średnie zużycie prądu wahało się między 22 a 24 kWh/100 km. Co oznacza, że na jednym ładowaniu można przejechać ~300 km w bardzo szybkim tempie.

A jeśli zwolnisz do 100 km/h – na przykład w Polsce – spalanie spada do 14–16 kWh/100 km. To znaczy, że realny zasięg EV3 może wynosić ponad 500 km. Niektórzy wyciągali nawet 700 – i jestem w stanie w to uwierzyć. Co ważne: nie odnotowałem żadnych problemów z ładowaniem, żadnego „dociskania wtyczki” na stacjach Ionity, żadnych awarii. Wszystko działało perfekcyjnie.

Komfort jazdy? Prowadzenie jak w BMW, ale systemy bezpieczeństwa wkurzają

Jazda EV3 to czysta przyjemność. Układ kierowniczy jest bezpośredni, precyzyjny, wręcz „mięsisty” – naprawdę przypomina to, co czujesz w BMW. Kierownica świetnie leży w dłoniach, auto prowadzi się pewnie i przewidywalnie.

Kia EV3 - jazda, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Kia EV3 – jazda, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Fotele? Wcześniej spotkałem się z opiniami, że są niewygodne, ale po 1600 kilometrach nie mam powodów do narzekań – kręgosłup nie protestuje. Za to na minus zdecydowanie wypadają zbyt czułe obowiązkowe systemy bezpieczeństwa. Monitor zmęczenia? Wystarczy, że spojrzysz na chwilę na deskę rozdzielczą i już zaczyna pikaniem robić ci wykład z koncentracji. Da się to wyłączyć, ale… system i tak się „aktywuje”, gdy uzna, że jesteś zmęczony. Na szczęście na autostradzie problem praktycznie znika – systemy rzadziej się uaktywniają i można cieszyć się jazdą. A jazda naprawdę daje frajdę – nawet na długich dystansach. Zawsze można też zakleić czujniki taśmą nad kierownicą (niektórzy faktycznie to praktykują).

Czy Kia EV3 słusznie została Samochodem Roku? Moim zdaniem: zdecydowanie tak

To nie jest elektryk „do miasta”. To pełnoprawny samochód, którym realnie można podróżować po całej Europie. Pokonałem 1600 km – teraz czeka mnie powrót, ale zupełnie się tego nie boję. Przeciwnie – już się cieszę.

Po tej trasie przód Kii pokrywała solidna kolekcja owadów. Fot. Sebastian Rydzewski, MotoFilm.pl / TVN Turbo
Po tej trasie przód Kii pokrywała solidna kolekcja owadów. Fot. Sebastian Rydzewski, MotoFilm.pl / TVN Turbo

Jasne, że spalinówką zrobiłbym ten dystans w 14 godzin, a nie 18. Ale 3–4 godziny „straty” wykorzystałem z dzieckiem na placach zabaw i w restauracjach przy stacjach ładowania – które w Niemczech są świetnie zorganizowane. Polska zresztą też goni, i to szybko.

EV3 to nie eksperyment. To dopracowany, praktyczny, wydajny i dobrze wyceniony samochód, który udowadnia, że era elektryków w trasie już nadeszła. A Kia? Stworzyła auto, które nie tylko świetnie wygląda, ale też naprawdę się sprawdza. Tytuł Samochodu Roku jest w pełni zasłużony.

Źródło: motofilm.pl

Kia EV3 - wnętrze, fot. Kia
Kia EV3 – wnętrze, fot. Kia