Łatwiej i taniej nie znajdziesz tak prestiżowej limuzyny. Za 93 tys. zł zdobędziesz Lexusa GS nawet po liftingu

Czy można kupić używane auto za mniej niż 100 tys. zł, które wygląda na znacznie więcej? Mam swojego faworyta i jest nim Lexus GS – samochód, który jeszcze niedawno był marzeniem wielu Polaków. Kiedyś wyceniany na kilkaset tysięcy złotych, dzisiaj jest w zasięgu ręki, nawet w wersji po liftingu, która zupełnie odmieniła jego wygląd. Pomimo upływu lat wygląda jak całkowicie świeży model.

Trudno uwierzyć, że od liftingu minęło 10 lat

Uwierzyłbyś, że Lexus GS jest z nami od 2012 roku? Przez te lata przetestowałem aż dziewięć egzemplarzy tego modelu – od GS200t, przez hybrydę, aż po mocarne GS F. Jeśli szukałbym reprezentacyjnej, ale stosunkowo niedrogiej limuzyny, bez wahania wskazałbym właśnie na GS-a.

Lexus GS200t - przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Lexus GS200t – przód, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Dlaczego? Spójrz na niego. Lifting z 2015 roku naprawdę zrobił różnicę – pojawiły się nowoczesne, dwuczęściowe reflektory, bardziej eleganckie tylne światła i znacznie lepsze wnętrze. Kluczem do sukcesu jest właśnie wybór modelu po liftingu. Egzemplarze z lat 2012-2015 wyglądają już nieco staro, ale te po modernizacji spokojnie mogłyby stanąć w salonie Lexusa jako nowe – wiele osób nawet nie zauważyłoby, że to kilkuletnie auto.

GS200t jest najtańszy w zakupie, ale nie w utrzymaniu

Z drugiej ręki najtaniej można wyrwać wersję GS200t. Generuje 245 KM i rozpędza się do setki w 7,3 sekundy. Jednak nie bez powodu to auto jest tak wyceniane. Dwulitrowy silnik pali dosłownie jak „smok”, o czym przekonałem się podczas wyprawy do Monako. Tak, pojechałem nim na Lazurowe Wybrzeże, a mój portfel do dziś to odczuwa. Musisz się więc liczyć z tym, że choć zakup nie zrujnuje twojego budżetu, eksploatacja będzie kosztowna. Jak bardzo? Średnie spalanie to około 10 litrów, ale wystarczy mocniej wcisnąć gaz, a komputer pokaże 13-15 litrów – bez górnej granicy. Na jednym z niemieckich odcinków autostrady bez ograniczeń prędkości, po zatankowaniu do pełna i jeździe na maksymalnych obrotach, połowa baku zniknęła już po 70 kilometrach.

Lexus GS200t - tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Lexus GS200t – tył, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Ale hej, coś za coś – jest szybki, wygodny i reprezentacyjny. Niektórzy szukają auta, którym można się pokazać. Powody są różne, nie mnie oceniać. Jeśli jednak chcesz robić wrażenie, Lexus GS będzie idealnym wyborem. Wzbudza respekt, a do tego wyróżnia się na tle BMW czy Audi. Lexusy często należały do starszych, spokojnych właścicieli, więc łatwiej znaleźć zadbany egzemplarz, często serwisowany w ASO. Z BMW czy Audi to już loteria – jeśli trafisz na zadbany model, musisz działać szybko, bo znikają w mgnieniu oka.

Na wysokie spalanie też jest lekarstwo, ale trzeba dołożyć

Lexusy zwykle mają mniejsze przebiegi. Egzemplarze z 50-150 tys. km to norma, choć można znaleźć auta z przebiegiem poniżej 100 tys. km za około 120 tys. zł. Najtańsze modele zaczynają się od 80 tys. zł, ale to już auta z 2016 roku z przebiegami około 300 tys. km. Za 93 tys. zł znalazłem świetny egzemplarz z 2017 roku i przebiegiem 150 tys. km – zadbany, bezwypadkowy, serwisowany w ASO.

Lexus GS200t - wnętrze, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo
Lexus GS200t – wnętrze, fot. Sebastian Rydzewski, motofilm.pl / TVN Turbo

Co ciekawe, zdarzają się okazje wystawione przez salony Lexusa. Przykład? Model z 2016 roku, przebieg 83 tys. km, cena 104 900 zł. Wygląda jak nowe auto. To też zasługa tego, że GS-ów jest stosunkowo mało na drogach, więc nie zdążyły się opatrzyć.

Lexus GS - oferta na Otomoto, fot. motofilm.pl
Lexus GS – oferta na Otomoto, fot. motofilm.pl

Warto wiedzieć, że Lexus namieszał trochę w nazewnictwie. GS200t z czasem przemianowano na GS300, ale technicznie to wciąż ten sam samochód. Lexus GS po liftingu to strzał w dziesiątkę. Wygląda świetnie, jeździ jeszcze lepiej, a do tego przyciąga spojrzenia. Jeśli chcesz, żeby mało palił, to musisz zorganizować kolejnych 30-50 tys. złotych na GS300h lub GS450h.

Źródło: motofilm.pl

Tylko 2500 obr./min. przy 200 km/h. Ten Lexus dosłownie „połyka” kilometry, jest idealny w trasy