Nowoczesne samochody są tak zaawansowane technologicznie, że awarie różnorodnych systemów to niemalże chleb powszedni. Często dotyczą one błędów w oprogramowaniu, ale bywają również związane z elementami, których awaria wręcz szokuje. Przykładem może być sytuacja pewnego właściciela Volkswagena ID.4, który nie jeździ swoim elektrykiem już od 7 miesięcy. Wszystko zaczęło się niewinnie – od czerwonej kontrolki poduszki powietrznej.
Problemy Volkswagena ID.4
Volkswagen ID.4 nie jest pozbawiony wad. Producent zorganizował już co najmniej dwie akcje serwisowe dla tego modelu. Większość problemów dotyczy oprogramowania, ale zdarzają się również usterki mechaniczne – w tym związane z układem napędowym.
Takiej właśnie awarii doświadczył amerykański właściciel ID.4, który jest wieloletnim fanem marki Volkswagen. To nie jego pierwszy samochód tej firmy. Wcześniej jeździł Jettą, Tiguanem i Atlasem, z których był zadowolony. Elektryczny SUV miał być kolejnym krokiem w jego motoryzacyjnej przygodzie, ale okazał się niewypałem.
Problemy z niebieskim ID.4 zaczęły się od zapalenia kontrolki poduszki powietrznej. Później doszedł niepokojący stukot przy przyspieszaniu. Diler szybko zdiagnozował problem – uszkodzenie skrzyni biegów. Czy elektryki w ogóle mają skrzynie biegów? Tak, choć jest to prosty system z jednym biegiem do przodu.
Szybka diagnoza nie rozwiązała problemów. Diler nie dysponuje odpowiednimi narzędziami do naprawy i, jak twierdzi właściciel auta, nie jest w stanie ich zdobyć od centrali Volkswagena. Jeżeli oficjalne ASO nie może naprawić samochodu, to tym bardziej nie poradzi sobie z tym niezależny mechanik. W efekcie elektryczny SUV od siedmiu miesięcy stoi w serwisie.
Powrót do spalinówki
Choć właściciel ID.4 był mentalnie gotowy żeby przejść na elektryka, obecnie znowu korzysta z samochodu spalinowego. Na czas naprawy Volkswagen przekazał mu Tiguana. Dodatkowo zaoferowano mu 3000 dolarów rekompensaty (~12 000 złotych), których odmówił. Obawia się, że przyjęcie pieniędzy mogłoby być interpretowane jako zgoda na zakończenie sprawy, co uniemożliwiłoby dalsze naciski na naprawę pojazdu.
Naturalnie nasuwa się pytanie: czy producenci są gotowi sprostać wyzwaniom, które sami sobie stawiają, oferując tak skomplikowane pojazdy?