Nie musisz kupować „chińczyka”, by tanio wyjechać z salonu dobrze wyposażonym SUV-em. Tylko ludzie niepotrzebnie się go obawiają

Jakoś się utarło, że jeśli chce się wyjechać z polskiego salonu nowym SUV-em, to trzeba uderzyć po „chińczyka”, bo tylko oni oferują tak tanie auta. Ale to nieprawda. Istnieje wiele europejskich modeli, które cenowo wypadają rewelacyjnie – porównywalnie, a czasem nawet lepiej. Wystarczy tylko pochodzić po salonach – albo nawet nie, bo przecież od czegoś mnie macie.

Peugeot zaskakuje ceną nowego modelu. Nawet w Allure wypada opłacalnie

Jeśli masz do wydania mniej niż „stówkę”, zainteresuj się Peugeotem 2008. Kosztuje 98 500 złotych przed rabatami (!) i oferuje czujniki parkowania z tyłu, podgrzewane fotele, a nawet automatyczną klimatyzację. Dlaczego przy rabatach dałem wykrzyknik? Kto nigdy nie kupował Peugeota, ten nie wie, że można u nich sporo wytargować. Jestem przekonany, że za 90 tysięcy złotych spokojnie wyjedziesz z salonu wersją Style.

Peugeot E-2008 - wnętrze, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Peugeot E-2008 – wnętrze, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

No chyba że masz nieco większy budżet – niewiele większy, bo 106 100 złotych. Wówczas do gry wchodzi wariant Allure – czyli najbogatszy przed GT. Moim zdaniem jest to opcja w zupełności wystarczająca. Ten wariant oferuje dodatkowo czujniki parkowania z przodu, 10-calowy ekran dotykowy i pakiet Safety Plus, czyli więcej systemów bezpieczeństwa.

Peugeot 5008 jest rodzinny i mało pali w mieście. Myślę, że warto poczekać na nową generację

W obu przypadkach cena dotyczy wersji 1.2 PureTech o mocy 100 KM z manualną skrzynią biegów. Wiem, że o tym silniku krążą różne opinie – i słusznie, bo był taki czas, kiedy okazał się dość wadliwy. Ale od tamtej pory konstrukcję poprawiono na tyle, że absolutnie nie ma się czego obawiać. Jednostka wynagradza bardzo niskim zużyciem paliwa – średnio 5,7 litra na 100 km, a w trasie nawet 5 litrów. W chińskich SUV-ach należy liczyć się z 2-3 litrami więcej. No i pamiętaj, że Peugeot jako jedna z nielicznych marek oferuje gwarancję przez pierwsze dwa lata bez limitu kilometrów, którą można przedłużyć maksymalnie do pięciu lat.

Peugeot E-2008 - przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Peugeot E-2008 – przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Ale jeśli za bardzo się boisz, istnieje alternatywa, która może wyjść podobnie

Może być tak, że już nie zaufasz tej jednostce. Nawet Peugeot zdaje sobie sprawę, że po aferze z silnikiem 1.2 ich reputacja odbuduje się dopiero z czasem. Dlatego zdradzę Ci pewien sekret. Równolegle produkują wariant e-2008, wyceniany na 155 350 złotych. Ale poczekaj, nie zniechęcaj się ceną. Jeśli rządowy program „Mój Elektryk 2.0” wejdzie w życie, możesz liczyć na dopłatę w wysokości maksymalnie 40 000 zł, przez co ostateczna cena zakupu może wyjść porównywalnie do wersji spalinowej. A przy tym nie musisz martwić się o wymianę płynów, ryzyko awarii jest mniejsze, a do tego dostajesz większą moc – 136 KM. Wariant elektryczny w mieście sprawdza się doskonale.

Peugeot E-2008 - tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Peugeot E-2008 – tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

I nie zniechęcaj się, że to elektryk. Wielokrotnie udowodniłem, że można podróżować samochodami elektrycznymi po Europie. Wybrałem się nawet do Szwajcarii innym rodzinnym SUV-em, aby sprawdzić, jak to wygląda w praktyce. I nie było źle – przejechałem 4000 kilometrów w sześć dni.

Źródło: motofilm.pl