Piękna limuzyna z niezawodnym silnikiem Mercedesa za 53 tys. zł, a chętnych brak – bo niepotrzebnie boją się o serwis

Doskonale pamiętam 2015 rok. To właśnie wtedy Radek, ówczesny PR-owiec tej marki, podstawił mi w Gdańsku do testów Infiniti Q50 w Dieslu. Pomyślałem: „Co? Klekot pod maską takiego ładnego auta?”. Szybko jednak go doceniłem, gdy wypadł mi pilny wyjazd do miejscowości oddalonej o 500 km. Ten Diesel to nie jakiś wynalazek, tylko sprawdzony silnik Mercedesa o pojemności 2,2 l, który w trasie zużywa tylko 4,2 litra oleju napędowego na 100 km. Dziś można go kupić nawet za 53 tys. zł – z polskiego salonu i niskim przebiegiem. Oczywiście są też oferty za mniej niż 40 tys. zł, ale osobiście bym ich nie polecał.

Infiniti w Europie już nie istnieje, ale samochody pozostały

Minęło już 6 lat, odkąd Infiniti ogłosiło definitywne pożegnanie z rynkiem europejskim. Dlaczego? Władzom marki nie pasowały europejskie normy emisji spalin. Japończycy nie zamierzali sztucznie ulepszać silników, żeby emitowały mniej CO2, więc powiedzieli „pass” i po prostu wyszli z Europy.

Infiniti Q50 2.2 d - silnik, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Infiniti Q50 2.2 d – silnik, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Paradoksem jest to, że ich model Q50 to jeden z mistrzów spalania. Właściwie w każdej wersji – od benzynowej, przez hybrydę, aż po Diesla. Ponad 360-konny wariant hybrydowy potrafi spalić 5-6 litrów na 100 km, a przy ostrzejszej jeździe na autostradzie nie pobierał więcej niż 8 litrów. Diesel zużywa w trasie tylko 4 litry z hakiem, a nawet w mieście nie przekracza 6 litrów. I mimo to – wyszli z rynku, bo byliby zbyt nieekonomiczni ze swoją ofertą.

Klienci, którzy kupili samochody Infiniti, przez moment byli zdezorientowani, a nawet pełni obaw o to, co teraz z gwarancją i serwisowaniem. Jak się okazało, Infiniti nie zostawiło ich bez wsparcia. Dziś w Polsce nie ma już Infiniti objętego gwarancją (trwała 3 lata), ale przez ostatnie lata, gdy coś się działo, Japończycy z honorem wszystko naprawiali.

Infiniti Q50 2.2 d - przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Infiniti Q50 2.2 d – przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Nabywcy, którzy szukają auta z drugiej ręki, boją się teraz o to samo: „Kupię wynalazek, a gdzie będę go serwisować?”. Jednak silnik naprawią nawet w Mercedesie, a samochód można serwisować nadal w kilku autoryzowanych serwisach w całej Polsce. Nie ma obaw, że zostaniesz sam, gdy coś w aucie się popsuje.

Łatwiej i taniej nie znajdziesz tak prestiżowej limuzyny. Za 93 tys. zł zdobędziesz Lexusa GS nawet po liftingu

Infiniti Q50 w Dieslu to nie tylko ekonomiczne, ale też świetnie jeżdżące auto

170 KM w tej limuzynie daje radę. Doskonale współpracuje z 7-stopniową automatyczną skrzynią biegów. Bardzo wysoki moment obrotowy, wynoszący aż 400 Nm, pozwala na komfortowe wyprzedzanie wolniejszych pojazdów. A same długie trasy to czysta przyjemność, zwłaszcza że Q50 ma genialne fotele. Naprawdę, są świetne. Ale podobno to zasługa tego, że pracowali nad nimi inżynierowie z NASA. Do tego ma potężny zbiornik paliwa – 71 litrów. Oznacza to, że tankowanie to rzadka czynność, bo odbywa się co 1200-1300 km.

Infiniti Q50 2.2 d - tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Infiniti Q50 2.2 d – tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Q50 świetnie sprawdzi się też w roli rodzinnego auta. Choć to limuzyna, rozstaw osi wynoszący 2850 mm pozwolił wygenerować odpowiednią ilość miejsca dla pasażerów z tyłu. Nawet bagażnik zachwyca pojemnością – 500 litrów to prawie tyle, co w SUV-ie MG HS. System multimedialny też jest zaawansowany – można się nawet połączyć z Facebookiem. Ale żeby nie było tak różowo – brakuje systemu automatycznego zamykania klapy bagażnika. Zwłaszcza że jest ona tak cienka, że trzask zamknięcia przywodzi na myśl Hondy z lat 90-tych. Fabrycznie nie było też języka polskiego w menu, ale tu z pomocą przychodzą firmy, które go wgrywają. Na szczęście to jedyne mankamenty.

Na ulicach mylą go z Mercedesem-AMG GT 4-Door. Tę limuzynę z importu można kupić za 225 tys. zł brutto

Poza tym, nie ma na co narzekać. O ile pamiętam, świetnie działał w tym modelu adaptacyjny tempomat. I nie było żadnej blokady, żeby samochód nie jechał sam. Dziś, po kilku sekundach bez trzymania rąk na kierownicy, auta muszą krzyczeć i to uniemożliwić, a w Q50 tego ograniczenia nie miałem – jechał sam.

Infiniti Q50 2.2 D - oferta na Otomoto
Infiniti Q50 2.2 D – oferta na Otomoto

Egzemplarz, który znalazłem, pochodzi z 2015 roku. Jest o tyle ciekawy, że to wersja Premium, czyli ta bogatsza. Auto przejechało 187 tys. km, czyli niewiele jak na możliwości tego Diesla. Zostało kupione w polskim salonie i ma kolor, o który nie trzeba specjalnie dbać – samochód prawie zawsze będzie wyglądał na czysty. Tylko wymieniłbym tę czerwoną ramkę tablicy rejestracyjnej – zupełnie nie pasuje do jego eleganckiej stylówki.

Źródło: motofilm.pl