Choć nowy kosztuje 380 tys. zł, używanego z przebiegiem 10 tys. km nikt nie chce kupić za 82 tys. zł

Ludzie zainteresowani ofertą Hyundaia najczęściej spoglądają na Tucsona, Santa Fe, a ostatnio coraz częściej także na elektrycznego Instera. Mało kto wie, że w gamie tej marki istnieje model, który kosztuje monstrualne pieniądze, choć wcale na tyle nie wygląda. Mowa o Hyundaiu Nexo – koreańskim SUV-ie z napędem wodorowym. Wiecie, ile trzeba za niego zapłacić? Nie bez powodu na oficjalnej stronie Hyundaia ukryto cennik – bo ceny oscylują w granicach 370-380 tys. zł. Tymczasem używany egzemplarz (rej. 2022) z bardzo niskim przebiegiem można kupić za… 82 tys. zł.

Wodór na razie nie wypalił

Technologia wodorowa miała zastąpić elektryki. Na razie nic na to nie wskazuje, choć znaczne inwestycje w tym kierunku poczynił nawet Bosch. Kilka tygodni temu pisałem, że Toyota Mirai w USA sprzedaje się tak słabo, że jest właściwie… rozdawana. Tymczasem w Polsce jej cena zaczyna się od 284 900 zł.

I o ile cenę Toyoty można jeszcze zrozumieć – bo to potężna, reprezentacyjna limuzyna – o tyle Hyundai Nexo pozostaje zagadką. Auto, które kompletnie niczym się nie wyróżnia, kosztuje w polskim salonie nawet 380 tys. złotych. W tej cenie oferuje 161 KM, 600 km zasięgu oraz przyspieszenie do „setki” w 9,1 sekundy. Gdyby chociaż oszczędności na tankowaniu uzasadniały zakup… Ale skąd! Koszty eksploatacji są porównywalne z ładowaniem elektryka czy tankowaniem spalinówki. W dodatku w Polsce stacje wodorowe można policzyć na palcach jednej ręki.

Hyundai Nexo - bok, fot. Hyundai
Hyundai Nexo – bok, fot. Hyundai

Kupując Nexo, trzeba więc liczyć się z ograniczeniami – znacznie poważniejszymi niż w przypadku samochodu elektrycznego. Podczas gdy w Polsce działa już blisko 9000 punktów ładowania EV, stacji wodorowych mamy… trzy.

Egzemplarz z przebiegiem 11 tys. km kupisz… prawie 79% taniej

Z ciekawości sprawdziłem ofertę tego modelu na rynku wtórnym. Jest tylko jedna propozycja – egzemplarz sprowadzony z Niemiec. Auto wyprodukowano w 2021 roku, pierwsza rejestracja nastąpiła w 2022 roku, a przebieg to zaledwie 10 tys. km. Można powiedzieć, że samochód jest praktycznie nowy. Do tego żaden jego element nie był powtórnie lakierowany, jest na gwarancji do 2027 roku i oferuje naprawdę bogate wyposażenie.

Hyundai Nexo - oferta w internecie, fot. motofilm.pl
Hyundai Nexo – oferta w internecie, fot. motofilm.pl

Spójrzcie tylko na to wnętrze – widzę tutaj nawet inspiracje Lexusem RC. Nexo jest kompletnie wyposażone – ma system kamer 360 stopni, wysokiej jakości nagłośnienie, skórzaną tapicerkę, pełen zestaw systemów bezpieczeństwa i dotykowy ekran multimedialny. To najbogatsza wersja tego modelu.

Hyundai Nexo - wnętrze, fot. Hyundai
Hyundai Nexo – wnętrze, fot. Hyundai

I co? Aktualny właściciel szybko się go nie pozbędzie. Mimo że za 82 tys. zł (a podejrzewam, że poszedłby nawet za 70 tys. zł) można kupić luksusowego, młodego SUV-a znanej i cenionej marki. Do czego zmierzam? Wielu ludzi obawia się, jak za 1-2 lata będą wyceniane SUV-y z Chin. A tymczasem okazuje się, że sama marka nie gwarantuje niskiej utraty wartości. Liczy się to, jak naprawdę dobry jest samochód. Jeśli się sprawdza, jest solidnie wykonany i cieszy właściciela – nie będzie kosztować groszy. Już teraz widać to po właścicielach MG HS, którzy żądają za swoje auta więcej niż właściciel Hyundaia, który kosztował przecież setki tysięcy złotych.

Rynek wtórny ujawnia też brutalną prawdę – wodór, przynajmniej na razie, nie wypalił.

Źródło: motofilm.pl

Hyundai Nexo - tankowanie, fot. Hyundai
Hyundai Nexo – tankowanie, fot. Hyundai