Cena tego SUV-a Renault wkrótce mocno spadnie. Nowy silnik znacząco obniży koszt zakupu

Przez dwa tygodnie testowałem całkowicie nowy model Renault Symbioz. Za każdym razem, gdy wspominałem komuś jego nazwę bez marki, spotykałem się z pytaniem: „Co to za Chińczyk?”. Nie dziwię się, ponieważ Renault nigdy wcześniej nie oferowało takiego modelu. Symbioz, który niedawno pojawił się w ofercie, na razie dostępny jest w jednej, bardzo ekonomicznej konfiguracji silnikowej. Jednak wkrótce zadebiutuje kolejna wersja, która znacząco obniży koszt zakupu modelu. Czy warto poczekać?

Dlaczego Symbioz powstał?

Renault Symbioz wypełnia lub wypełni kilka luk w ofercie francuskiego producenta. Po pierwsze, zastąpi Arkanę, która ustąpi miejsca nadchodzącemu modelowi Dacii. Po drugie, model zapełni przestrzeń między Capturem a Australem, ponieważ różnica w wielkości między tymi autami była zbyt duża. Dodatkowo, nowe Megane jest oferowane wyłącznie w wersji elektrycznej, dlatego Symbioz odpowiada na potrzeby klientów szukających samochodów spalinowych. A jak wiadomo, Polacy na elektryki na razie nie chcą się przerzucić.

Renault Symbioz - przód
Renault Symbioz – przód
Renault Symbioz - tył
Renault Symbioz – tył

Renault od początku postawiło na jeden wariant napędowy – 145-konną hybrydę. Słusznie, bo to bardzo ekonomiczne rozwiązanie: średnie zużycie paliwa w mieście wynosi 4,7 l/100 km, a na trasie wzrasta do 5,5-5,8 l/100 km. To świetny wynik jak na auto tych rozmiarów. Jeśli jednak nie gustujesz w pełnych hybrydach, warto poczekać kilka miesięcy. Jeszcze w tym roku planowany jest debiut wariantu 1.3 TCe o mocy 140 KM z technologią miękkiej hybrydy. Taka wersja powinna obniżyć cenę bazową z obecnych 128 900 zł do około 105–110 tysięcy złotych przy niewielkim wzroście zużycia. Mimo że „bazowa wersja” brzmi skromnie, w rzeczywistości Symbioz oferuje bogate wyposażenie. Ma kamerę cofania, światła LEDowe, automatyczną klimę, przyciemniane tylne szyby oraz 10,4-calowy ekran multimedialny.

Symbioz mierzy 4,41 metra długości, co plasuje go blisko takich modeli jak Nissan Qashqai (4,42 m) czy Kia Niro (4,42 m). Jego przestronne wnętrze pozwala wygodnie podróżować pięciu osobom, a bagażnik o pojemności 492 litrów pomieści wszystko, co potrzebne na wakacyjny wyjazd. Co więcej, dzięki przesuwanej tylnej kanapie (o zakresie 16 cm) przestrzeń bagażowa może zwiększyć się do 624 litrów, kosztem nieco mniejszej przestrzeni na nogi.

Renault Symbioz - wnętrze
Renault Symbioz – wnętrze
Renault Symbioz - wnętrze
Renault Symbioz – wnętrze

Na drodze Symbioz prowadzi się bardzo pewnie, szczególnie w zakrętach. Choć jego osiągi na papierze nie powalają (ponad 10 sekund do setki), auto nadrabia precyzją układu kierowniczego i dobrym zestrojeniem zawieszenia. W rzeczywistości jest również bardziej dynamiczne. Niestety, na progach zwalniających zawieszenie bywa zbyt sztywne, co obniża komfort, szczególnie w porównaniu do niektórych chińskich konkurentów. Równocześnie testowałem chińskiego Jaecoo 7 za podobną cenę, który pod tym względem okazał się dużo lepszy.

Na trasy, nie w teren

Symbioz nie jest autem terenowym, choć 169 mm prześwitu pozwala na śmiałe pokonywanie polnych dróg bez większych problemów. Przy wyższych prędkościach autostradowych we wnętrzu panuje za to przyjemna cisza. Wyjątkiem są momenty, gdy silnik spalinowy pracuje na wysokich obrotach – wtedy jego dźwięk staje się wyraźnie słyszalny. Na szczęście automatyczna skrzynia biegów działa płynnie i dobrze współpracuje z układem hybrydowym.

Renault Symbioz - przód
Renault Symbioz – przód

Pod względem jakości wykończenia Renault również zrobiło duży krok naprzód. Materiały i spasowanie elementów są na zadowalającym poziomie. Nieco gorzej wypada kamera cofania, która mogłaby oferować wyższą rozdzielczość. Za to system multimedialny, wspierany usługami Google, działa bez zarzutu. Można nawet porozmawiać z asystentem głosowym, który podpowie na przykład, jaki lek wziąć na ból głowy.

Czy Symbioz to dobry wybór?

Symbioz to świetna opcja dla tych, którzy szukają oszczędnego, rodzinnego SUV-a. Hybrydowy układ napędowy pozwala na przejechanie dużych odcinków na silniku elektrycznym, więc jest również dobrą przejściówką przed autem w pełni elektrycznym. Z drugiej strony warto rozważyć dopłatę do Australa – za 149 200 zł oferuje lepsze osiągi, większy komfort i porównywalną ekonomię. Alternatywą może być też Captur, który w podobnej wersji kosztuje 120 800 zł, ale w wariancie LPG jest dostępny już za 89 900 zł. Wersji napędzanej gazem nic nie przebije pod względem oszczędności. Nowy model właściwie nie odbiega też od Symbioza, bo po przesunięciu kanapy osiąga 616 litrów pojemności bagażnika. Pomieści 5 osób i w hybrydzie spali o 0,3 litra paliwa mniej. Gdybym miał dwoje małych dzieci, kupiłbym tańszego Captura. Z kolei przy dwójce nastolatków lepszy będzie już Symbioz.

Inna sprawa, że jeśli masz czas, to wraz z debiutem nowego silnika 1.3 TCe Symbioz stanie się naprawdę atrakcyjną opcją. To solidne auto, ale warto pamiętać, że rynek, a zwłaszcza oferta samego producenta, ma do zaoferowania kilka ciekawych alternatyw. Ostateczny wybór pozostawiam Twoim indywidualnym potrzebom i priorytetom.

Źródło: motofilm.pl, Renault

SUV w stylu Coupe może być dobrą opcją dla rodziny. Renault Rafale nie tylko mało pali