Nie musisz rezygnować z bezpiecznego auta, żeby cieszyć się frajdą z jazdy. Niektórym osobom wydaje się, że nie można tego połączyć, ale to nieprawda. Faktycznie, po przejażdżce współczesnym Volvo, którego prędkość maksymalna wynosi 180 km/h, można odnieść takie wrażenie. Jednak przed nadejściem nowej generacji Volvo oferowało model, o którym mało kto wie. To S60 Polestar z trzylitrowym silnikiem benzynowym R6 o mocy 350 KM.
W nowym modelu zachwycałem się spalaniem, a w tamtym wszystkim
Do dziś pamiętam mój intensywny tydzień z tym autem. S60 Polestar 3.0 dosłownie przyprawiało moje plecy o ciarki. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że silnik 3.0 w tym modelu to prawdziwa rzadkość. Volvo produkowało go tylko przez chwilę, by potem zastąpić go jednostką 2.0, która jest mocniejsza (367 KM), ale nie daje tej samej frajdy ani akustyki.
Nowy Polestar, którego zresztą już wycofano, to hybryda typu plug-in. Zużywa bardzo mało paliwa, co sprawdziłem w trasie przez Niemcy. Jest szybki, ale na tym kończą się jego atuty – nie przekroczy prędkości 180 km/h, a poza świetnymi osiągami i komfortem, nie oferuje prawdziwej frajdy z jazdy.
Natomiast S60 Polestar 3.0 to model, który mógłbym mieć w swoim garażu z ogromną przyjemnością. Jest w pełni bezpieczny, ma potężne hamulce Brembo i nie irytuje żadnymi denerwującymi dźwiękami asystentów podczas jazdy. Na zaśnieżonych drogach, gdzie inne auta mogą się poddać albo ślizgać, Polestar trzyma się niemal jak przyklejony, zapewniając pełną pewność prowadzenia. Napęd na cztery koła kapitalnie radzi sobie nawet z mocno zaśnieżoną drogą, a auto wręcz zachęca do zabawy niczym najlepsze Audi RS. Nie wiem, kto pracował nad tym napędem, ale wykonał świetną robotę. Tym bardziej, że w parze z napędem idą osiągi. Choć 350 KM może nie brzmi jakoś imponująco, to 4,5 sekundy (zmierzone przez nas) do setki i prędkość maksymalna 267 km/h (też zmierzone) robią wrażenie.
Ale przy tym, jak brzmi! Zachwycam się tym za każdym razem. Wszyscy dookoła mogą pomyśleć, że to jakiś supersamochód, a to tylko komfortowa szwedzka limuzyna.
Ile taka przyjemność kosztuje dzisiaj?
Gdy model ten debiutował, jego cena wynosiła nieco ponad 313 000 zł. Dziś nie znalazłem ani jednej oferty na to auto z drugiej ręki, co oznacza, że nikt nie zamierza się go pozbywać. Równolegle Volvo oferowało jednak mocno podobne auto, choć mniej agresywne pod względem stylistycznym. To S60 T6 AWD Polestar z tym samym silnikiem, które fabrycznie dysponowało mocą 306 KM. Taka sztuka wpadła dzisiaj za 80 000 zł z 2015 roku i przebiegiem 154 000 km. Pierwszy właściciel, salon Polska. Podobno auto było regularnie serwisowane w ASO. Do tego ma świetne nowe opony zimowe Dunlop Winter, dodatkowo zwiększające przyczepność. Silnik został podkręcony do 354 KM, co oznacza, że powinno oferować praktycznie takie same osiągi, co prawdziwy Polestar.
Gdybym szukał rodzinnego auta, które miałoby mi dawać prawdziwą frajdę z jazdy, nie zastanawiałbym się ani chwili. Zdecydowanie wolałbym takie Volvo niż te współczesne komputery na kołach. Nie ukrywam, że nawet mnie kusi jego zakup. To by było coś!