W całej aferze Stellantisa dotyczącej niesławnego silnika 1.2, najbardziej żal mi Opla. Samochody tej niemieckiej marki zawsze cieszyły się dobrą opinią. Ale kiedy Astra stała się bardziej francuska niż niemiecka, ludzie zaczęli się od niej odwracać. Sytuacja tylko się pogorszyła, gdy wyszło na jaw, że silnik 1.2 PureTech funduje paskowi rozrządu kąpiel olejową. Od tego momentu wielu potencjalnych klientów zaczęło trzymać się od tego modelu z daleka. Ale czy słusznie? Uważam, że nie. Opel Astra ma naprawdę sporo do zaoferowania i warto dać jej szansę.
O co chodzi z aferą PureTech?
Kilka miesięcy temu światło dzienne ujrzały problemy z silnikami 1.2 PureTech od Stellantisa. Lista zarzutów była długa: nadmierne zużycie oleju, szybko zużywający się pasek rozrządu, utrata ciśnienia oleju i inne ogólne awarie jednostki napędowej. Jednak najwięcej emocji wzbudziła kąpiel paska rozrządu w oleju, co prowadziło do zatkania pompy próżniowej i w rezultacie do awarii hamulców, a nawet zatarcia silnika.

Jak Stellantis zareagował na ten kryzys? Książkowo. Wszystkie wady poprawiono, a klienci otrzymali przedłużoną gwarancję aż do 10 lat. Producent dopracował silnik, a w przypadku Astry całkowicie zrezygnowano z paska, zastępując go trwalszym rozrządem na łańcuchu. Wiedząc, że kolejna wpadka byłaby katastrofą, Stellantis dołożył wszelkich starań, by dopieścić ten silnik – tym razem bez oszczędzania na kosztach.
Nowa Astra jest warta poznania
Miałem okazję przetestować hybrydową Astrę o mocy 136 KM przez tydzień i uważam, że to świetny samochód. Reakcja na gaz jest błyskawiczna, a mocy nie brakuje w żadnym momencie. Do tego jest dobrze wyciszona i zużywa bardzo mało paliwa. Na trasie można zejść do 4,3-4,5 litra, a w mieście do 4,8-5,0 litra. Portfel na pewno to doceni.

Wybrałem się Astrą z Warszawy do Gdańska na prezentację Forda Capri i muszę przyznać, że podczas tej wyprawy wypocząłem. Znalazłem tylko dwie rzeczy, do których się przyczepie: słaba jakość systemu audio i ekran dotykowy na konsoli centralnej – trochę za mały, jak na dzisiejsze standardy. Jednak nawet w wersji hatchback z bagażnikiem o pojemności 422 litrów świetnie sprawdzi się dla czteroosobowej rodziny.
Cena też wszystko wynagradza. Podstawowy model startuje od 98 000 złotych, a hybryda to wydatek 120 000 złotych (w promocji). Już w standardzie znajdziemy wszystko, co potrzebne do komfortowego podróżowania: czujniki parkowania z przodu i z tyłu, adaptacyjny tempomat, pełne oświetlenie LED i bogaty pakiet systemów bezpieczeństwa, które – co ważne – nie irytują kierowcy.

Zła sława może się za Astrą ciągnąć, ale da się to zignorować
Niestety, choć nowe jednostki napędowe 1.2 nie mają już nic wspólnego z tymi awaryjnymi, zła sława wciąż rzutuje na sprzedaż. Stellantis próbuje różnych metod, by zatrzeć złe wrażenie, np. zmieniając nazewnictwo silników, ale klienci nadal są ostrożni.
Ci, którzy nie skupiają się na historii, a na tym, co auto oferuje teraz, powinni być bardzo zadowoleni. Astra odwdzięczy się nie tylko ekonomiczną jazdą, ale także przyjemnością z prowadzenia. Śmiało można dać jej szansę.
Źródło: motofilm.pl
Opel Astra L GS 5D Plug-In Hybrid 180 KM EAT8. Marzenie Polaków w zelektryfikowanej formie