Czy marząc o bezemisyjnym aucie w mieście, trzeba całkowicie rezygnować z silnika spalinowego? Coraz częściej — nie. Producenci na całym świecie nieustannie udoskonalają technologię hybryd plug-in, które stają się rewelacyjną alternatywą. Gdy chcesz jeździć na prądzie — proszę bardzo. A gdy potrzebujesz auta w trasę — nie musisz martwić się o ładowarki. Jeszcze 2–3 lata temu takie rozwiązania były mocno ograniczone zasięgiem, dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Świetnym przykładem jest Volkswagen Golf, który mimo 1,5-litrowego silnika benzynowego TSI, potrafi przejechać wiele kilometrów na samym prądzie.
Volkswagen Golf eHybrid — doskonały wybór dla niezdecydowanych
Wahasz się między elektrykiem a klasyczną spalinówką? W takim razie wybierz plug-ina. Dziś to auta warte uwagi, bo nie są już tak niedopracowane jak kiedyś. Weźmy na przykład Volkswagena Golfa — jego napęd oparty jest na 1,5-litrowym silniku TSI o mocy 150 KM, ale dzięki dużemu akumulatorowi i mocnej jednostce elektrycznej, bez problemu pokonasz ponad 100 km na samym prądzie. A przy tym oferuje naprawdę niezłe osiągi — 204 KM systemowej mocy robi swoje. Chcesz pojechać 235 km/h na niemieckiej autostradzie? Nie ma sprawy. Elektrykiem o podobnej mocy byś tego nie zrobił, a Golf nie protestuje nawet przy takich prędkościach.

Warto też zaznaczyć, że te „grubo ponad 100 km” to nie są puste słowa. W testach niektórych niezależnych dziennikarzy motoryzacyjnych udało się osiągnąć nawet 165 km jazdy po mieście bez uruchamiania silnika spalinowego. To naprawdę świetny wynik. W moim przypadku było to 130 km — i to bez żadnych wyrzeczeń. Świetne jest też to, że po uruchomieniu Golf domyślnie startuje w trybie elektrycznym. Jeśli tylko regularnie ładujesz ponad 20-kilowatową baterię, to na co dzień poruszasz się praktycznie jak pełnoprawnym elektrykiem.
A gdy już zachodzi potrzeba użycia silnika spalinowego, technologia hybrydowa potrafi znacząco obniżyć zużycie paliwa. 5 litrów na 100 km w trasie to średnia wartość, jakiej można się realnie spodziewać. To wręcz niesamowite, jak skuteczna jest ta technologia w praktyce.

Jakaś wada? Owszem — ale nie taka oczywista
Oczywiście, hybrydy plug-in są cięższe niż tradycyjne spalinówki, bo mają dodatkowy silnik i baterie. Ale szczerze mówiąc — podróżując Golfem przez całą Polskę, ani razu nie odczułem jego masy w sposób uciążliwy. A co z bagażnikiem? Oficjalnie ma niecałe 300 litrów, ale… to naprawdę nie problem. Odbierałem auto tuż przed powrotem z wakacji na Lanzarote — było nas pięć osób i mieliśmy sporo walizek. I co? Wszystko się zmieściło — może po dach, ale jednak. Jak się chce, to się da.
Jedna wada, którą zauważyłem, to okazjonalne szarpanie przy ruszaniu. Nie jestem pewien, czy to przez skrzynię biegów, czy hamulce — ale moim zdaniem to raczej chodzi o hamulce. Tak czy inaczej, może to być zaskoczeniem, zwłaszcza że mówimy o Volkswagenie, a więc marce z ogromnym doświadczeniem. Poza tym? Układ kierowniczy, zawieszenie — wszystko działa bez zarzutu, nastawione bardziej na komfort niż sportowe doznania. I dobrze, bo to auto ma być przyjemne w codziennej jeździe.

Cena? Aktualnie bardzo atrakcyjna
Ile trzeba zapłacić za takiego Golfa z napędem plug-in? Z aktualnymi promocjami minimum 162 090 zł, a maksymalnie 173 390 zł. I szczerze mówiąc, nie widzę sensu dopłacania do tej droższej wersji — jedyną znaczącą różnicą są 18-calowe felgi (tańsze mają 17″). Pod względem komfortu i funkcjonalności — niemal żadnych różnic. To zresztą dobrze świadczy o niemieckim podejściu: nawet podstawowa wersja ma bogate wyposażenie i nie czuć tu cięcia kosztów.
Jeśli zastanawiasz się nad elektrykiem, ale nie jesteś jeszcze gotów na pełne przejście — hybryda plug-in to świetny wybór. W Golfie bateria nie jest mała, ładuje się dość szybko (maksymalnie 40 kW), więc można na co dzień jeździć na prądzie, a w razie potrzeby — po prostu zatankować i jechać dalej. Nic dziwnego, że Chińczycy również mocno inwestują w technologię PHEV — wiedzą, że to idealny etap przejściowy przed pełną elektryfikacją.
Źródło: motofilm.pl