Wjedzie wszędzie, przyciągnie spojrzenia i pozwoli ci się w nim przespać. Młode Suzuki za 130 tys. zł

Pamiętacie, jaki był hype na Jimny’ego, gdy wszedł na polski rynek? Lista chętnych była tak długa, że niektórzy musieli czekać nawet 3 lata na zamówione auto. Wielu dealerów korzystało na tej sytuacji, sprzedając samochody po zawyżonych cenach – nawet o 30-40% wyższych. Na szczęście ten czas minął i nawet doinwestowany egzemplarz można nabyć za 130 tys. zł. W salonie już go nie kupisz, bo przez prosty silnik nie spełniał norm emisji spalin i narażał producenta na wysokie kary. To jeden z ostatnich czteroosobowych egzemplarzy i jedna z najlepszych opcji na zakup auta wyprawowego – i już tłumaczę, dlaczego.

Nie ma drugiego tak zmodyfikowanego Jimny w Polsce

Dla mnie najważniejsza jest przede wszystkim jedna sprawa – historia wypadkowa auta. W tym przypadku mamy do czynienia z egzemplarzem całkowicie bezwypadkowym z 2020 roku, co potwierdził mi pierwszy właściciel, zanim zdecydowałem się zrobić materiał o tym aucie.

Suzuki Jimny - przód, fot. Adam Firlej
Suzuki Jimny – przód, fot. Adam Firlej

To nie jest zwykłe, fabryczne Jimny. Właściciel – zapalony miłośnik jazdy terenowej – przeprowadził serię modyfikacji, które ulepszyły Jimny pod kątem jazdy w terenie niemal pod każdym względem. Auto jest wytrzymalsze i ma wyższy prześwit niż wersja seryjna, dzięki czemu jest praktycznie nie do zatrzymania w terenie. Dodatkowo wyposażono je w klimatyzację, kilka systemów bezpieczeństwa – w tym asystenta rozpoznawania znaków drogowych, kamerę cofania oraz system multimedialny z ekranem dotykowym. Lakier zabezpieczono folią ochronną, chroniącą przed zarysowaniami.

Z niemal idealnym Audi Q7 za 120 tys. zł zaoszczędzisz nawet na noclegach w hotelach. W jaki sposób?

Najbardziej zaintrygowały mnie jednak zapewnienia właściciela, że w tym aucie można spać. Wyobrażałem sobie raczej namiot rozkładany na dachu, ale nie – wewnątrz naprawdę można się przespać! Jakim cudem, skoro Jimny jest tak krótkie? Wystarczy wyjąć zagłówki z przednich siedzeń, maksymalnie przesunąć je do przodu, odchylić oparcia do tyłu, a tylne oparcia złożyć do przodu – w ten sposób powstaje niemal płaska powierzchnia do spania. Cały bagaż – koce, śpiwory, stolik, torby, a nawet bańka z wodą – mieści się w bagażniku dachowym, dołączonym do auta. Dwie osoby spokojnie się wyśpią, a właściciel ma 178 cm wzrostu.

Suzuki Jimny - kemping, fot. Adam Firlej
Suzuki Jimny – kemping, fot. Adam Firlej

Ten egzemplarz przejechał 70 tys. km i ma przed sobą jeszcze długie życie. Silnik 1.5 o mocy 102 KM to niewysilona i bardzo trwała konstrukcja, która jest również prosta w naprawie. Wiele rzeczy można tu zrobić samodzielnie, bez potrzeby wizyty u mechanika.

Suzuki Jimny schodzi jak „ciepłe bułeczki”

Pod koniec stycznia 2025 roku Suzuki zaprezentowało Jimny w wersji Nomade. Wystarczył niecały tydzień, by Japończycy przestali przyjmować zamówienia – kolejka sięga aż 3,5 roku do przodu. Ogromne zainteresowanie zauważyła nawet Toyota, która przygotowuje swoją małą terenówkę.

Warto zauważyć, że najtańsze bezwypadkowe Jimny w Polsce kosztuje 99 900 zł – i mówimy tutaj o całkowicie fabrycznym egzemplarzu w tym samym kolorze z 2023 roku. Dziś jedyną opcją na zakup nowego modelu jest oferta firmy Iconic Motors, która sprowadza auta z Japonii w cenie od 163 900 zł.

Źródło: motofilm.pl, link do ogłoszenia

Suzuki Jimny - wnętrze, fot. Adam Firlej
Suzuki Jimny – wnętrze, fot. Adam Firlej