Chińscy producenci zaprezentowali w ostatnich miesiącach tak wiele nowych SUV-ów, że niektórzy mają już problem z podjęciem decyzji, co wybrać. Inni czekają na samochody, których za wiele nie ma – wydajne spalinowe limuzyny. Pojawiają się informacje, że marka Lynk & Co, dostępna już m.in. w Niemczech i poważnie rozważająca wejście na rynek polski, zamierza zaprezentować model, który stanie w szranki z BMW M3 i Mercedesem-AMG C63 S E Performance.
Sportowa wersja 07 EM-P zmieni zasady gry w segmencie mocnych sedanów
Obecnie, jeśli ktoś szuka mocnego sportowego sedana, najczęściej wybiera BMW M3. Alternatywnie, można zdecydować się na Mercedesa-AMG C63, który jest zdecydowanie szybszy, ale i znacznie droższy. Najtańsze BMW M3 kosztuje około 445 000 zł, podczas gdy C63 to wydatek rzędu 530 000 zł.
W związku z tym pojawia się pytanie: co na to Chińczycy? Wiele wskazuje na to, że ten segment również wchodzi w zakres ich zainteresowań. Plotki sugerują, że przygotowują mocną wersję modelu 07 EM-P.
Spekuluje się, że w nadchodzącej wersji 07 EM-P znajdzie się napęd, w którym Chińczycy mają doświadczenie – hybryda typu plug-in. W grę wchodzi konfiguracja oparta na czterocylindrowym silniku 2.0, który generuje łączną moc 600 KM. Taka moc pozwoliłaby na osiągnięcie pierwszej setki w około 3,5 sekundy. To oznacza bezpośredni cios wymierzony w C63, który również ma pod maską motor o tej samej pojemności, ale o łącznej mocy 680 KM.
Najważniejszą przewagą będzie cena
Jak to zwykle bywa w przypadku chińskich aut, największą zaletą ma być cena. Za niemieckie modele trzeba zapłacić około pół miliona złotych, czyli niemal dwa razy więcej niż za ich cywilne odpowiedniki. Jeśli przyjmiemy podobną analogię do chińskiego sedana, najmocniejsza wersja Lynk & Co 07 EM-P powinna kosztować w Chinach około 190 000 zł, co w Polsce przełoży się na kwotę 250 000 – 270 000 zł. To oznacza, że cena za spalinowego sedana o mocy 600 KM i tak będzie dwa razy niższa niż w przypadku niemieckich konkurentów.
Możliwe, że zaraz ktoś powie, że „dwa litry” to przecież mała pojemność. Ale jeździłem nowym C63 i choć rzeczywiście brakuje akustycznych wrażeń, to osiągi i zastosowana technologia robią ogromne wrażenie. Problemem AMG jest po prostu przesadzona cena – gdyby obniżyli ją poniżej 400 000 zł, to mógłby zacząć się sprzedawać.
Z tego powodu nie mam wątpliwości, że Chińczycy znowu namieszają. Przyciągną klientów, którzy nie chcą wydawać pół miliona złotych na sportową limuzynę. Dodatkowo, można spodziewać się niższego spalania oraz większego zasięgu w trybie elektrycznym. Azjaci są ekspertami w hybrydach typu plug-in. Stworzyli przecież samochód o zasięgu 2400 kilometrów.
Źródło: motofilm.pl
Jeździłem niechcianym Mercedesem-AMG C63 S E Performance. Dla krytyków mam dobre wieści