Polacy przechytrzyli chińskie marki – kupują taniej, a importerzy mogą jedynie obniżyć ceny o 30%, by konkurować

Producenci samochodów z Chin przyjechali do Europy, i nagle okazało się, że można zaproponować kompletnie wyposażonego i ładnego rodzinnego SUV-a za 115 tys. zł. Albo że za 195-konny model hybrydowy do miasta można zapłacić nawet 71 450 zł. Zauważyli również, że europejskie marki przestały być gorsze i niemal zrównały ceny dzięki rabatom. Niska cena zakupu jest kluczowa, by przyciągnąć klientów. W dodatku Polacy się wycwanili, odkrywając, że import bezpośredni z Chin wychodzi taniej. Dlatego Azjaci w Polsce muszą podjąć działania.

W Polsce mamy wiele marek z Chin i nadal ich przybywa

Ostatnio miałem okazję uczestniczyć w 1,5-godzinnej prezentacji jednego z importerów, który wprowadza na raz tyle modeli, że nawet ich nie zapamiętałem. W naszym kraju mamy Baica, MG, BYD-a, Nio, Jaecoo, Omodę, Hongqi, Maxusa, Skywella czy Voyaha. Każdy z nich oferuje auta w przystępnych cenach. Na przykład Hongqi proponuje SUV-a przypominającego Rolls-Royce’a w cenie od 344 900 zł. MG wkrótce zaoferuje spalinowe MG3, które może być tańsze nawet niż Dacia Sandero.

Nio ET5, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Nio ET5, fot. Sebastian Rydzewski, fot. motofilm.pl / TVN Turbo

Jeśli jednak jeszcze nie zauważyłeś, to nawet te bardzo tanie modele z Chin są na rodzimym rynku nawet dwa razy tańsze. Tę różnicę ludzie zaczynają dostrzegać i coraz częściej biorą pod uwagę import bezpośredni z Chin. W Polsce masowo przybywa firm, które zajmują się takimi usługami od A do Z. Takie auto wychodzi taniej nawet o 20-30% w porównaniu do cen w Polsce. Co więcej, wielu atrakcyjnych modeli w naszym kraju nawet w ogóle nie ma, mimo że świetnie by się przyjęły. Przykład? Choćby takie MG7 w stylu Audi A7 – koszt jego sprowadzenia do kraju zamyka się w 125 tys. zł. Z kolei lekko używane Xiaomi SU7 Max wychodzi za 225 tys. zł brutto – a mówimy o bardzo mocnej 673-konnej wersji.

Post jednego z grupowiczów "Chińskie EV w Polsce", fot. Facebook
Post jednego z grupowiczów „Chińskie EV w Polsce”, fot. Facebook

Chińczycy w Polsce zauważyli coraz częstszy import aut na własną rękę i jedynym sposobem, w jaki mogą zacząć działać, jest obniżka cen. Firma konsultingowa „Escalent” szacuje, że importerzy aut z Chin obniżą ceny o około 30%, by znowu być nie tylko opcją znacznie tańszą niż europejska, ale też wyeliminować prywatny import.

Europejczycy jeszcze nie ufają chińskim markom

Choć chińskie samochody są naprawdę dobrze wykonane, to niektórzy nadal nie są w stanie się do nich przekonać. Osobiście twierdzę, że najlepszym sposobem jest indywidualna jazda testowa. Na przykład Jaecoo 7 – to model, który zmienia zdanie o chińskich autach niemal o 180 stopni. Są i byli słabsi, ale rynek szybko i brutalnie ich weryfikuje, przez co się wycofują – mam na myśli chociażby Seresa.

BYD HAN L - tył, fot. carnewschina
BYD HAN L – tył, fot. carnewschina

Mimo wszystko świadomość Polaków jest coraz lepsza. Grupa na Facebooku „Chińskie EV w Polsce” rośnie w błyskawicznym tempie i ma już 10 tys. członków. Z dnia na dzień przybywa zainteresowanych autami z Chin, a kolejki pod salonami BYD-a i MG są ogromne.

Źródło: motofilm.pl, fot gł. Marcin Guza

Jeździłem chińskim „maluchem” o mocy Fiata 126p. Nie potrzeba prawa jazdy „B”, a przejażdżka kosztuje tylko 6 zł / 100 km