Nowy Citroen e-C3 Aircross wkracza na polski rynek, oferując 7 miejsc i atrakcyjną cenę z dotacją do samochodów elektrycznych, która pozwala na zakup auta już za 80 tys. zł (w standardowym cenniku kosztuje 120 800 zł). Jestem przekonany, że wiele polskich rodzin rozważy ten model, zwłaszcza że jest on większy niż Volvo EX30 czy Kia EV3. Citroen e-C3 Aircross to także bardzo wygodne auto, które wyróżnia się solidnym wykonaniem. Jednak warto wiedzieć, że 306 km zasięgu według WLTP można włożyć między bajki – rzeczywisty zasięg jest znacznie mniejszy.
Citroeny to wygodne samochody, ale e-C3 Aircross może Cię rozczarować
Z długością 4,39 m, bagażnikiem o pojemności 460 litrów i 7 miejscami, e-C3 Aircross prezentuje naprawdę świetne parametry. Citroen poprawił jakość wykończenia wnętrza, a same auta nie są już ubogo wyposażone. Należy przyznać, że Francuzi stawiają czoła Chińczykom i idą na równi z nimi w walce o rynek. To chyba najlepiej rokująca marka tego koncernu.

Cena i dotacje – aż 40 tys. zł wsparcia
C3 Aircross normalnie kosztuje 120 800 zł. Jeśli jednak rodzina zdecyduje się na zezłomowanie swojego starego pojazdu, a dochód odbiorcy wsparcia nie przekracza 135 tys. zł, może liczyć na dotację w wysokości 40 tys. zł. W ten sposób nowy elektryczny Citroen wychodzi ostatecznie za 80 tys. zł, co czyni go bardziej dostępnym dla rodzin szukających ekologicznego pojazdu.
C3 Aircross ładuje się stosunkowo szybko – moc 100 kW wystarczy, by naładować akumulator o pojemności 44 kWh od 20% do 80% w zaledwie 26 minut. Problemem jest jednak rzeczywisty zasięg. W testach C3 Aircross na autostradzie przejeżdża od 175 do 220 km, w zależności od temperatury. Zimą zasięg będzie jeszcze mniejszy. Dlatego, jeśli planujesz długie podróże wakacyjne z całą rodziną, lepiej poszukaj innego auta.

Czy sieć ładowarek w Polsce jest na tyle słabo rozwinięta, że nie dojedziesz z jednej ładowarki do drugiej? Nie, nawet 170 km to w zupełności wystarczający zasięg, by dało się przejechać z jednej ładowarki do drugiej. Jednak częste ładowanie w trasie jest po prostu męczące. Dla elektryka, który ma służyć rodzinie, zasięg 400 km na jednym ładowaniu to absolutne minimum. Jeśli wyjeżdżasz w długą trasę tylko raz do roku, może uda Ci się jakoś przeżyć te częste przerwy na ładowanie. Jeśli nie opuszczasz miasta, to w ogóle nie ma problemu – tam 300 km jest do zrobienia.
Często podróżujesz? Nie musisz rezygnować z Citroena
Na szczęście Stellantis oferuje także wersję spalinową C3 Aircrossa. Model ten kosztuje 82 800 zł, czyli zaledwie 3 tys. zł więcej niż elektryk po dotacji. Trzycylindrowy silnik o mocy 100 KM zużywa średnio 4,9 litra paliwa na 100 km, co sprawia, że nadal jest to ekonomiczna opcja, a problem ładowania znika – wystarczy zatankować i ruszać w drogę.

Naprawdę sensownym 7-osobowym elektrycznym samochodem od Stellantis jest Peugeot E-5008. Nawet w moich testach zimowych udało mu się przejechać (wersja 73 kWh) prawie 450 km (500 km według WLTP). Niestety, cena też jest odpowiednia – zaczyna się od 214 200 zł. Po dotacji może kosztować około 175 tys. zł, ale to wciąż dwukrotnie więcej niż E-C3 Aircross.
Źródło: motofilm.pl
Najpierw elektrykiem, teraz Dieslem. O ile szybciej przejechałem 1500 kilometrów?