Toyota przeceniła SUV-a z napędem, który stanie się mocno pożądany. Nie każdy o tym wie

Europejscy i japońscy producenci samochodów są tak skupieni na walce z chińskimi importerami, że nawet w przeddzień Wigilii myślą intensywnie: „Co zrobić, żeby klienci wciąż wybierali nasze auta?”. Toyota znalazła na to odpowiedź, aktualizując 23 grudnia cennik modelu C-HR o pokaźny rabat. Co najważniejsze, obniżka dotyczy wersji z napędem, który wkrótce będzie wyjątkowo pożądany.

Pamiętam, kiedy na rynek wchodziła pierwsza generacja C-HR. Ależ to auto schodziło! Druga generacja nie powtórzyła tego sukcesu, głównie ze względu na wysokie ceny. Jednak Toyota nie patrzy biernie na słupki sprzedaży – reaguje dynamicznie. Aktualizacja cennika z 23 grudnia przyniosła rabaty sięgające aż 24 000 złotych.

Co najważniejsze – nie sprzedają „golasów”

Największa zmiana dotyczy wersji plug-in hybrid. Jeśli zastanawiasz się, czym dokładnie jest hybryda typu plug-in, już wyjaśniam: to połączenie silnika benzynowego (w tym przypadku 2.0) z jednostką elektryczną i akumulatorem. Dzięki temu samochód może przejechać do 66 km w trybie elektrycznym, co skutkuje spalaniem wynoszącym zaledwie 0,9 litra na 100 km przez pierwsze 100 kilometrów. Przy dłuższych dystansach spalanie wzrasta, ale pozostaje na poziomie 6–7 litrów, w zależności od stylu jazdy. Do dyspozycji kierowcy są też 223 KM, co pozwala osiągnąć pierwszą „setkę” w 7,4 sekundy.

Toyota C-HR (2024) - w ruchu, fot. Toyota
Toyota C-HR (2024) – w ruchu, fot. Toyota

Napęd plug-in hybrid staje się coraz bardziej popularny. Wie o tym cała branża, sprzedawcy, a nawet chińscy producenci. Dlaczego? To idealna „przejściówka” między samochodami spalinowymi a elektrycznymi. Hybrydy plug-in można ładować z gniazdka, ale jednocześnie nie trzeba się martwić o rozładowany akumulator – zawsze można skorzystać z silnika spalinowego. Taki model oswaja kierowców z technologią ładowania, co w przyszłości ułatwi przesiadkę na samochody elektryczne.

Co najistotniejsze, wersja Comfort Plus została już całkowicie wyprzedana. Obecnie najtańsza dostępna opcja to wersja Style, która oferuje 18-calowe felgi, przyciemniane szyby i bardziej atrakcyjny wygląd. Dodatkowo wyposażenie obejmuje przednie i tylne czujniki parkowania, 12,3-calowy ekran dotykowy, bezprzewodową ładowarkę do smartfonów oraz komplet systemów bezpieczeństwa. Nie musisz pytać w salonie, czy samochód sam zahamuje przed przeszkodą lub utrzyma się w pasie ruchu – oczywiście, że tak.

Dlaczego warto? Chodzi o pieniądze

W dzisiejszych czasach ekonomia to priorytet. Hybrydy typu plug-in zaskakująco mało spalają. Nawet sportowe modele, takie jak 455-konne Volvo S60 Polestar, potrafią zadziwić oszczędnością paliwa w trasie.

Toyota C-HR (2024) - tył, fot. Toyota
Toyota C-HR (2024) – tył, fot. Toyota

Cena po rabacie? 161 900 złotych. Czy to dobra oferta? Moim zdaniem w końcu ma to sens, zwłaszcza w porównaniu z MG HS PHEV. Chiński konkurent jest tańszy i bardziej praktyczny, ale Toyota przyciąga klientów swoją legendarną niezawodnością. A jak pokazują doświadczenia z Hiszpanii, w przypadku MG nie zawsze jest idealnie, choć sytuacja się poprawia.

Czy można znaleźć lepsze i bardziej praktyczne auto z podobnym napędem, ale nieprodukowane w Chinach? Owszem – warto rozważyć Kia Niro PHEV. To również bardzo oszczędny model, który kosztuje podobne pieniądze – 165 100 złotych. Różnice między tymi autami omówiłem szczegółowo w jednym z wcześniejszych artykułów, więc jeśli Cię to interesuje, warto tam zajrzeć.

Źródło: cennik Toyoty, motofilm.pl