Istnieją takie samochody, na które patrzy się i mówi: „O, na tego mnie nie stać”. Ale niejednokrotnie przekonywałem się, że aby to osądzać, trzeba dokładnie zapoznać się z ofertą na dany model. Lexus LS500h, który jest reprezentacyjną limuzyną przykuwającą wzrok na ulicy, nie jest już taki drogi, jak się wydaje. Dodatkowo, pod względem spalania, każdy będzie w stanie go utrzymać. Ładną sztukę z pewnych rąk można kupić już w cenie chińskiego MG HS PHEV. Nie bez powodu je porównuję, bo oferują kierowcy nawet podobną moc, z tym że Lexus rzeczywiście zawsze szybko przyspiesza.
Nie trzeba rezygnować z luksusu za niewielkie pieniądze
Gdyby ktoś chciał wyjechać nowym LS-em z salonu, musiałby przygotować około 550 tys. zł za egzemplarz z 2023 roku. Ta sztuka, oferowana przez dealera Toyoty z gwarancją „pewne auto”, pochodzi z 2018 roku, a właściwie z jego końcówki. Można powiedzieć, że ma 6 lat, choć w roczniku to już 7.

Dokładnie pamiętam swój test tego modelu. Kręciliśmy materiał obok Mercedesa Klasy S i BMW serii 7, a Lexus wypadł jako ten najbardziej komfortowy, ale też najbardziej ekonomiczny. Mimo że pod maską chowa 3,5-litrowy silnik V6, to w połączeniu z zaawansowanym układem hybrydowym potrafi palić nawet 6,5 litra na 100 km. A to pięciometrowa limuzyna, która waży 2420 kg. Układ generuje łącznie 359 KM, które pozwalają przyspieszyć do pierwszej setki w 5,5 sekundy. Takie hybrydowe MG HS miało mieć 339 KM, finalnie stanęło na 272 KM. I co? Raz przyspieszy do setki w 7,2 sekundy, ale raz nawet w prawie 9 sekund. Zależy, czy bateria jest naładowana. W Lexusie 5,5 sekundy to stała wartość.
Co ciekawe, w LS500h zastosowano 4-biegowy automat z CVT. Działa to dobrze, ale układ hybrydowy momentami wydaje różne dziwne, niepożądane dźwięki. Przynajmniej tak było w mojej testówce. Nie wiem, czy od tego czasu coś się zmieniło, ale powinieneś to zweryfikować przed wyborem wymarzonego egzemplarza. To był jakiś błąd, który zdarzał się w niektórych egzemplarzach.
Wyposażenie? Mamy tutaj wszystko
Chińczycy przyzwyczaili nas do kompletnego wyposażenia. Lexus wiedział o tym już kilka lat temu, dlatego oferowane LS500h ma na pokładzie wszystko, co można sobie wymarzyć. Oprócz rewelacyjnego systemu audio marki Mark Levinson, są podgrzewane i wentylowane fotele (nawet z tyłu), elektrycznie sterowane rolety w celu podniesienia poziomu prywatności, kamera cofania czy cyfrowy zestaw wskaźników.

Warto wziąć pod uwagę, że choć na tylnych siedzeniach jest sporo miejsca dla każdego, to bagażnik już nie jest taki duży. Oferuje pojemność 430 litrów przez baterie. To mniej więcej pojemność bagażnika Volkswagena Golfa.
Ile taki samochód kosztuje?
Ta czarna sztuka z przebiegiem 262 tys. km została wyceniona przez dealera Toyoty na 169 900 zł. Cena jest jednak jeszcze do zbicia — przynajmniej do 160 tys. zł. Przebiegiem się nie martw, bo dealer udziela dodatkowej gwarancji na auto. Zresztą nic dziwnego, bo nic nie ma prawa się stać. Usterki w tym aucie są rzadkością, a Lexus zawsze przykładał ogromną wagę do trwałości. Pół miliona kilometrów ten samochód jest w stanie pokonać bez problemów.

W tej samej cenie można wyjechać z salonu np. chińskim SUV-em MG HS PHEV. To ten, który w pierwszych specyfikacjach zapowiadał moc 339 KM, po trzech miesiącach okazało się, że ma 272 KM, a gdy oddawałem rozładowaną testówkę, komputer pokazywał, że nie pojedzie więcej niż 165 km/h. W Polsce więcej nie można, ale gdyby to się zdarzyło na niemieckiej autobahnie? Lexus LS500h za to zawsze chętnie rozpędzi się do 250 km/h. A w przypadku samochodu na dalekie trasy, jest to bardzo ważna kwestia. W dodatku oba auta spalają podobne ilości paliwa, z przewagą Lexusa, gdy MG się rozładuje. To także kwestia tego, że limuzyna jest bardziej aerodynamiczna niż SUV.
Źródło: motofilm.pl