O wielkim kryzysie Volkswagena wie już chyba każdy. Kiedyś niekwestionowana potęga, dziś na naszych oczach upada. Zwalniają tysiące ludzi, przenoszą produkcję Golfa do Meksyku i robią wszystko, żeby jakoś przetrwać ten trudny czas. Wcale nie ułatwiają im tego Chińczycy, którzy kręcą się wokół dwóch fabryk, które mają zostać zamknięte, z wypchanymi portfelami. A mają w tym swój cel.
Chińczycy widzą wielką szansę
Można by zapytać: po co Chińczykom niemiecka fabryka w Dreźnie czy Osnabrück, skoro mają własne, a do tego zatrudniają pracowników za znacznie niższe pensje? Powodów jest kilka, ale dwa są szczególnie istotne. Po pierwsze, zakup fabryki Volkswagena dałby Chińczykom szacunek w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym, który wciąż jest jednym z najbardziej prestiżowych na świecie. To tutaj produkowano takie legendy jak Volkswagen Phaeton, Bentley Flying Spur, a nawet Porsche 718. Po drugie, chodzi o chęć całkowitego ominięcia ceł. O ile jeszcze kilka miesięcy temu chińskie hybrydy i elektryki trafiały na europejski rynek bez problemu, to teraz są obłożone cłami – w niektórych przypadkach sięgającymi nawet 37,6%.

Chińczycy od kilku lat są wszędzie w Europie. Inwestują w telekomunikację, robotykę, a także inne branże. Jednak jak dotąd nie przejęli żadnej tradycyjnej fabryki samochodów. Choć dwaj główni akcjonariusze w Mercedesie to chińskie firmy, nie liczy się to, bo to nie fabryka, a inwestycja.
Nie wszyscy to zaakceptują
Wiele niemieckich obywateli już dziś odczuwa „niechęć” do chińskich inwestycji. Częściowo wynika to z zazdrości o to, jak dobrze Chińczycy sobie radzą, a także z obaw, że ich sukcesy mogą zrujnować niemiecką potęgę gospodarczą.
Rozmawiając z Niemcami, można poczuć smutek i niepokój związany z tym, co się dzieje. W szczególności w kontekście fabryki, w której produkowano legendę – Volkswagena Phaetona. To auto, które na zawsze pozostanie w sercach Niemców. Jeden z nich, ze łzami w oczach, wspominał, jak przez 14 lat produkowano tu Phaetona, samochód, który był dumą niemieckiej motoryzacji. To auto, które przez lata reprezentowało niemiecką precyzję i luksus. I nie tylko Niemców – w Polsce także budzi szacunek.

Co z tego wszystkiego wyjdzie?
Z punktu widzenia politycznego, pozwolenie Chińczykom na osiedlenie się w takiej ikonie niemieckiej gospodarki jak Volkswagen z pewnością nie przejdzie bez echa. Może to wywołać wielkie protesty i niezadowolenie w kraju.
Jeśli Chińczycy rzeczywiście dogadają się z Volkswagenem, wszystko zależeć będzie od wyników lutowych wyborów w Niemczech. Nastroje antychińskie zaczynają się nasilać, a niemiecki minister spraw zagranicznych określa Chiny jako rywala, a Xi Jinpinga nazywa dyktatorem. To tylko pokazuje, jak wielki wpływ może mieć ta sprawa na przyszłość niemieckiej gospodarki i polityki.
Źródło: motofilm.pl
Volkswagen Touareg eHybrid po liftingu jeździ świetnie, ale czy powinien kosztować pół miliona?