Opinie o chińskich samochodach są podzielone. Jedni twierdzą, że są niebezpieczne i kiepskiej jakości, inni zachwalają je pod niebiosa, starając się przekonać do nich wszystkich wokół. Prawda jest taka, że zanim ktoś wyrazi opinię o jakimkolwiek aucie, powinien się nim najpierw przejechać. Często słyszę krytykę konkretnych chińskich marek, która nie ma żadnego pokrycia w rzeczywistości, bo pochodzi od osób, które nigdy nawet nie siedziały za ich kierownicą. Tymczasem okazuje się, że chińskie samochody potrafią zaskakiwać – i to pozytywnie. Jeden z nich właśnie uratował życie kierowcy na autostradzie, unikając groźnego wypadku – wszystko się nagrało. Co więcej, Motofilm.pl dowiedział się, że ceny aut tej marki zostaną obniżone, aby kwalifikowały się do programu dopłat „NaszEauto”.
Nio spisało się na medal
Wyobraź sobie – jedziesz prawym pasem autostrady z normalną prędkością. Co może się wydarzyć? Może ktoś nagle wjedzie pod prąd, jak to niedawno miało miejsce na A2. Może też zdarzyć się coś bardziej prozaicznego – zapatrzysz się na moment w jakiś punkt, a przed tobą pojawi się ściana aut stojących w korku.

Taka właśnie sytuacja spotkała ostatnio pewnego kierowcę Nio. Te chińskie auta w styczniu otrzymały aktualizację systemu AES (Banyan 3.1.0), czyli czegoś w rodzaju autopilota znanego z Tesli. Dzięki zaawansowanym kamerom, czujnikom i technologii LiDAR – tej samej, którą stosuje m.in. Volvo EX90 – samochód potrafi samodzielnie analizować sytuację na drodze i podejmować decyzje. Miałem okazję testować modele ET5 i ET7 – ich recenzje znajdziesz na stronie.
Czy to działa? Wystarczy obejrzeć nagranie, by się przekonać. Kierowca Nio jechał spokojnie, a mimo to mógł zginąć, gdyby nie systemy bezpieczeństwa. W momencie, gdy prawy pas nagle się zakorkował, samochód samodzielnie zmienił pas, unikając potencjalnie tragicznego w skutkach zderzenia. Kierowca auta jadącego przed nim również wykazał się refleksem i uniknął kolizji, choć nie obyło się bez strat – stracił lusterko.
Samochody tej marki są dostępne w Polsce
Marka Nio jest obecna w Polsce od kilkunastu miesięcy dzięki prywatnemu importerowi. Przykładowo, model ET5 – przypominający Porsche Panamerę – z baterią kosztuje obecnie 285 900 zł. Jak jednak dowiedział się Motofilm.pl, od 6 lutego cena zostanie obniżona do 276 500 zł, tak aby auto mogło kwalifikować się do programu „NaszEauto”. Jeśli spełniasz kryteria dochodowe i zezłomujesz stare auto, możesz otrzymać nawet 40 tys. zł dopłaty. W takim przypadku ostateczna cena ET5 wyniesie 236 500 zł.

Warto też wspomnieć, że Nio oferuje możliwość zakupu auta bez baterii, która jest dostępna w ramach miesięcznego abonamentu. W takim układzie cena modelu ET5 to 229 900 zł, a po dopłacie może spaść nawet do 189 990 zł.
Źródło: motofilm.pl