Wiedzieliście, że program „NaszEauto” obejmuje tylko jeden model Toyoty? To SUV o nazwie bZ4X, produkowany od 2022 roku. Niektórzy mogą otrzymać nawet 40 tys. zł dopłaty, jeśli zdecydują się na ten samochód, pod warunkiem spełnienia kryterium dochodowego i zezłomowania starego auta. Pytanie jednak, czy bZ4X jest wart rozważenia? Sprawdziłem to za Was.
Samochody elektryczne bardzo szybko się starzeją
Postęp technologiczny w elektromobilności jest tak dynamiczny, że praktycznie z miesiąca na miesiąc pojawia się coś nowego, coś rewolucyjnego. Toyota bZ4X jest na rynku już trzy lata – to sporo jak na elektryczny samochód. W tym czasie wiele się zmieniło. Dlatego warto zadać pytanie, czy warto jeszcze zainteresować się elektryczną Toyotą?
Jeśli podoba Ci się jej „lexusowy” design, powinienieś wiedzieć, że jest też całkiem praktyczna. Z długością 4690 mm i rozstawem osi wynoszącym 2850 mm, zapewnia komfortową przestrzeń dla pasażerów. Bagażnik, o pojemności 452 litrów, nie jest przesadnie duży, ale nadal wystarczający (podobny ma chociażby Cupra Ateca).
Toyota bZ4X konkuruje z modelami takimi jak Skoda Enyaq iV czy Kia EV6. Oferuje tylko jedną wersję akumulatora – 71,4 kWh. To mniejsza pojemność niż u konkurencji, a niestety to nie wszystko – ładowanie również jest wolniejsze, ponieważ maksymalna moc wynosi 150 kW (nawet w Skodzie to 175 kW). Zasięg deklarowany przez producenta to 514 km, jednak warto zaznaczyć, że taki rezultat osiąga dopiero wersja z drobnymi zmianami technicznymi w 2024 roku. Nie kupuj roczników 2023 i wcześniejszych. Marka pracowała m.in. nad udoskonaleniem systemu ogrzewania i chłodzenia akumulatora, zwiększając jego wydajność oraz skracając czas ładowania w ekstremalnych temperaturach – zarówno bardzo wysokich, jak i wyjątkowo niskich. Ta poprawa weszła w życie właśnie od rocznika 2024.

Jak przystało na elektryka, Toyota bZ4X już w wersji podstawowej Comfort jest dobrze wyposażona. Ma 18-calowe felgi, reflektory LED, automatyczną klimatyzację, kamerę cofania oraz 8-calowy ekran dotykowy. Warto jednak zauważyć, że wersja Comfort nie jest dostępna z 218-konną wersją 4×4, ale to akurat dobrze. Napęd na cztery koła w elektrycznym SUV-ie to zbędna rzecz, gdyż znacznie obniża zasięg. Tej różnicy doświadczyłem w Skodzie Enyaq, gdzie wersja z napędem na jedną oś sprawdziła się świetnie podczas mojej podróży do Szwajcarii, a po teście 4×4 miałem dość elektryków. Takie są różnice w praktyce – nie na papierze, który przyjmie wszystko.
Toyota jest znacznie tańsza niż Tesla Model Y
Przyjęło się, że to Tesla jest tak tania. Ale najtańsza wersja Modelu Y poprzedniej generacji kosztuje teraz minimum 214 990 zł. Z konfiguratora wycofano wersję za 204 990 zł. Oznacza to, że nawet przy maksymalnej dotacji, auto wyjdzie drożej niż Toyota bZ4X bez dopłat. Co więcej, Tesla nie oferuje na tyle lepszych parametrów technicznych, żeby było warto dopłacać – maksymalny zasięg to 600 km, a bagażnik jest większy tylko o niecałe 100 litrów.

Dlatego to nie Tesla jest największym konkurentem Toyoty. Dla mnie to Kia EV6 – świetnie wykonany elektryk z baterią 77,4 kWh, lepszym zasięgiem i szybszym ładowaniem (240 kW). Może także służyć jako magazyn energii dzięki funkcji V2L. Kia obniżyła cenę modelu EV6 z pakietem FUN o 87 045 zł do 183 854 zł. Z maksymalną dopłatą cena wyniesie 143 854 zł, a samochód będzie nieporównywalnie lepszy pod każdym względem. Nawet w kwestii przestronności i pojemności bagażnika – tutaj mamy do dyspozycji 520 litrów.

Jeśli Toyota bZ4X to model, który najbardziej Ci się podoba i chcesz go kupić – nie ma w tym nic złego. Po zmianach w 2024 roku, bZ4X nie jest złym samochodem elektrycznym, ale raczej poprawnym. Musisz jednak wiedzieć, że są lepsi. Pamiętaj też, że Toyota kilka tygodni temu zaprezentowała zupełnie nowy elektryczny model Urban Cruiser, który wejdzie do sprzedaży jeszcze w tym roku. Jego cena nie powinna przekroczyć 140 tys. zł.
Źródło: motofilm.pl
Czy Mazda CX-60 3.3 Diesel to najlepszy SUV na tani wypad z rodziną do Chorwacji?