Nie do wiary, że w 2025 roku można kupić nowe Audi z tak prostym silnikiem. Uwierzysz, gdy zobaczysz konfigurator

Czego się spodziewasz, przeglądając konfigurator marki Audi? Że skażą cię na elektryki albo przynajmniej hybrydy? No to będziesz bardzo zdziwiony, gdy dowiesz się, co pracuje pod maską niedawno zaprezentowanego Audi A5. Trend przywracania tradycyjnych jednostek jest coraz wyraźniejszy i wynika z tego, że klienci są spragnieni prostych i bezawaryjnych silników spalinowych.

Audi A5 Avant to świeży model, który zastępuje A4 Avant

Jeśli jeszcze nie odnalazłeś się w nowym nazewnictwie Audi, przypomnę, że nowe A5 Avant to w rzeczywistości nowe A4 Avant. Audi zmieniło nazwę, żeby parzyste cyfry zostawić dla elektryków. Ale Niemcy już się z tego wycofują, bo nowe A6 nadal będzie nosić tę samą nazwę i pozostanie spalinowe.

Prawdę mówiąc, gdy umawiałem Audi A5 Avant do testów, przez chwilę byłem przekonany, że to A6 Avant. Dopiero po głębszym zastanowieniu stwierdziłem: „Nie, to przecież nowe A4 Avant”. Tak wszystko pogmatwali, że nawet dziennikarze motoryzacyjni się gubią.

Audi A5 Avant - tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Audi A5 Avant – tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Jednak prawdziwe zaskoczenie przeżyłem, gdy odebrałem auto testowe. Otóż okazuje się, że model zaprezentowany w połowie 2024 roku chowa pod maską najprostszy silnik 2.0 o mocy 204 KM. Bez żadnego wspomagania – tutaj nie ma nawet miękkiej hybrydy. To najzwyklejsze cztery cylindry w rzędzie, z turbodoładowaniem. Gdy komuś o tym opowiadałem, nie chciał wierzyć – aż do momentu, gdy zobaczył konfigurator na własne oczy.

Jak tylko go odebrałem, od razu ruszyłem w trasę

Nie mam pojęcia, jak Audi opłaca się trzymać ten silnik w ofercie, skoro emituje średnio 155 g/km Co2. Limit dla samochodów osobowych wynosi 93,6 g/km, więc ten silnik znacznie go przekracza. A pamiętajmy, że za każdy gram ponad normę producent płaci 95 euro kary. Od samochodu.

Audi A5 Avant - podróż, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Audi A5 Avant – podróż, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Dlatego po odebraniu kluczyków ruszyłem do Szwajcarii. Właściwie to jestem świeżo po tej trasie – piszę ten artykuł po odespaniu. Przejechałem 1600 km w 12,5 godziny. Nie ukrywam, że po identycznej trasie elektrykiem po prostu cieszyłem się pełnym potencjałem pustych nocnych niemieckich autostrad. Tam, gdzie nie było ograniczeń prędkości, jechałem tyle, „na ile pozwalała fabryka”. I wiecie co?

To „zakazane kombi” – nie dość, że pokonało ten dystans 7 godzin szybciej niż bardzo efektywny elektryk, to jeszcze nie było w stanie pokazać zużycia paliwa większego niż 9 l/100 km. Właściwie nie przypominam sobie tak oszczędnego benzyniaka, który zużywałby tak mało paliwa, będąc przez większość trasy na najwyższych obrotach. Ponad 400-konne Volvo S60 Polestar też mnie zaskoczyło spalaniem 7 l/100 km, ale po pierwsze – jest ograniczone do 180 km/h, a po drugie, to hybryda plug-in. Ma baterię, ma silnik elektryczny. Silnik spalinowy też ma pojemność 2.0.

Dla porównania, elektryk w postaci Volvo EC40 na autostradzie, przy minusowej temperaturze, przez pierwsze kilkadziesiąt kilometrów pokazywał mi średnie zużycie energii na poziomie 41 kWh/100 km, a potem trzymał okolice 30 kWh/100 km. To oznacza, że ładując z szybkiej ładowarki GreenWay za 3,15 zł/kWh, 100 km może kosztować nawet 130 zł. Już nie mówiąc o tym, że trzeba go ładować co 200 km, i to w tempie żółwia, bo przecież jest zimno.

Nic dziwnego, że ludzie chcą prostych silników

Takie konstrukcje jak ta od Audi mają jeszcze jedną zaletę – to stary, sprawdzony silnik, w którym nie ma się co zepsuć. A gdy już coś się stanie, jedziesz do byle jakiego mechanika i wiesz, co jest grane. Nic dziwnego, że ludzie przerzucają się na takie samochody. Renault niedawno przywróciło do oferty Megane GrandCoupe z silnikiem 1.3 TCe – również bez żadnej hybrydy – a teraz planuje powrót diesla, którego produkuje na rynek turecki.

Audi A5 Avant - przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Audi A5 Avant – przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Faktem jest, że te silniki nie będą tak ekonomiczne w mieście jak elektryki czy hybrydy, ale zwykłe benzynówki są tańsze w zakupie. Nawet takie Audi A5 Avant – bardzo dobrze wyposażone – startuje od 188 600 zł. Hybrydy w A5 na tę chwilę nawet nie dostaniesz – co jest fenomenem.

Teraz już rozumiem, skąd ten nagły powrót do prawdziwego wydechu. Komuś w Audi zależało na tym, żeby znowu produkować „prawdziwe samochody” w każdym calu. Po latach oszukiwania klientów fałszywymi końcówkami wydechu Niemcy w 2025 roku proponują produkt z najzwyklejszym silnikiem i klasycznym układem wydechowym. To w pewnym sensie powrót do przeszłości – do czasów, gdy Audi radziło sobie fantastycznie i nie musiało zamykać fabryk. Fajnie, że wreszcie zaczęli słuchać zdrowego rozsądku, a nie legislatorów, którzy zmieniają zdanie jak rękawiczki.

Źródło: motofilm.pl

To takie „hiszpańskie Audi RS6”, ale nie boli w utrzymaniu. 90 tys. zł i bierzesz jak stoi od pierwszego właściciela