„Chińskie Cayenne Coupe” zjechało do Polski. Czeka na kogoś, kto zapłaci 154 tys. zł plus podatki

Nie trzeba wcale fatygować się do Chin, by jeździć autem dostępnym wyłącznie na tamtejszym rynku. Kilka tygodni temu pisałem, że w Państwie Środka można nabyć niezwykle interesującego SUV-a, który stylistyką przypomina Porsche Cayenne Coupe. Nie spodziewałem się, że jeden z egzemplarzy trafi do Polski na sprzedaż tak szybko. Ten BYD Song L o mocy 517 KM, pomalowany srebrnym lakierem, może jutro wylądować w twoim garażu. Czy warto? Przyjrzyjmy mu się.

BYD jest obecny na polskim rynku, ale tego modelu nie oferuje

Dla wielu osób Song L jest jednym z najładniejszych SUV-ów z Bliskiego Wschodu. Nasuwa się więc pytanie: dlaczego BYD oficjalnie nie oferuje go w Polsce? Powód jest prosty – Sealion 7, który niedawno zadebiutował na polskim rynku, gryzłby się z Songiem L w ofercie, mimo że oba modele stylistycznie różnią się dość znacząco. Nie jest jednak wykluczone, że w przyszłości Song L zagości na polskim rynku oficjalnie, zwłaszcza że w mediach cieszy się ogromnym zainteresowaniem.

BYD Song L - wnętrze, fot. Sergiusz Baczyński
BYD Song L – wnętrze, fot. Sergiusz Baczyński

Song L wyposażony jest w akumulator o pojemności 87 kWh, który zapewnia zasięg do 600 km na jednym ładowaniu. Przyspiesza do 100 km/h w 4,3 sekundy i dysponuje napędem na cztery koła. To spory SUV, bo jego długość wynosi 4,84 metra. Inne chińskie modele, takie jak Jaecoo 7 czy MG HS, mają odpowiednio 4,5 metra i 4,61 metra długości – a to prawdziwie rodzinne SUV-y. Opadająca linia dachu, charakterystyczna dla modeli typu Coupe, nie pozwoliła na uzyskanie równie dużego bagażnika, ale 458 litrów to i tak bardzo przyzwoita pojemność. Dla porównania, hybrydowe Cayenne Coupe ma bagażnik o pojemności 434 litrów.

BYD Song L - bok, fot. Sergiusz Baczyński
BYD Song L – bok, fot. Sergiusz Baczyński

Wyposażenie? Jest absolutnie wszystko

Chińskie samochody dawno już przestały odstawać w kwestii wyposażenia. Śmiem twierdzić, że sami Chińczycy stali się bardzo wymagający, jeśli chodzi o wykończenie i technologię. W tym modelu znajdziemy wszystko, włącznie z takimi gadżetami jak ładowarka indukcyjna o mocy 50 W, która pozwala na naładowanie iPhone’a od 0% do 100% w niecałą godzinę. Dodatkowo, na pokładzie mamy kamerę 360 stopni, tempomat adaptacyjny działający nawet przy prędkości 200 km/h, podgrzewane wszystkie siedzenia, dwustrefową klimatyzację, elektrycznie otwieraną klapę bagażnika oraz masaż w fotelach.

Jedynym mankamentem, który może zniechęcić potencjalnych kupujących, jest brak obsługi Apple CarPlay – to dość powszechna przypadłość samochodów z Chin, nawet tych oficjalnie oferowanych w Europie. CarPlay nie znajdziesz również w Nio ET5, które testowałem.

Cena? Usiądź wygodnie

Jak myślisz, ile można żądać za ponad 500-konnego, w pełni wyposażonego SUV-a z dużą baterią i interesującym designem? A, zapomniałem dodać – to auto z 2024 roku, które przejechało zaledwie 3 tys. km. Cena, którą ustalił właściciel, to 154 tys. zł – najpewniej do negocjacji w okolice 150 tys. zł. Do tego należy doliczyć podatki w wysokości 33%, co daje finalną kwotę około 204 tys. zł.

BYD Song L - bok, fot. Sergiusz Baczyński dla motofilm.pl
BYD Song L – bok, fot. Sergiusz Baczyński dla motofilm.pl

Najtańsze Cayenne Coupe w salonie to wydatek rzędu pół miliona złotych, i nie będzie tak szybkie. A jeśli przejrzymy oferty używanych Porsche o podobnej mocy, znajdziemy egzemplarz z 2020 roku, który ma prawie 70 tys. km nalotu. To hybryda plug-in o mocy 462 KM. Cena? 349 tys. zł. Za pięcioletnie auto.

Jeśli nie zamierzasz eksperymentować z używanymi, zawsze możesz udać się do salonu BYD-a. Jednak Sealion 7 z napędem na cztery koła to również spory wydatek – 240 tys. zł.

Źródło: motofilm.pl

BYD Song L - tył, fot. YT
BYD Song L – tył, fot. YT