Co słychać w Norwegii? Na przykład to, że sprzedaż samochodów elektrycznych osiągnęła tam prawie 90% w 2024 roku. Norwegowie masowo przechodzą na elektryki, mimo że średnia temperatura zimą jest tam niższa niż w Polsce. I faktycznie – ta passa mogłaby trwać dalej, gdyby nie horrendalne podwyżki cen energii elektrycznej. W styczniu 2025 roku cena 1 kWh w Norwegii osiągnęła poziom 7 koron, co stanowi sześciokrotny wzrost w porównaniu do stycznia 2024 roku (via Bankier). Nie wnikając teraz w przyczyny tych wzrostów – które mają zapewne charakter polityczny – Norwegowie przypomnieli sobie o samochodach z silnikami Diesla. Toyota Land Cruiser zaraz w tym kraju może się po prostu wyprzedać.
Diesle zawsze będą na czasie
Toyoty z silnikami Diesla były i będą bardzo dobrym wyborem. Informuję o tym przy każdej okazji. Niezależnie od tego, czy mówimy o starszym silniku 2.0 D4D, czy o nowym, który znajduje się pod maską Land Cruisera – 2.8 D4D – wszystkie jednostki wysokoprężne Toyoty to rewelacja. I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej, zwłaszcza że pokonałem nimi tysiące kilometrów.

Land Cruiser to niemal pancerny model. Doskonały, by dojechać na działkę pod Warszawą, ale jeśli będzie trzeba, przetrwa podróż przez całą Amerykę Południową. A co kryje pod maską? Hybrydę? Nie – nawet Japończycy wiedzą, że w takim aucie najlepiej sprawdzi się Diesel. Bo zużywa mało paliwa, ma wysoki moment obrotowy, a auto jest znacznie lżejsze. Wygląda na to, że Norwegowie też to odkrywają, bo po uruchomieniu sprzedaży LC dosłownie rzucili się do salonów.
4/10 Norwegów twierdzi, że nie chce samochodu elektrycznego. Dowodzą temu właśnie takie statystyki, jak sprzedaż Land Cruisera. W ciągu kilku godzin Toyota znalazła klientów na flotę wartą 200 milionów koron norweskich, co w przeliczeniu na złotówki daje niecałe 72 miliony. Z 700 aut dostępnych w sprzedaży zostało już tylko 500, więc potencjalni klienci powinni podjąć decyzję… już teraz.

Żeby było jeszcze ciekawiej, Norwegowie znaleźli sposób na ogromną obniżkę ceny zakupu. Land Cruiser w bazowej wersji kosztuje w Norwegii 1,8 miliona koron. Jednak rejestrując auto jako dostawcze z kratką oddzielającą przestrzeń ładunkową, cena spada niemal o połowę – do 1 035 000 koron. Co ciekawe, ten sam samochód w ich wschodnim sąsiedzie – Szwecji – kosztuje znacznie mniej, bo 949 900 koron. Podobny trik stosuje w Polsce Suzuki z modelem Jimny – usuwają tylną kanapę, dodają kratkę, a cena spada. Oczywiście, później można łatwo przekształcić auto z powrotem na wersję osobową.
W Polsce Land Cruiser też schodzi jak ciepłe bułeczki
W Polsce Toyota nie musi szukać żadnych obejść, żeby obniżyć cenę, bo nawet za 408 900 zł terenówka sprzedaje się tak dobrze, że trudno ją zamówić. Warto dodać, że niedawno byłem na premierze „chińskiego Land Cruisera”, który oferuje to samo, a nawet więcej, za 259 900 zł. Tam mamy jednak dwulitrową hybrydę o mocy 267 KM. W Land Cruiserze dostępnym w Polsce znajdziemy wyłącznie silnik Diesla o pojemności 2.8 l i mocy 205 KM w połączeniu z automatyczną skrzynią biegów.
Źródło: motofilm.pl, Bankier.pl