W czasach, gdy samochody naszpikowane są technologią i asystentami, wielu kierowców tęskni za prostotą. Coraz więcej osób wręcz marzy o aucie bez elektronicznych udziwnień i systemów, które „wiedzą lepiej”. Czy takie propozycje w salonach jeszcze istnieją? Tak, choć niestety produkcja jednego z najciekawszych modeli tego typu ruszyła w Rosji. To oznacza, że będzie trudno go zdobyć.
Lada Niva to ikona prostoty, produkowana nieprzerwanie od 1977 roku. Od niemal 50 lat jej konstrukcja pozostała praktycznie niezmieniona. Dla wielu to zaleta, bo terenówka nadrabia niezawodnością. W erze pikających systemów bezpieczeństwa, które często się mylą, Niva jest prawdziwym wytchnieniem – właściwie powrotem do przeszłości!
Ruszyła produkcja Lady Nivy Sport
Choć nazwa „Sport” może sugerować coś dynamicznego, w rzeczywistości to tylko marketingowy dodatek. Pod maską znajdziemy czterocylindrowy silnik 1.7 o mocy 122 KM i maksymalnym momencie obrotowym 151 Nm. Bez hybrydy, bez systemu start/stop – po prostu czysta mechanika. Takie rozwiązania mają swoją zaletę. Gdy coś się zepsuje, naprawa jest tania i szybka.
Napęd? Oczywiście 4×4 z manualną, 5-biegową skrzynią. Może brak szóstego biegu doskwiera na autostradzie, ale to auto zostało stworzone do jazdy w trudnym terenie, a nie do bicia rekordów prędkości. W wersji Sport zastosowano podobno sportowe zawieszenie i hamulce, choć w praktyce główną różnicą są stylowe aluminiowe felgi.
Środek Lady Nivy Sport nie odbiega od designu zewnętrznego. Czerwone przeszycia dodają sportowego charakteru, ale na przykład ekranów dotykowych tu nie znajdziesz – wszystko jest analogowe. Wyposażenie obejmuje jednak klimatyzację, elektryczne lusterka i szyby. Radia brak, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dokupić je samodzielnie „na bazarku”.
Na ile ta prosta terenówka jest wyceniana?
Według doniesień mediów, w Rosji Lada Niva Sport kosztuje ponad 2 mln rubli, co przekłada się na niespełna 80 tys. zł. Dla dysponujących mniejszymi pieniędzmi, standardowa Niva jest dostępna za połowę tej kwoty, ale z mocą zaledwie 83 KM. Niestety, sprowadzenie takiego auta do Polski obecnie graniczy z cudem. Przed wojną nie było z tym problemu i zajmowała się tym m.in. firma Tarmot 4X4, o czym szerzej pisałem wcześniej.
Alternatywy? Suzuki Jimny
Jeśli nie uda Ci się sprowadzić Nivy, warto rozważyć Suzuki Jimny z rynku wtórnego. Nowe modele zniknęły z oferty polskiego importera, ale wciąż można znaleźć kilkuletnie nówki u dealerów – ich ceny zaczynają się od 111 590 zł. To drożej niż Niva, ale Jimny oferuje podobny terenowy charakter i sprawdza się równie dobrze w codziennym użytkowaniu. Dla tych, którzy cenią mechanikę nad elektronikę, to propozycja niemal idealna. W dzisiajszym świecie, gdzie dominują SUV-y naszpikowane technologią, taka terenówka jest jak powiew świeżego powietrza.
