Land Cruiser nie należy do najtańszych samochodów. Podstawowa wersja LC w 2025 roku to wydatek rzędu minimum 411 800 złotych. Cena wynika nie tylko z bogatego wyposażenia i ponadprzeciętnych właściwości terenowych, ale także z emisji CO2 wynoszącej 272 g/km. Polski importer, chcąc zabezpieczyć się przed karami za emisję, podwyższył cenę na rok modelowy 2025. Dodatkowo usunął dwie najtańsze wersje z oferty – Prado i Prestige. Tymczasem UE daje producentom dodatkowe 3 lata na dostosowanie aut do norm emisji, więc żadnych kar nie będzie. Cena Land Cruisera może teoretycznie wrócić do poziomu z 2024 roku.
Unia Europejska jeszcze nie będzie nakładać kar na producentów, których samochody emitują zbyt dużo CO2
Od 2025 roku producenci mieli być karani za przekroczenie dopuszczalnej emisji CO2 kwotą 95 euro za każdy gram. W skali wszystkich marek mówiło się nawet o 15 mld euro strat. Jednak przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, ogłosiła, że UE wyznaczy producentom samochodów trzyletni okres na osiągnięcie celów w zakresie emisji dwutlenku węgla.
Zmiany te oznaczają, że producenci będą mogli sprzedawać w tym roku auta z wysoką emisją CO2, pod warunkiem poprawy tego parametru w 2026 i 2027 roku, np. poprzez sprzedaż nowych elektryków. To diametralnie zmienia sytuację.

Czy cena Toyoty Land Cruiser spadnie?
272 g/km, które emituje Land Cruiser, to naprawdę duży wynik. W efekcie kara dla producenta wyniosłaby aż 16 910 euro, czyli ponad 70 tys. zł. Nic dziwnego, że cena Land Cruisera na polskim rynku wzrosła o prawie 92 tys. zł – z 319 900 zł do 411 800 zł. Musieli się przecież zabezpieczyć. W rzeczywistości połowę kary i tak wzięli na siebie, wycofując najtańsze wersje i oferując modele z bogatszym wyposażeniem. Realna różnica to około 40 tys. zł. Skoro jednak kar nie będzie, cennik powinien zostać zredukowany.

Miałoby to sens, zwłaszcza że na polskim rynku pojawił się nowy konkurent. Baic BJ60 celuje w Land Cruisera i kosztuje 259 900 zł. Gdyby Toyota zdecydowała się na obniżenie ceny, różnica stałaby się mniej istotna. Taki krok mógłby również skłonić Baica do zaoferowania klientom jeszcze bardziej konkurencyjnej oferty.
Warto jednak dodać, że zainteresowanie Land Cruiserem jest na tyle duże (nawet w Norwegii), że Toyota nie musi czuć presji obniżki. Firma najpewniej będzie monitorować sytuację, a w przypadku słabej sprzedaży, wróci do wcześniejszego cennika. Wszyscy jednak powinni pamiętać, że cena może spaść o kilkadziesiąt tysięcy złotych w każdej chwili.

Źródło: motofilm.pl