Nowy SUV Hyundaia wygląda świetnie, ale wystarczy puknąć w reflektor, by zbankrutować

Hyundai dopiero co zaprezentował nową odsłonę swojego flagowego SUV-a, model Palisade, a ja już czuję mieszankę zachwytu i… lekkiego niepokoju. Patrząc na zdjęcia, nie mogę oderwać wzroku od zaawansowanych reflektorów LED, które zdobią przód tego auta. Wyglądają futurystycznie i niesamowicie, ale od razu nachodzi mnie pytanie: ile to może kosztować w razie wymiany? W końcu w Hyundaiu Kona pasek LED – to koszt bagatela 38 500 zł. Tutaj, gdzie zaawansowanie technologiczne i design poszły o krok (a może kilka) dalej, ceny reflektorów muszą być wręcz kosmiczne.

Nowy Palisade prezentuje się mocniej i bardziej luksusowo niż kiedykolwiek wcześniej. Z przodu królują wspomniane pionowe światła LED do jazdy dziennej, które oczywiście dodają autu wyrazistego charakteru. Towarzyszy im masywna, odważnie zaprojektowana osłona chłodnicy, która emanuje pewnością siebie. Hyundai zadbał o proporcje – krótszy zwis przedni i dłuższy tylny, a także zwiększony rozstaw osi nadają sylwetce smuklejszy, a jednocześnie bardziej solidny wygląd. Całość dopełniają 21-calowe felgi, które świetnie komponują się z nowoczesnym designem.

Hyundai Palisade - wnętrze
Hyundai Palisade – wnętrze

Tylne światła doskonale współgrają z przednimi – również pionowe, naturalnie nawiązują do ich konstrukcji, tworząc spójny, przyciągający wzrok wygląd. Podkreślają szerokość samochodu i dodają mu charakteru. Całość dopełnia płynna linia biegnąca od maski aż po linię pasa, nadając projektowi elegancję typową dla segmentu luksusowych SUV-ów. Hyundai, co nie dziwi, nie ujawnia kosztów wymiany całego oświetlenia. Patrząc jednak na technologię i design, trudno nie podejrzewać, że uszkodzenie wszystkich świateł mogłoby oznaczać rachunek w granicach 60-80 tysięcy złotych. Wygugluj cenę jednego reflektora do nowego Tucsona, a gwarantuję, że spadniesz z krzesła.

To prawdziwie rodzinny SUV

Hyundai wyraźnie postawił na komfort i przestronność, kierując się ideą „Premium Living”. Zwiększony rozstaw osi zapewnia dużo miejsca na nogi, co sprawia, że pojazd idealnie nadaje się do rodzinnych podróży. Panoramiczny zakrzywiony wyświetlacz łączy 12,3-calowy zestaw wskaźników z ekranem multimedialnym, zapewniając dostęp do wszystkich kluczowych funkcji w zasięgu ręki.

Hyundai Palisade - bok
Hyundai Palisade – bok

Dostępna jest również opcja ładowania bezprzewodowego oraz porty USB o mocy ładowania do 100 W. To drobne detale, ale robią różnicę w codziennym użytkowaniu. Na uwagę zasługuje też fakt, że Palisade występuje w wersji 9-miejscowej, z innowacyjnym rozwiązaniem w postaci konsoli środkowej pełniącej funkcję dodatkowego siedzenia w pierwszym rzędzie.

Szczegóły specyfikacji technicznych pozostają tajemnicą, ale mówi się o wersji hybrydowej z 2,5-litrowym czterocylindrowym silnikiem oraz wariancie z 3,5-litrowym V6 turbo. O ile takie opcje powinny zadowolić zarówno miłośników oszczędności paliwa, jak i tych, którzy cenią dynamiczną jazdę, o tyle bardziej ciekawi mnie, czy Hyundai poprawił systemy asystujące.

Hyundai Palisade - tył
Hyundai Palisade – tył

W Santa Fe te systemy potrafiły doprowadzić mnie do szału swoją nadmierną czułością. Ciągłe ostrzeżenia, nieco zbyt nachalne interwencje – to coś, co wywoływało we mnie więcej frustracji niż poczucia bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że w nowym Palisade inżynierowie wyciągnęli wnioski i zaoferują coś bardziej dopracowanego i mniej inwazyjnego. Komfort jazdy, szczególnie w samochodzie tej klasy, nie powinien być psuty przez technologie, które zamiast pomagać, zaczynają rządzić kierowcą.

Sprzedaż nowego Hyundaia Palisade ruszy najpierw w Korei, a potem trafi na inne rynki. Premiera rynkowa modelu planowana jest na rok 2026, więc wersja 2025 obecnego Palisade będzie dostępna jeszcze przez jakiś czas jako przejściowa opcja. Cena? To będą okolice minimum 300 tys. złotych.

Źródło: motofilm.pl