Mogłeś słyszeć o tej marce w połowie lat 90-tych, kiedy to Proton próbował swoich sił na rynku europejskim, współpracując z Mitsubishi. Najprawdopodobniej jednak twoja jedyna styczność z samochodami tej marki ogranicza się do gier – na przykład w GTA można znaleźć kilka modeli inspirowanych Protonami. Teraz firma bierze się za produkcję samochodów „dla mas”, a przynajmniej taką etykietę nosi ich nowy model – Proton e.MAS 7.
Mało kto wie, ale Proton to marka malezyjska, chociaż większość jej udziałów należy do chińskiego koncernu Geely. Nowy Proton to tak naprawdę nic innego jak Geely Galaxy E5, tylko z innymi znaczkami. Mówimy więc o SUV-ie o długości 4615 mm i rozstawie osi wynoszącym 2750 mm – wymiary, które przypominają np. Kia Sportage.
Czy to naprawdę samochód „dla mas”?
Proton e.MAS 7 to elektryczny SUV o mocy 218 KM. Choć może wydawać się interesujący, w Polsce raczej nie będzie to masowy wybór, ponieważ klienci nie przepadają za elektrykami, zwłaszcza w segmencie SUV-ów. Dlatego nie należy spodziewać się spektakularnych wyników sprzedaży. Tym bardziej, że e.MAS 7 nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jego wygląd przypomina zlepek innych modeli. Szczególnie tylne światła są uderzająco podobne do tych z Porsche Macan po liftingu (w wersji benzynowej). A może wyróżni się osiągami? Co prawda przyspiesza do 100 km/h w 6,9 sekundy, ale to raczej akceptowalny wynik, który nie robi specjalnego wrażenia.
Czy Proton e.MAS 7 ma się czym bronić?
Producent twierdzi, że dużą zaletą nowego modelu jest żywotność akumulatora. A to jeden z najważniejszych i najdroższych elementów w samochodach elektrycznych. Po 921 cyklach ładowania stan baterii ma wynosić 90,5%, co w każdej skali byłoby oceniane jako bardzo dobre. Taka żywotność akumulatora odpowiada przejechaniu około 400 000 km.
Niestety, jeśli chodzi o pojemność akumulatorów, Proton e.MAS 7 wypada blado. Wersja z akumulatorem o pojemności 49,52 kWh pozwala na przejechanie zaledwie 345 km, a najlepsza wersja z akumulatorem 60,22 kWh – 410 km. Może obronić się natomiast ceną. Podstawowa wersja ma kosztować 23 500 euro, co w przeliczeniu na złotówki daje niecałe 100 000 zł.
Jeździłem chińskim SUV-em Jaecoo J7 za 139 900 zł. Poprawnie czytamy „dżejKU”
Jak wypada pod względem bezpieczeństwa? Jak przystało na rodzinnego SUV-a, wyniki są zadowalające. ASEAN NCAP ocenia auto na „bardzo dobre”, czyli przyznaje mu pięć gwiazdek.