Czy da się jeszcze kupić nowy samochód, który nigdy nie straci na wartości, a z dużym prawdopodobieństwem szybko zyska? Moim zdaniem Audi RS6 GT jest właśnie takim autem. Wyjątkowy dziewiąty egzemplarz trafił do mnie na kilka dni, podczas których pokonałem kilkaset kilometrów. I choć oficjalnie przez stronę internetową Audi nie da się go kupić, to jeden z dealerów oferuje ostatnią sztukę w Polsce. Jest drogo, ale da się to zrozumieć – to niemal pewna inwestycja.
Audi RS6 GT jednym z najbardziej wyjątkowych kombi na świecie
Gdy na początku zeszłego roku tworzyliśmy o nim materiał na łamach motofilm.pl, nie sądziłem, że trafi w moje ręce. RS6 GT powstało w zaledwie 660 egzemplarzach przeznaczonych na cały świat. Ta sztuka, którą widzicie na zdjęciach, to numer „009” – czyli dziewiąta wyprodukowana w zakładach Audi.

Nie ma tutaj zmian w silniku w porównaniu do RS6 Avant Performance. Pod maską nadal pracuje 4-litrowe V8 o mocy 630 KM. Czas przyspieszenia do pierwszej setki również się nie zmienił – wynosi 3,3 sekundy. Jedynie prędkość maksymalna została ustalona na 305 km/h.
Zapytasz więc, skąd jego wyjątkowość? Otóż model ten powstał w dwóch zakładach – podstawowa konstrukcja w fabryce, gdzie produkowane jest zwykłe RS6. Później samochód jest transportowany tam, gdzie produkowano R8. I tam siedmiu najlepszych pracowników przez cały dzień składa auto – montując maskę i nadkola z karbonu, spojler żywcem wyjęty z konceptu, dedykowane zderzaki i specjalne 6-ramienne felgi dostępne tylko dla tego modelu. Cały proces trwa długo, aby uniknąć jakichkolwiek błędów. Przy zwykłym RS6 nie ma aż takich restrykcji.

Ale po co to wszystko? RS6 GT powstało z myślą o torach wyścigowych. Choć to nadal bardzo praktyczne kombi z ogromnym bagażnikiem, nie ustępuje prawdziwie sportowym modelom na torze. I rzeczywiście – w porównaniu do RS6 Performance prowadzi się jak rasowy samochód wyścigowy. Jest dosłownie stworzony do bicia rekordów na torach i taki też miał ustanowić „Automaniak” TVN Turbo na torze w Biłgoraju – ale z oczywistych względów do nagrań nie doszło. Warto też dodać, że to jedyne RS6, które nie ma relingów dachowych. Nie zamontujesz więc bagażnika dachowego.

Ostatnia szansa na zakup nowego egzemplarza
660 egzemplarzy przeznaczonych na cały świat rozeszło się błyskawicznie. Oczywiście auto zamówili także dealerzy, którzy sprzedają je po wyższych cenach – bez żadnej możliwości rabatu. I trudno się im dziwić, bo prędzej czy później zainteresowany i tak się znajdzie.
Dlaczego? Ponieważ powstało tylko 660 sztuk na cały świat, a niektórzy właściciele już pokazują, że nie dbają o swoje egzemplarze. W perspektywie najbliższych lat model ten stanie się trudno dostępnym egzotykiem. Posiadanie jednej z tych sztuk to niemal pewna inwestycja. Trzeba mieć tylko 1,3 mln zł na jednego z nich – a dokładniej na 555. egzemplarz z 660.

Takie auto w kolorze czarnym Mythos oferuje dealer Audi z Warszawy. Ma zerowy przebieg, wygląda obłędnie i nie posiada takich udogodnień jak elektrycznie sterowane fotele – wszystko po to, by ograniczyć masę. Korzyścią jest jednak możliwość niemal idealnego dopasowania pozycji do jazdy po torze, ponieważ dostępna przestrzeń do regulacji jest większa.
RS6 GT kosztuje prawie dwukrotność RS6 Performance, które wyceniane jest na 690 200 zł. Jednak o ile za 3 lata taki Performance będzie kosztował 250, może 300 tys. zł, tak GT – albo nikt nie będzie chciał go sprzedać, albo cena będzie równa tej, za którą właściciel je kupił. Jeśli natomiast do sprzedaży doszłoby za 10 lat, prawie na pewno można byłoby mówić o zysku z tej inwestycji. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Źródło: motofilm.pl
