W ostatnich miesiącach coraz częściej słychać o ogromnych promocjach na nowe samochody. Napływ chińskich marek sprawił, że niemalże wszyscy producenci muszą obniżać ceny – nawet Toyota, która przecież i tak sprzedaje się doskonale. Jeśli myślałeś, że taniej już się nie da, to mam dla Ciebie optymistyczne wiadomości. „Wojna cenowa” w Europie dopiero się rozkręca i powinna dojść do etapu, gdy średnio zarabiający Polak będzie w stanie kupić nową limuzynę PHEV za 9,5 miesiąca pracy – tak jak Chińczyk, w kraju którego naprawdę trwa walka o klienta.
Uważasz, że w salonach już jest tanio? Samochody wciąż są za drogie
Chińczycy weszli na polski rynek i udowodnili, że SUV z mocnym silnikiem może kosztować nieco ponad 100 tys. zł. Choć cena może wydawać się podejrzanie niska, to wciąż jest za wysoka w porównaniu do tego, ile zapłacimy w Chinach. W Państwie Środka trwa prawdziwa wojna cenowa, która wkrótce dotrze do Europy. Jak zauważył Adam Borusewicz, specjalista od rynku chińskich aut: „W Chinach każdy producent walczy o klienta, a efektem są coraz lepsze auta i coraz niższe ceny”.
Jak daleko posunęła się ta walka? Kiedy BYD pokazał nowe hybrydowe modele z zasięgiem 2000 km, wycenione na 100 tys. juanów za sedana i 120 tys. juanów za SUV-a, wydawało się, że żaden inny producent nie odpowie lepszą ofertą. Tymczasem Geely wprowadza właśnie dwa nowe modele – Galaxy L6 i SUV-a L7 – które nawet nie są elektryczne. Zamiast tego mają zaawansowaną hybrydę typu plug-in opartą na silniku 1.5 o łącznej mocy 220 KM.

Ceny tych samochodów? Odpowiednio 90 tys. juanów i 115 tys. juanów. W przeliczeniu na złotówki to około 50 tys. zł i 63 tys. zł. Jak niskie są to kwoty? Wystarczy porównać je do średnich zarobków. W 2022 roku średnie wynagrodzenie w Chinach wyniosło 114 029 juanów, czyli około 62 445 zł. Oznacza to, że Chińczyk jest w stanie kupić nowego sedana z napędem PHEV za 9,5 miesiąca pracy.

Polak (jeszcze) nie kupi sobie takiego samochodu za ten sam okres pracy
W Polsce średnie wynagrodzenie w 2024 roku wyniosło ~6500 złotych miesięcznie – rocznie niecałe 79 tys. zł. Za 9,5 miesiąca pracy daje to 62 541 zł. Jakie auto może kupić rodak w tej cenie? „Trzech stówek” zabraknie do małego Hyundaia i10. Jeszcze niedawno można było wyjechać z salonu Mitsubishi Space Starem za niecałe 60 tys. zł, ale te już się wyprzedały. Pozostają elektryczne wynalazki z dopłatą z programu „NaszEauto”, takie jak Dacia Spring.
Za 62 tys. zł Polak nie kupi nowego sedana, tym bardziej z układem hybrydowym typu plug-in. Najtańsza limuzyna po rabatach to Toyota Corolla, którą można wyrwać za około 86 tys. zł. Jednak to wciąż kwota składającą się z 14 miesięcznych pensji i w dodatku samochód z paliwożerną benzyną. Najtańszą hybrydą plug-in jest Kia Ceed SW za 117 tys. zł, ale na nią trzeba pracować prawie 2 lata (zakładając odkładanie całej pensji).

Jeśli wojna cenowa, która trwa w Chinach, przeniesie się do Europy – a prędzej czy później tak się stanie – samochody będą dostępne za jeszcze niższe ceny. Kiedy Polak będzie mógł kupić komfortowego sedana PHEV za równowartość 9,5 miesiąca pracy, tak jak Chińczyk, dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć: „Rzeczywiście, jest tanio”. Niezależnie od tego, czy będzie to efekt wzrostu średnich wynagrodzeń, spadku cen do odpowiedniego poziomu czy obu tych czynników jednocześnie. I tego Wam życzę.
Źródło: motofilm.pl